MaGor
20 km z rana - pooooszło.
Epicko i filozoficznie było
Czyli długo, powoli i dużo myślenia 
A co tam się będę rozpisywał. Biegło się i już. Ciekawe spostrzeżenie. W pewnym momencie biegłem z prędkością wiatru i w tym samym co on kierunku. Skutkowało to tym, że para wylatywał mi z ust i zostawała wokół głowy. Świeciła w to czołówka i nic nie widziałem A potem zaczął padać śnieg, zerwał się wiatr i nie miałem problemów z parą. Za to miałem problem z wiatrem. A jak zaczął wiać w pysk, to normalnie ból dupy. Boję się zawsze takiego wiatru w ryło, bo miałem kiedyś porażenie nerwu twarzowego (nieprzyjemne: herbata się wylewa, tylko pół czoła się marszczy, oko się nie domyka itp.) i lekarze kazali mi uważać.
Spokojne wybieganie, niskie tętno. Rytm poszarpany bo ślisko było, nierówno i te ch**e z samochodów zganiali mnie na pobocze. Nie wiedziałem, że tyle osób ma jakiś interes o 6:00 rano w tej okolicy. Jak zaczęło wiać solidnie, to kaptur na łeb i w takim ortalionowym kokonie parłem do przodu. Tylko ja, szosa, muzyka i noc. I było mi dobrze.
Spałem tylko 5 godzin. Przed bieganiem kawa ze śmietaną (sporo) i kawałek gorzkiej czekolady. Na bieganie około 200 ml 4Move z dolewką wody i dwoma tabletkami witaminy C (2 x 1000mg). Po bieganiu dwa banany, płatki owsiane i białko ze śmietaną. Dzisiaj dzień węgli. Jadę do rodziców, prześpię się, pojem i popracuję w spokoju bez dostępu do netu.
Jak jutro będę miał chociaż cień wątpliwości co do stanu mięśni, to nie robię S&S. Nie biorę nawet odważnika. Jak się zdecyduję, to u rodziców jest prawdziwa siłownia, dla prawdziwych sportowców (dawna baza klubu zapaśniczego z zawodnikami rangi olimpijskiej) i tam jest kulka 32 kg
Zmieniony przez - MaGor w dniu 2015-01-04 09:20:08
Epicko i filozoficznie było
Czyli długo, powoli i dużo myślenia
A co tam się będę rozpisywał. Biegło się i już. Ciekawe spostrzeżenie. W pewnym momencie biegłem z prędkością wiatru i w tym samym co on kierunku. Skutkowało to tym, że para wylatywał mi z ust i zostawała wokół głowy. Świeciła w to czołówka i nic nie widziałem
A potem zaczął padać śnieg, zerwał się wiatr i nie miałem problemów z parą. Za to miałem problem z wiatrem. A jak zaczął wiać w pysk, to normalnie ból dupy. Boję się zawsze takiego wiatru w ryło, bo miałem kiedyś porażenie nerwu twarzowego (nieprzyjemne: herbata się wylewa, tylko pół czoła się marszczy, oko się nie domyka itp.) i lekarze kazali mi uważać.
Spokojne wybieganie, niskie tętno. Rytm poszarpany bo ślisko było, nierówno i te ch**e z samochodów zganiali mnie na pobocze. Nie wiedziałem, że tyle osób ma jakiś interes o 6:00 rano w tej okolicy. Jak zaczęło wiać solidnie, to kaptur na łeb i w takim ortalionowym kokonie parłem do przodu. Tylko ja, szosa, muzyka i noc. I było mi dobrze.
Spałem tylko 5 godzin. Przed bieganiem kawa ze śmietaną (sporo) i kawałek gorzkiej czekolady. Na bieganie około 200 ml 4Move z dolewką wody i dwoma tabletkami witaminy C (2 x 1000mg). Po bieganiu dwa banany, płatki owsiane i białko ze śmietaną. Dzisiaj dzień węgli. Jadę do rodziców, prześpię się, pojem i popracuję w spokoju bez dostępu do netu.
Jak jutro będę miał chociaż cień wątpliwości co do stanu mięśni, to nie robię S&S. Nie biorę nawet odważnika. Jak się zdecyduję, to u rodziców jest prawdziwa siłownia, dla prawdziwych sportowców (dawna baza klubu zapaśniczego z zawodnikami rangi olimpijskiej) i tam jest kulka 32 kg
Zmieniony przez - MaGor w dniu 2015-01-04 09:20:08
------------------------------------
Сила это способность
http://www.sfd.pl/Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3-t1078817.html
------------------------------------
Spis treści i indeksy:
https://dl.dropboxusercontent.com/u/69665444/sfd/pub/dziennik/spis_tresci.html
------------------------------------
http://www.sfd.pl/Pomoc_dla_małego_Igorka__serdecznie_zapraszamy_!-t1022615.html
Marcel_197
xzaar77
ajronmen
kuba_n
