Poniedziałek DT
Co do miski to już to trochę nudno pisać ;) - oczywiście trzymana w 100%.
Od 3 tygodni dzień w dzień skrupulatnie liczona i ważona ;) (wiem, nie wszystkim się taki system podoba - mnie tak i to jest najważniejsze)
Efekty są, motywacja jest.
Widać, że hormony mocno się ustawiają, bo pomimo braku jakichkolwiek PW - (tylko kawa x 2), na treningu jest taka chęć pracy jak nigdy.
Niestety trochę sił brakuje - przy redukcyjnej podaży to raczej norma.
Zresztą gdyby zrobić wykres krzywej siły w trakcie redukcji, to byłaby to sinusoida z tym, że od pewnego czasu leci już tylko w dół. ;)
Trening:
Tak jak wyżej, mocny przypływ pozytywnej energii zmobilizował mnie po raz kolejny do improwizacji i wyboru ćwiczeń, które czuje najlepiej.
Klatka:
Wyciskanie na skosie x4, WL hantli x3, Rozpiętki x3,
Plecy: Podciąganie x3, Wiosłowanie nachwytem x3, Wiosłowanie podchwytem x3.
Ponieważ siły brak, skupiam się na TUT, nie na technice.
W sumie pewnie ma to więcej zalet niż wad ;)
Z supli wróciłem do witaminy C w dosyć wysokiej dawce.
Muszę dojeść co mi zostało, bo cała szafka zapakowana opakowaniami ;)
Najważniejsze, widać gołym okiem, że fat schodzi.
Na dole brzucha (około 7-10cm pod pępkiem), widać żyły jakieś.
Bezpośrednio pod pępkiem ciągle mocno się trzyma fat - bardzo mocno i bardzo dużo.
Nie ja pierwszy i nie ostatni u którego kolejność będzie taka, że zejdzie z nóg, z ramion, z klatki, a na końcu z brzucha i boczków.