1. Dieta
- omlet z musem, śmietaną i czekoladą
- po treningu: banan + białko na mleku + żelki
- schab duszony w świeżych ziołach, z sosem śmietanowym z dodatkiem imbiru i słodkiej wędzonej papryki + ziemniaki z koperkiem i ogórkiem + deser (ryż z owocami)
- grillowany kurczak z awokado, fasolką i ziemniakami + ryż z jabłkiem serkiem i cynamonem
2. Suplementacja
- show time x1
- witaminy
3. Trening
Nogi
- siady
- fronty
- wykroki
- prostowanie fst7 - 10s przerwy
- RDL
- uginanie w leżeniu
- uginanie naprzemienne
4. Podsumowanie
Że tak powiem, nie rozumiem natury.
Trening beznadziejny, nie mam kur... w ogóle siły.
Taki zmuł, że aż mi wstyd na tej siłce siedzieć.
Do tego info dla osób bojących się mocnego dodania kcal - póki co waga mi spada
A przypominam, że mam 2x tyle jedzenia ile na końcówce redukcji.
Idzie masaaaaaaaa
Dzisiaj wyczytałem u Kabo, że skoro chodzi się głodnym, to znaczy, że metabolizm hula.
Powiedzmy, że u mnie tak jest.
Mimo, że zjadam duże porcje obiadu i kolacji, to czuje ochotę na więcej...
Wpis kontrolny dla Rafiego (ciekawe czy czyta ;) ), powoli odstawiam wagę.
Tzn, trzymam się ilości, ale na zasadzie: wiem, że 3g tartej czekolady to mniej więcej kopiasta łyżeczka, więc nie ważę, 5ml oliwy, to plamka na patelni taka i taka - nie ważę, śmietana - 50g - 2 duże łyżki - nie waże, produkty paczkowane - jest napisane, więc proporcjonalnie wychodzi, podobnie owoce i warzywa. Ważę mięso. ale jak wychodzi 280g woła, zamiast 250g to nie wyrzucam, tylko zjadam, chyba, że jest tłusty, to wykrawam. Zresztą rozpiska jest tak przygotowana, że raczej nie ma problemu :)