Kettlebells i bieganie - MaGor vol. II

Widac ogień, zaj**iscie
Odkrywam teraz Pawla

Fajnie, pięknie wręcz. Ten tu Swinguje 48 kg a ja nawet Bestii nie mam, bo pewnie też bym sprawdzał siłę chwytu ... i wytrzymałość pleców podczas tego ćwiczenia. Musi poczekać do przyszłego roku. Póki co Bulldog na warsztacie musi wystarczyć.

JS 9 za mną.
WL 9 * 85
MC 9 x 120
I koniec. Robiłem pod Gymbossa: 25" na powtórzenie - 1' na odpoczynek.
Na ławce nie działo się prawie nic. Nie mam doświadczenia w tym ćwiczeniu, ale zauważyłem, że nie wystarczy się położyć jak należy. Trzeba jeszcze przypilnować trajektorii ruchu sztangi. Lekko w kierunku pępka było wygodniej niż po linii prostej, w dół na cyce. No i raz się j**łem z oddechem (nie moja faza) i głowa mnie zabolała.
W MC ćwiczyłem chwyt zamkowy (daje radę). Zakleiłem kciuki plastrami (podpatrzone na stronach TS) żeby mniej bolało. Bolało mniej, ale naczynka pod skórą dosłownie eksplodowały. Mam kciuki jakbym je trzymał w butelce z winem przez trzy dni


Zmieniony przez - MaGor w dniu 2015-05-13 17:58:06

Trajektoria ruchu jest ważna, MaGor, może ktoś bardziej doświadczony niż ja się wypowie dalej. Ja wiem tylko, że zbyt gwałtowny ruch barków w najniższej fazie ruchu może być kontuzjogenny.

Magor dysponujesz mega siłą. Normalnie tak zwyczajnie sobie wymach**esz jednorącz 48kg i to wysoko. Niesamowite. Ja na razie dwoma rękami i to w skromnej ilości między 1-5p a i tak lekko wyrywa z butów. Moje gratulacje

MaGor

Bolało mniej, ale naczynka pod skórą dosłownie eksplodowały. Mam kciuki jakbym je trzymał w butelce z winem przez trzy dni

Następny etap to szukanie paznokci z kciuków na podłodze
Może optyczne wrażenie, ale łapy masz jakby stworzone do dźwigania, tak z ciekawości jaki masz obwód nadgarstka?

Łapy w nadgarstku 19,5 cm. Niekoniecznie jak kowal. Kiedyś były jeszcze bardziej wiotkie, ale trochę je wzmocniłem odważnikami.
Długie mam grabie. Myślę, że zdecydowanie lepsze do ćwiczeń z ciągnięciem niż do pchanych (stosunkowo niekorzystne proporcje). Taki wymach, martwy ciąg - od kiedy otworzyłem biodra - nie są żądnym problemem. Wyciskanie już tak. Nic to. Powoli do przodu.
Popatrzyłem dzisiaj z żalem na ten gryf. Perspektywa, że przyszły tydzień zrobię identycznie, ale o 2,5 kg ciężej z jednej strony mnie przygnębiła, a z drugiej... Jakiś taki spokój. Powoli, powoli i gdzieś tam dotrę. Podobno lepiej jeść małą łyżką niż wielką chochlą.
Zauważyłem też, że poprawny ruch pojawia się w okolicach 6 powtórzenia, a po 7-8 następuje subiektywne doładowanie energią.
Jutro zaznam obu uczuć, bo dzień 12-tki, chyba, że pojadę do Lublina z Młodym po rower. Sobie też sprawię zresztą. Na terenowych kołach, z osprzętem pod lekką turystykę. Muszę syna trochę przeciągnąć po świecie, dopóki się do tego pali. Bo jak zanurkuje w swoją wersję świata, to niczym go nie wyciągnę.

Kciuk prezentuje się dość dramatycznie, ale nie boli absolutnie. Widocznie są to wybroczyny pod samą skórą. Muszę lepiej rozkminić ten patent. W trakcie ćwiczenia komfort rośnie wyraźnie (chwyt na zamek na początku boli), ale strasznie dewastuje palce.

Ile człowiek poświęci zdrowia.. dla zdrowia?

Lepiej byś zdjęcie jakiejś szamy wrzucił i przepis jakiś!!
Zobacz jakie tam promo w biedronce i poleć, co z tego upichcić
Proszę

panteon

Ile człowiek poświęci zdrowia.. dla zdrowia?

Myślę, że ten człowiek robi to nie myśląc, że robi to dla zdrowia!
Tak jak każdy z nas - robi to bo to lubi!

Fajne ciężary ze sztangą już ogarniasz Maciej, a jeszcze zapasu pewnie że hoho - o KB48 nie ma co wspominać...