Pojechałem za to rower pokręcić, wiec tylko zamiana polegała na tym, ze wypłukanie zrobiłem w dni 1 i 3, zamiast 1 i 2. Do tego wczoraj po treningu jeszcze około 20-30km rowerkiem pojeździłem.
W końcu czuje dobry trening pleców.
Nauka izolacji ćwiczonej partii jest imo kluczem.
Dzisiaj domsy konkretne.
W czasie treningu największy problem mam zawsze z dwójkami, nie umiem ich rozchodzić za chiny ludowe.
Waga już praktycznie taka sama jak przed wyjazdem, forma również - bez historii, bez problemu.
Wilk syty i owca cała.
Dzisiaj ruszamy z ładowaniem.
Te kilka dni od przyjazdu były ciężkie mentalnie pod względem miski, ale poszło :)
Wczoraj na siłce widziałem chłopaka, nie jakichś potężnych rozmiarów, ale fajnie zrobiony - estetycznie (chociaż oceniam to pomimo tego, że miał luźnego longsleeva założonego - waga na moje około około 90kg, ławka 150kg x 5 chyba.
Takie coś osiągnąć... Bajka... Dobry real motywator :)