Kettlebells i bieganie - MaGor vol. II

Mogły. Taka porcja węgli dla mnie to strzał. Pamiętaj, że insulina to jeden z najsilniejszych hormonów, a cukier owocowy to jeden z jej najskuteczniejszych "wyzwalaczy". Insulina potrafi zneutralizować nawet kortyzol.
A z bieganiem to wiesz, tylko 6 km w tempie mocno swobodnym i przebieżki, to jakoś nie były graniczne obciążenia. Bo program minimum (jak sama nazwa wskazuje) się nie liczy On ma na celu podtrzymanie kondycji, a nie wypracowanie efektów. Tak myślę.

Zmieniony przez - MaGor w dniu 2014-05-07 08:02:06

sprobuj,a moze doznasz nowej/optymalnej jakosci zycia ;)
to Cie nie zabije,a przyda sie na pewno... Mozesz mi wierzyc na slowo. Do tego 3-4 x tłuszczu co bialka,czyli np przy zoltkach,serach zoltych,podrobach,troche miesa,twarogu u Ciebid moze to wygladac tak
100:300-400:100-150 duzy chlop jestes
Jan Kwasniewski
'Praktycznie należy wybrać jeden czy więcej produktów
zawierających węglowodany i
spożywać je codziennie w takiej ilości, aby łączna ilość węglowodanów na dobę wynosiła około 0,8 grama na kilogram wagi ciała. Będzie to np. 40g u ważących 50kg, a 80g u ważących 100kg. Taka ilość
węglowodanów jest najlepsza,
aczkolwiek pewne niewielkie różnice nie powodują większych szkód dla organizmu. Zbyt mało węglowodanów noże spowodować konieczność wytwarzania przez wątrobę ciał ketonowych, co nie jest dobre
dla mózgu i serca. Spożywanie do
100g węglowodanów na dobę jest bezpieczne, tylko organizm jest nieco słabszy. Nigdy nie należy
przekraczać 150g
węglowodanów na dobę'. Reaguj na sygnaly plynace z organizmu .

To co piszesz niemal pokrywa się z tym co jadłem u Gacy w okresach tłuszczówek. 100g karkówki (kobiety 75 g) i mały pomidor, a do tego dużo smalcu. Nie było żadnych ograniczeń co do ilości tłuszcz. Generalnie było mówione: im więcej smalcu tym lepiej, będzie więcej siły i energia. I tak było. Kostka smalcu ma 200 g. Słyszałem od instruktorów rady o jedzeniu na jeden posiłek od 1/2 do 2/3 kostki.

Mnie sie sprawdzaja obie pozycje o ktorych piszecie - okolo 100 gram wegli - idealnie - nawet moge biegac w pelnym zakresie, pod Hrmax, co bez wegli sie nie udawalo - no a tluszcz do woli - wiadomo :) Sie je, sie zyje ;)

Gaca sciaga,sciaga od wielkiego czlowieka/dietetyka XX w. Jana Kwaśniewskiego. Niech mu bedzie i wyjdzie na zdrowie. Obecnie facet lansuje sie na 5WiO warzywa i owce,plynie z nurtem . Robi $ kasa,kasa,kasa ;)

Evo

Gaca sciaga,sciaga od wielkiego czlowieka/dietetyka XX w. Jana Kwaśniewskiego. Niech mu bedzie i wyjdzie na zdrowie. Obecnie facet lansuje sie na 5WiO warzywa i owce,plynie z nurtem . Robi $ kasa,kasa,kasa ;)

Mniej więcej z tego samego powodu, dla którego nie wierzono Kwaśniewskiemu. Wystraszył się krytyki tzw. środowiska dietetycznego. Wystarczy poczytać opinię dietetyków o programie odchudzania, w oparciu o karkówkę i smalec. Sam dałem mu zarobić, ale uważam, że były to dobrze wydane pieniądze.
Lepiej żyć z takich akcji niż ze sprzedawania białego proszku w plastikowych puszkach. Chociaż odżywki stanowią spory odsetek wpływu do budżetu wszystkich klubów Konrada. Wszystkich klubów chyba.

xzaar77

Mnie sie sprawdzaja obie pozycje o ktorych piszecie - okolo 100 gram wegli - idealnie - nawet moge biegac w pelnym zakresie, pod Hrmax, co bez wegli sie nie udawalo - no a tluszcz do woli - wiadomo :) Sie je, sie zyje ;)

No i pić trzeba!
Bez picia nie ma życia!

MaGor - byle do maratonu!
Potem czas na ciąg dalszy!

ojan

MaGor - byle do maratonu!
Potem czas na ciąg dalszy!

Ech... Chciałbym powiedzieć "Nie mogę się doczekać" I w sumie trochę mnie nogi świerzbią.

Dzisiaj miało być pedicure. W sumie nawet paznokci dobrze nie obciąłem. Nic to jutro się zrobi. Po bieganiu wymoczę nogi, w ruch pójdzie pumeks i pilnik.

Od jutra embargo na kawę. Do odwołania. Wypłukało mnie z minerałów konkret. Pół dnia chodziłem jak na drewnianych nogach. Po południu zacząłem czuć lekki ból mięśni. A potem krewka mi się puściła z nosa jak sobie zrobiłem kawę. I popołudnie spędziłem leżąc. Po leżeniu musiałem dokończyć robotę i zrobiło się późno. Postanowiłem darować sobie trening. Ale jakże to tak? "Darować sobie"? Miałem dzisiaj tylko tureckie wstawania. No to się zabrałem i poćwiczyłem. A mało mi jakoś było, to rzuciłem kostkami i padło 4. No to 4 ćwiczenia po 4 minuty na każde, po 4 powtórzenia. Snatch, Dead Clean, Claean & Press, Clean & Jerk. A potem jeszcze wiosłowanie, uginanie przedramion i przenoszenie odważnika za głowę stojąc. No i można spać.
Wyjątkowo obficie się zasuplementowałem. Witaminy poszły i BCAA, a po treningu wypiłem puchę mleka kokosowego z białkiem. Zobaczymy jak się będzie spało.
Bez kawy? Do niedzieli? Nie dam rady.

Przypomniało mi się! Nie palę już rok i tydzień!







Zmieniony przez - MaGor w dniu 2014-05-07 22:24:39

Ech... Miałem się dzisiaj szykować, a wyszło, że oram przed kompem Zaległości, zaległości... Po niedzieli muszę mieć teren czysty, bo mogę być lekko zdewastowany.

Trening dzisiaj bardziej niż symboliczny. 5 km truchciku z 4 przebieżkami... To aż niemoralne, takie wykresy publikować

Miałem iść na ergometr przed bieganiem, ale zbierało się na burzę i wolałem obskoczyć bieganie.

Za chwilę siadam z nogami w misce i moczę skórę. Potem pumeks i kremy. Nóżki muszą być wypielęgnowane żeby je pięknie zdewastować. Od jutra nie rozstaję się z butelką wody. Jeszcze tylko 3 km biegania, w sobotę wyciszenie i do przodu. Adrenalina jest, oj jest. Ale i wiary w siebie też. Przecież przebiegałem ten plan jak Bóg przykazał od A do Z. Zobaczymy.

W sobotę jadę na pasta party. To chyba takie wspólne wpieprzanie makaronu. Biegacze mają swoje zwyczaje... Dziwne. A może wyjdzie coś jak z Disneya?

He he he Może tego moja Pani nie czyta, bo pojadę... Do dupy nie na pasta party

Zostały mi ostatnie zakupy! Zostawiłem u rodziców moją wierną czapkę do biegania! Albo coś kupię, albo po nią pojadę! I gdzieś zgubiłem swoje przetestowane i ulubione spodenki. Mogę kupić identyczne, ale w innym kolorze. To już nie będzie to samo. Przydałyby się opaski kompresyjne.
Ale największy gwóźdź z butami.
Asics - fajne, były na długich biegach, ale bolą od nich ścięgna.
Juma - dały dupy na początku, obcierały solidnie. Po usunięciu zapiętków są mega wygodne i nieco obszerniejsze niż Asicsy. Różnica widoczna gołym okiem.
Z drugiej strony... Biec 42 km w uszkodzonym bucie? A jak puszczą jakieś szwy, które mogłem naruszyć? To chyba nie czas na eksperymenty.

Jutro 3 km biegania. W sobotę będę chciał się odciąć od ludzi i świata. Może pojadę na ryby. No i generalnie nie podoba mi się pomysł pakowania w siebie mąki, ale mądrzejsi ode mnie tak robią, to i ja - z wielkim smutkiem - sięgnę po jakieś węglowodany, w ilości wręcz nieprzyzwoitej. 400 - 500 g to minimum przyzwoitości. I to tylko w sobotę! W niedzielę już chyba jakieś zdrowe śniadanie.
---
No i jeszcze oczywiście folia NRC. Muszę kupić. Widziałem, że wszyscy się owijają po biegu

Zmieniony przez - MaGor w dniu 2014-05-08 23:12:11

oo wchodzimy już w nerwowy okres, powodzenia tam, będzie dobrze

p.s. nie dostajesz folii od organizatorów? po co marnować 20zł