[BLOG] Wojtek / IIFYM - vol. 1

Ale to że się chce jeść może oznaczać też plus - zayebiste menu więc ssie . Ja też od rana myślę o jedzeniu praktycznie, na reduckji też choć wybór był mniejszy. Dla mnie nagroda w postaci jedzenia to najlepsze co mnie może spotkać. I nie mam na myśli Junk food, ale po prostu jedzenie

Sol - to też tak trochę ch**owo: kochać jedzenie. Żarcie jest obok prawdziwego życia. Smak to iluzja, która trwa kilkanaście sekund. Nie warto gonić za iluzją. Takie jest moje zdanie. Mogę się nie znać, bo odchudzałem się z psychologiem i wyprał mi mózg.

MaGor

Potrzebujesz spokoju w organizmie, a nie kolejnych zdarzeń wytrącających go z równowagi. Serio. Bez uspokojenia hormonów, uporządkowania wszystkiego będziesz (będziecie) się miotać od redukcji do redukcji. No i jakieś wyrzeczenia się szykują. Podobno redukcje są coraz trudniejsze. Dasz radę. Masz poważny stosunek do tematu.

Macieju, zatrzymam się kiedy zrobię jako taką formę i będę potrzebował ją tylko utrzymać.
Wtedy będę jadł gdzieś w okolicach zera i będę trenował trzy razy w tygodniu.
Dla przyjemności :)

solaros

Ale to że się chce jeść może oznaczać też plus - zayebiste menu więc ssie . Ja też od rana myślę o jedzeniu praktycznie, na reduckji też choć wybór był mniejszy. Dla mnie nagroda w postaci jedzenia to najlepsze co mnie może spotkać. I nie mam na myśli Junk food, ale po prostu jedzenie

To różni ssanie od ssania.
Uczucie "głodu" przy redu i masie jest zupełnie inne.
Jedno idzie od żołądka, drugie od głowy.
Pierwsze do opanowania - drugie ciężkie jak cholera. ;)

Redukcja - w głowie siedzi Ci określona ilość jedzenia której nie przekraczasz bo wiesz, że gubisz kg i nie pozwalasz sobie na dodatkowe kcal które to opóźnią
Masa - w głowie siedzi Ci określona ilość jedzenia ale dodatkowo siedzi też to, że jest to masa i w końcu trzeba zdobywać dodatkowe kilogramy ;] Dodatkowo na masie jeszcze jest odniesienie do tego, że i tak to spalisz skoro potrafiłeś zgubić tyle kg wcześniej to teraz też nie będzie problem. To takie błędne koło w sumie które kończy się wtedy kiedy zależy Ci tylko na tym by obecną sylwetkę utrzymać.

To takie moje rozkminy w tej kwestii.

Cos w tym jest. Ale u mnie raczej wchodzi w grę jakis inny czynnik. Bo z takimi rzeczami o jakich piszesz jakoś daje radę. Jestem w złym tego słowa znaczeniu "perfekcjonista" niezależnie czy to masa czy redukcja. Chociaż akcje takie jak opisujesz czasem tez sie zdarzają.

Ale nie ma co rozkminiac. Wszystko jest ok. Działamy :)

Proste, że tak!
Aczkolwiek wiem po sobie, że dobrze czasami tak na forum sobie pogadać :D Człowiek dużo lżej się potem czuje :)

No ba! :)

Ambitny plan: "zdobyć i utrzymać"
Pamiętaj o adaptacji organizmu i o długu, który musisz spłacić względem swojej tkanki tłuszczowej, która skurczyła się, ale nie wyparowała. Ona cierpliwie czeka na napełnienie.

Lepiej jeść - po prostu się odżywiać - i trenować, a nie po prostu ćwiczyć. Trenować, czyli ciągle poprawiać siebie w określonym kierunku. Odżywiać się - jeść rzeczy dające siłę do treningu. Cała reszta to tylko mało istotne dodatki.

Od kalorii nie przybywa mięśni. Od kalorii przybywa energii, która może zostać zmagazynowana w ciele, w tkance tłuszczowej. Czy zostanie zmagazynowana, czy zużyta decyduje użytkownik ciała, który może stworzyć warunki albo do jednego, albo do drugiego.
Bezpieczeństwo energetyczne to warunek konieczny zarówno palenia tłuszczu, jaki i budowania nowych mięśni. Tak mi się wydaje. Jednak oba zjawiska, mają swoje uwarunkowania znacznie wymykające się poza prosty układ: deficyt - zero - nadwyżka.

niestety taki to sport ze z kazdej strony naszpikowany jest pułapkami
czy to problemy z akceptacja swojego wyglądu czy to problemy z od strony dietetycznej [i niekoniecznie muszą to byc wielkie zaburzenia odżywiania]
wiele osob coś ma
niewiele sobie z tego zdaje sprawę ze to problem