Raczej się po prostu starzejesz i wyrastasz z tego. Ja w liceum przestałem grać na kompie tyle co kiedyś i przede wszystkim kupować CD-Action, za to zacząłem trenować capoeirę. Chociaż czasem w coś się wciągnę, ostatnio właśnie był ten Tomb Raider, bardzo fajna gra, wszyscy w pokoju w akademiku graliśmy na wyścigi kto pierwszy przejdzie%-) A tak [...]
****a delirka na maxa nie trzezwiałem i chcieli mnie do domu wy***ać za picie. piłem same browary tak z głową 2 góra 8 wstając rano nie miałem kaca i to było najgorsze bo sumienie nie dręczyło zostało mi tylko na bilet do domu bo całą kase przepiłem
Nie dośc że w typerze chvjnia, to jeszcze u buków poszła kasa się je*ac... Kimi nie dośc że załatwił Sutila (jeden kupon w plecy), to jeszcze sam spie*dolił sprawę (drugi kupon w plecy) Zamykam. Zmieniony przez - Pippo w dniu 2009-07-13 08:17:56
ja piłem 30 maja, później 6 czerwca, później 18 lipca i ostatnio 15 sierpnia czyli tydzień temu ***ac alkohol to jest dla łepków którzy nie cwiczą ja już 2 tyg praktycznie nie cwiczyłęm bo mam problem z barkiem tylko biegam i biceps i triceps hantelką no i klatke gryfem... ale od tego tyg już zaczynam na małych ciężarach to powinno byc już dobrze
komu minęły to minęły ****a... wystarczył tydzień jedzenia czego popadnia i w dużych ilościach i zaś bebzon sterczy a kaloryfer poszedł sie ***ać. Czasem marzę żeby tak przez miesiąc pobyć skrajnym ekto Zmieniony przez - Orson_lol w dniu 2009-08-27 20:40:09
Sluchajcie kogsy Chcialbym polaczyc klatke z barkami, przednie aktony i moze boczne. Plery z reszta barow bo musze je do***ac no i kaptur. Bica z tricem no i nogi oddzielnie z brzuchem lub z braku czasu w dniu bica trica. Jakies propozycje cwiczen? Mysle o podstawach, wyciskanie na skosie sztangi, sztangielek i rozpietki (plaska tylko na [...]
ja od jutra tnę, założyłem się z przyjaciółką, że będę miał w tali mniej niż ona do końca grudnia/początku stycznia także też się w styczniu formą pochwalę. A na razie, korzystam z ostatniego dnia bez baby - idę się na***ać jak szpadel. pzdr/
Uważam, że zawsze lepiej jest robić coś niż nie robić nic. Byle tylko sobie krzywdy nie zrobić. A nuż ktoś złapie bakcyla i pociągnie dalej temat sensownie? Mam ochotę za***ać mojego lakiernika, który grzebie mi się z samochodem drugi tydzień, za godzinę muszę spadać na trening, a przy takiej aurze to aż mnie telepie na samą myśl o spacerku.