Nie boję się kiełbasy
Ona boi się mnie.
Żartuję. Staram się nie jeść wędlin gotowych. Czasem jednak mus.
Dzisiaj zeszło mi trochę dłużej w Lublinie i nie udało się zrobić treningu koło szpitala (a miałem taką miejscówkę kameralną na parkingu)
Zjadłem jajka i zagryzłem pomidorami.
Liczyłem się z tym, że nie będzie dzisiaj drugiego treningu.
Po drodze zatrzymaliśmy się w knajpie na kolację. Pomyślałem, a może by tak... Zapytałem towarzyszkę podróży. Nie miała nic przeciwko. Knajpa ma coś jak ogródek obok parkingu.
Złożyliśmy zamówienie, krótka rozgrzewka na skakance i zanim na stole pojawiła się micha byłem już po dwóch drabinach. Myślę, że w każdej knajpie powinien być odważnik
Przynajmniej nie dłużyłoby się klientom.
Zamówiłem sałatkę z wołowiną delikatnie wysmażoną. Sałata, oliwa, ogórki kwaszone, pomidory, ser pleśniowy i spory kawałek wołowiny. Poprosiłem do tego o kawałek masła. Oczywiście dostałe.
Swingi wylosowane skróciłem do 3 minut. Nie mogłem się doczekać żarcia
Za to chciałem zrobić po 1 TGU na stronę. Straszne, ale zrobiłem tylko na lewą rękę. Tego faktycznie nie wolno robić po wyciskaniu.
Spadam spać. Jutro nie muszę rano wstawać. Siłownia zamknięta.
Tak. Wiem. To odrobinę szalone robić trening w knajpie