- Inni mężczyźni to potrafią ze cztery, pięć razy, a ty??
- Żaden problem, dziś ci udowodnię!
Wieczorkiem mąż zabiera się do roboty - po pierwszym razie powiada - zdrzemnę się ociupinkę i jedziemy dalej - i tak dojechał do pięciu razy. Rano budzi się, patrzy na zegarek - a tu już dziewiata. Biegnie do pracy. W drzwiach nadział się na szefa. Tłumaczy, że sorry, ale korek w mieście, tę godzinę odrobi. Na to szef:
- Ta godzina to małe piwo, ale gdzie byłeś w poniedziałek, wtorek, środę i
czwartek?!
"Wszystko jedno gdzie się żyje,
Raz się chudnie, raz się tyje..."