[BLOG] Wojtek / IIFYM - vol. 1

Myślałem, że masa potrwa i potrwa - cały czas pisałeś że bf i fałdy bez zmian, a tu lekki hamulec - no ale wiecie z bossem co robicie także tylko czekać na rozpiske i znowu się czegoś nauczyć :)

@dawid Podsumowania wrócą.

O bfie pisałem już jakiś czas temu.
W pewnym momencie ruszył do góry.
Przez około 10-12 tygodni nic się nie zmieniało, nagle ruszyło.
Nie będziemy czekać, aż zrobię się ludzikiem Michelina.
Masy złapałem trochę - czy mięśniowej czy tłuszczowej - okaże się.

Teraz będę szczery: mniej się męczyłem na redukcji, niż na masie.
Kocham jeść, ale nie lubię stanu, kiedy nie myślę o niczym innym tylko o jedzeniu.
Jeszcze nie rozmawialiśmy o kolejnej masie - bo obecna się na dobrą sprawę nie skończyła, ale ze względu na problemy z łaknieniem pewnie inaczej podejdziemy do tematu w kolejnym podejściu.

Wydaje mi się, że całkiem rozsądnie to będzie rozegrane.

BTW: Rafał mnie widział ostatnio, więc pewnie przyzna, że to dobra decyzja o lekkim resecie.


Zmieniony przez - WojtekA4 w dniu 2015-11-22 19:43:45

No to widzę Wojtku, że mój problem dotknął Ciebie tylko trochę później niż mnie :D
Aczkolwiek mi już trochę przechodzi ciągłe myślenie o jedzeniu itp itd a najgorzej jak nie ma się nic do roboty wtedy to już jest hardcore. Ja też mniej się męczyłem na redukcji niż na masie no ale co zrobić :D Resecik poszedł teraz trzeba działać dalej ;]

Mnie ten problem trzymał niemal od początku ;)
Walczyłem wytrwale :)

Cóż napiszę, że podziwiam :) Też walczę wytrwale ale nie do końca skutecznie. Chociaż ostatnio się udaje. Jak znajdziesz jakiś patent na to by pozbyć się wojny psychologicznej : Ja vs jedzenie to podziel się :]

dobra decyzja z resetem, ja po swojej pierwszej redu nie zatrzymałem się w porę z masą i słabo to wygląda (w sumie to do dziś)

Hmm rzecz by można "efekt grubasa" ?

Dwie rzeczy: nie bałem się kalorii od samego początku.
Uważam, że strategia Tadzia była bardzo dobra.
Każdy wie, że nie ma masy bez fatu - 12tyg pas praktycznie nie drgnął, a waga rosła.
Ja jestem byłym grubasem - teraz kiedy złapałem parę centymetrów, parę %bf uważam, że czas się zatrzymać i tyle.
Skonsultowałem to z Tadziem i doszliśmy do wniosku, że to dobry pomysł.
Wolę teraz 6-8tyg redu i wrócić do masy, niż złapać kolejnych 10kg w postaci fatu i znowu rok z tym walczyć.
A teraz to nie jest problem.
Cytując klasyków działu - wyższy %bf = mniejsza wrażliwość na inse.
Do tego dodać parę czynników być może genetycznych: dziadek był cukrzykiem, babcia też jest, ja wyniki na czczo też mam średnie to po co mam przeginać strunę?
Zresztą Panowie (i Panie jeśli jakieś czytają) - zasada, która tutaj stosujemy - mamy określony limit - bf, waga, obwód pasa itp - to mówimy STOP.
Ja taki limit osiągnąłem i masie delikatnie mówię dość.
I jeszcze jedno: to nie będzie typowa redukcja - cięcie jak zawsze - bardziej z tej hybrydy UD 2.0 by faftaq wyjdzie jakiś model żywieniowy masowo-redukcyjny :D :D :D

Wojtku
Po takiej redukcji i tak długim czasie współpracy z Tadziem wiecie co robicie.
Osobiście uważam, że więcej u Ciebie masy mięśniowej niż tłuszczowej ale jak napisałeś "okaże się po redu"
Też nie boje się kalorii i też wiem, że po nowym roku trzeba będzie wskoczyć na redukcję żeby się nie zalać. Taka masa to mega odpoczynek psychiki więc wydaje mi się, że to jest najważniejsze.
Kolejna sprawa to hybryda zapowiada się mega mega ciekawie zapewne jak wszyscy znają życie w praniu też okaże się konkretna :D

Potrzebujesz spokoju w organizmie, a nie kolejnych zdarzeń wytrącających go z równowagi. Serio. Bez uspokojenia hormonów, uporządkowania wszystkiego będziesz (będziecie) się miotać od redukcji do redukcji. No i jakieś wyrzeczenia się szykują. Podobno redukcje są coraz trudniejsze. Dasz radę. Masz poważny stosunek do tematu.