Plany planami, a życie i tak weryfikuje wszystko na bieżąco.
Miały być 2 posiłki i trening, a wyszło, że jest jak było: jeden posiłek wcześnie rano i potem dopiero po 16 trening, a po nim jedzenie.
Czwartek:
- 8:00 - omlet z owocami
- 20:00 - po treningu: szejk na mleku + banan + mars
-.22:00 - kurczak (465g
) + bataty + brokuły + kalafior + ryż z musem owocowym
- 23:00 - UWAGA!!! - bułki + mozzarella light + oliwa
(foto)
Piątek:
- 8:00 - omlet ze śmietaną i owocami +
wiórki kokosowe - w smaku już doszedłem do perfekcji jeśli chodzi o moje gusta
- 16:00 - po treningu: szejk na wodzie + banan
- 17:00 - pasta z kurczaka (foto) mega ;) + chleb razowy + ryż jaśminowy z musem owocowym
- 21:00 - krewetki jako przystawka + spaghetti z makaronu bezglutenowego pełne ziarno + wołowina + parmezan + sałatka warzywna (0,5kg) + owoc + lody (foto) + czekolada 70%
Jak widać - włączam do menu gdzie niegdzie jakieś "dodatki".
Ale teraz najlepsze.
Mam pulę węgli i tłuszczu do wykorzystania.
Stoi półmisek z batonami, cukierkami itp.
Teoretycznie, biorę, wliczam w bilans i po sprawie.
Gdybym jechał wg rozpiski i sztywno trzymaj się menu, które bym sobie przygotował - pewnie skusiłbym się.
Ale teraz...
Zamiast Snickersa - wolę ugotować worek ryżu i zjeść z owocami.
Nie wiem czemu głowa tak działa - ale bardzo mnie to dziwi, bo jeszcze kilka/kilkanaście tygodni temu, musiałem wywalać wszystko co było w domu, bo hamulce nie działały...
Zmieniony przez - WojtekA4 w dniu 2016-01-30 10:42:56