DT Shadow aka Family Man - Tri, Ultra Running i Peskatarianizm

Spawareczka, Xzaar - pozytywne wariaty z Was:)

W tytule stoi - vegan - więc pora i ten wątek ruszyć jakoś. Nie moja kompozycja, ale wrzucam z podaniem źródła:

Składniki:

2 szklanki ugotowanej quinoa (najlepiej w wywarze warzywnym)
¾ szklanki czerwonej soczewicy
½ l wywaru warzywnego
1 duża czerwona papryka
1 średnia zielona papryka
1 duża cebula
1 pęczek pietruszki
Sok wyciśnięty z 1 cytryny
1-2 łyżki sosu sojowego
1-2 łyżki curry (bez glutaminianu sodu)
Odrobina płatków chili
6 średnich cukinii (najlepiej ekologicznych)

Przygotowanie:

Cukinie dokładnie myjemy, przekrawamy wzdłuż i drążymy (pozostałości siekamy i zostawiamy do farszu).
Tak przygotowane cukinie wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 220 stopni (termoobieg) i pieczemy około 10-15 minut.

Warzywa siekamy w drobną kostkę, a następnie razem z czerwoną soczewicą i kawałkami cukinii wrzucamy na patelnie z wrzącym wywarem warzywnym. Dodajemy sos sojowy i curry i gotujemy na małym ogniu około 15 minut (w razie potrzeby dolać odrobinę wody).

Do gotowej masy dodajemy quinoa, posiekaną natkę pietruszki i sok z cytryny. Przyprawiamy płatkami chili i opcjonalnie innymi przyprawami.
Do podpieczonych cukinii nakładamy farsz i zapiekamy w temperaturze 220 stopni (termoobieg) około 20 minut.

źródło: http://zdrowy-talerz.pl/

Dorzuć karkówkę i będzie dobrze a serio - smakowicie wygląda.

Wczoraj po treningu zjadłem kolację powiedzmy...hm... wege
Jogurt grecki + suszone żółtka jaj (tyle składników odzwierzęcych)
rodzynki, pestki z dyni, mielony sezam i siemię lniane, kakao
Polecam.
Zagryzłem arbuzem i ledwo wstałem dzisiaj. A sny... Ech...

MaGor

Wczoraj po treningu zjadłem kolację powiedzmy...hm... wege
Jogurt grecki + suszone żółtka jaj (tyle składników odzwierzęcych)
rodzynki, pestki z dyni, mielony sezam i siemię lniane, kakao
Polecam.
Zagryzłem arbuzem i ledwo wstałem dzisiaj. A sny... Ech...

Jem czasami podobny zestaw, ale zamiast jogurtu biorę mleko sojowe lub z migdałów ( od święta ).

Właśnie wróciłem z biegania. Znowu korki i w żadne ciekawe miejsce szybko nie dojechałem, więc
trasa przebiegała dziwnie - park oliwski -> cmentarz -> kawałek lasu pod górę, co mnie nieźle wykończyło -> z powrotem to samo.

Jakby nie było, kolejna 5 za mną, od przyszłego tygodnia biegam po 6 km.

Co za dziwny dzień.

Pobudka o 4:30 - Żona do warszawy na konferencję, a ja pilna praca do 9:30. Wczoraj dostałem maila, że przerobili w Gdańsku obiekt tenisowy, odnowili i otwierają go turniejem tenisowym. Oczywiście dla amatorów, kategoria open. Potwornie niewyspany, wsiadam w auto o tej 9:30 i jadę - zobaczyć chociaż.

Licho jakie mnie podkusiło wrzucić torbę z rakietami do tegoż auta. Gdy dotarłem na miejsce, stwierdziłem - a, zagram jeden mecz, tyle lat nie grałem, że na jednym się skończy. Ku mojemu zaskoczeniu - wygrałem. Trzeba było więc grać mecz drugi. Zakląłem pod nosem i mówię - e, nie wypada teraz nie zagrać. Drugiego na pewno nie wygram, więc co mi tam. Trafiłem na młodą dziewczynę, która przyszła z trenerem - widziałem jej poprzedni mecz. Pięknie technicznie, czysto i schludnie bardzo - myślę sobie - no, to ten jeden meczyk i do domu.

Na złość wygrałem i ten mecz. Moja przeciwniczka była słaba taktycznie. Na szczęście w ćwierćfinałach trafiłem na rakietę numer jeden - byłego zawodnika pro - który skrócił moją przygodę. Urwałem jedynie 1:6 - honorowy gem.

Idę spać. Nie wiem, co o tym myśleć. Bark mnie boli. Dostałem kartę klubową na rok ze zniżkami, owijkę i kupon na 25 zł.

Ja bym nie myslal wiele. Jedno zycie, szkoda go na odmawianie sobie tego, co w sercu gra ;)

xzaar77

Ja bym nie myslal wiele. Jedno zycie, szkoda go na odmawianie sobie tego, co w sercu gra ;)

Też tak sądzę, dzięki:) Trochę odespałem i myślę - ale nad rozegranymi 3 meczami i ewentualną drogą dalej.

Zagranie od razu turnieju po takiej przerwie to był trochę wariacki pomysł, ale nie mogłem się powstrzymać:) Najgorsze jest to, że wiem, co zagrać i jak zagrać, ale... całkowicie wyszedłem z rytmu i ciało nie synchronizuje się.
Próby rozegrania swojego planu ofensywnego - to nie wchodziło w grę. Spokojna, techniczna gra i czekanie na błędy przeciwnika - prowokowanie go do nich - to strategia, którą przyjąłem dzisiaj. Nie lubię tak grać, wolę agresywnie rozgrywać, ale gra się tymi kartami, które akurat są w ręku.

Będę cisnął, ale muszę ułożyć sobie plan pod to. I kondycyjny, i jeśli chodzi o technikę.

Tenis to kompletnie nie moja bajka ale tak jak Marcin napisał. Po co się męczyć? Coś Ci sprawia radochę, nie ma przeciwwskazań to odpalaj rakietę

Co do żarcia to właśnie upiekłem brownie wegańskie bezglutenowe i bez dodatku cukru tzn w czekoladzie gorzkiej jest ale dodatkowo się nie dodaje. Pyszne jest

adam77

Tenis to kompletnie nie moja bajka ale tak jak Marcin napisał. Po co się męczyć? Coś Ci sprawia radochę, nie ma przeciwwskazań to odpalaj rakietę

Co do żarcia to właśnie upiekłem brownie wegańskie bezglutenowe i bez dodatku cukru tzn w czekoladzie gorzkiej jest ale dodatkowo się nie dodaje. Pyszne jest

Brownies są super, a jeszcze bez cukru i bez glutenu - czad! Ja jutro piekę ciasto marchewkowe :)

Co do radochy i braku przeciwskazań - tu jest trochę niepewności, czy bark pozwoli. Na przykład dzisiaj grałem praktycznie bez serwisu - tzn. serwowałem oczywiście, ale bardzo, bardzo delikatnie...

A normalnie to - RURA ! Szybki atak, blitzkrieg; rozegranie np.: serwis wyrzucający - ktoś gra return i jest na kiepskiej pozycji - wykończenie akcji w drugi róg!

Zmieniony przez - shadow78 w dniu 2015-05-23 19:16:44