Wojtek: Narazie sie umowilem z takim jednym dobrym psychiatra na 18 wprawdzie nie wierze w skutecznosc psychoterapi, bo nie dla kazdego jest to dobre, lecz takze mysle ze mi nie zaszkodzi. Sasiadce kwiatek kupilem i rozmawialem z nia wczoraj sama zreszta jest psychologiem i ucielem se mila pogawedke wprawdzie nie ma moj temat, ale z nia i tak mi sie zawsze milo rozmawialo. Ogolnie nie mialem na mysli zeby zrobic sobie krzywdy, bo smierc dla mnie nigdy nie wydawala sie byc czym zlym a raczej czyms, co jest nieodlaczne w naszym zyciu tak jak nasze narodziny tak i musi nastapic nasz koniec.
Reasumujac wychodze z zalozenia ze nie warto obecnie egzystowac w swiecie. Mam swoje zasady i wartosci, ktorych sie trzymam i na ktorych opieram swoje poglady, lecz niestety wiekszosc osob ktore zyje wokol nas nie ma zadnych wartosci, lub neguje te naprawde wazne np. jak tutaj zyc z ludzmi, ktorzy nie maja poszanowania dla drugiej osoby i jawnie, swiadomie lamia prawo i sa z tego dumni, lub "ustawiaja sie" zeby robic kariere a osoba ktora naprade ciezko pracuje na swoj byt jest pomijana za sprawa ze ma ojca hutnika a nie prawnika i nie moze dzieki temu zrobic aplikacji. Wiesz mnie poprostu przyprawia o mdlosci, kiedy widze, ze ktos potrafi dla checi zysku zmieszac druga osobe z blotem. Poprostu zamiast sie rozwijac spowrotem sie degradujemy i jestesmy co ciekawe z tego dumni
Ja sam problemow znaczych nie mam i uwazam sie za osobe ktora postepuje zgodnie ze swoim sumieniem i potrafi udowodnic slusznoc swojego postepowania a w razie czego poniesc konsekwencje, kiedy to postepowanie jest niewlasciwe. Tylko jak sobie wyobraze, ze kiedys chcialbym zalozyc rodzine i potem popatrzec, jak moje dzieci mialy by dorastac w tym co jest obecnie to zal mi tego. Sam widze na przykladzie swoich siostrzencow, ktorzy juz ulegaja wplywowi otoczenia, mimo tego ze maja dopiero po 3 i 4 latka. Zreszta samo znalezienie kobiety w moim wieku, ktora ma dostatecznie dobrze poukladane w glowie graniczy z cudem.
Fakt ze proba usmiercenia sie jest czynem malo chwalebnym i teraz jak o tym pomysle to rzeczywiscie nie podszedlem do tego tak jak powinnienem, lecz plusem jest to ze dzieki temu doszedlem do paru refleksji i wiem juz jak sie odbic od tego dna aby zostac soba a moc zealizowac pewne wazne dla mnie cele. Bo zajac sie cwaniactwem i ustawic do konca zycia nie chce, bo bym sie poddal i udowodnil, ze to co napisalem powyzej mozna uznac za wypociny szalenca idealisty, ktory ma nie tak poukladane w glowie i swoje wlasne zale probuje obrucic w cos konstuktywnego i majace wiekszy sens.
uff... ulzylo mi, teraz trzeba wracac do pracy