Wojtas, nie odbierz mojej wypowiedzi jako porady, po prostu koleżeńska opinia.
Na mój nos najlepszym sposobem na Twój kortyzol, testosteron, chęci (lub ich brak) do treningu, samopoczucie - może być zarzucenie Twojej godnej podziwu systematyczności i planowania. Jak wiesz, bo wielokrotnie o tym wspominałem w moim dzienniku, imponujesz mi swoim podejściem do walki z grubasem jak i teraz z walką o sportową sylwetkę. Z drugiej jednak strony wydaje mi się, że te Twoje do bólu systematyczne podejście może mieć też złe strony.
Idziesz na trening z planem:
- w drodze zaczynasz myśleć czy potrzebne stanowiska będą wolne - stres
- na siłowni masz ochotę na większy ciężar/więcej powtórzeń ale plan nie przewiduje - stres
- zajęte stanowiska - stres
- po treningu - jak nie czujesz, że weszło - dylematy;może zły plan czy za mało się przyłożyłem - stres
To samo z jedzeniem,
- musiałeś dłużej wykonywać obowiązki zawodowe - post sie wydłużył - stres
- zaspałeś/niedospałeś - jak wyżej
- masz ochotę zapodać kurczaka a diecie na dany dzień wołowina - stres
- jesteś na wyjeździe jest okazja spróbować miejscowych potraw - próbujesz ale przypominasz sobie o diecie - stres - bo nie było w rozpisce i założeniach
Itd,itd.. Nie zrozum mnie źle, ja nie twierdzę, że to złe podejście, wręcz przeciwnie, myślę, że bardzo słuszne i profesjonalne. Ale jak w życiu osobistym i zawodowym akurat masz dość bodźców kortyzolowych to się wszystko zsumowało i stąd na chwilę obecną jest jak jest.
Stażu na siłowni już trochę masz, ważysz miskę już tyle czasu, że wagę masz w oczach. To weź na miesiąc wyrzuć te wszystkie plany w pi..du, idź na siłke i improwizuj trening, ciesz się, ćwicz jak podpowiada ciało - jak masz chęć na ciężko na 6 repsów to jedziesz a jak na milion powtórzeń z grzechotami to też zapodajesz z uśmiechem na twarzy. Jak masz ochotę na serię łączoną, której nie ma w żadnym planie na świecie to ją robisz. To samo z miską, wiesz jak jeść i ile kcal to szamaj o której masz ochotę i czas. Najdzie cię chcica na loda w polewie to zapodaj (i tak automatycznie wliczysz go do bilansu - a jak nie do dopalisz na siłowni). Przestaniesz myśleć, czy 100gr węgli mniej lub więcej robi taką czy inną różnicę.Masz okazję skosztować włoskiej kuchni to kosztuj i nie myśl, że zaraz odkupisz ten grzech wracając do diety...
Mam wielkie przeczucie, że taki miesiąc czy dwa zrobiłby konkretną resetową robotę a wtedy świeżym umysłem zdecydujesz co dalej. Wyglądasz bardzo dobrze, nikt za Twoimi plecami już nie mówi o Tobie grubas na wygląd kulturysty przyjdzie czas -
Marcin Wlizło mówi, że dopiero po 7miu latach treningów ludzie zauważyli, że chodzi na siłownie lol
Take it easy m8