Powoli zauważam u siebie lekką nerwowość przed Gdynią. Chyba zdrową, głupio byłoby z drugiej strony na zupełnego luzaka jechać na swoje pierwsze 1/2.
Pierwsze, gdyż chyba zapadam na chorobę też... rowerową. Dzisiaj byłem w sklepie kupić płyn anti-fogg do okularków i mieli używane Ridleye. Piękne maszyny, taki Damocles na fotce poniżej. Jeździ mi się trochę lepiej - dziękuję, że namawialiście mnie na spd'ki - teraz nie wyobrażam sobie jazdy bez nich. Stopy w końcu są na swoim miejscu przez cały czas ;)
Mogę się już napić dość swobodnie na podjazdach, ostatnio zeżarłem batonika w trakcie jazdy. Dla starych wyg to nie problem, dla mnie drobny sukcesik i cieszy. Jak patrzę, jak niektórzy zasuwają na pętli Reja, to mi słabo. Ja zjeżdżam w porywach 40 km / h, a ludzie mnie wyprzedzają... pijąc sobie izo w tym czasie. Dupogodziny w siodle, czyli do zrobienia.
Pytam wszystkich o plany na Gdynię, to i o sobie coś napiszę. Mam jeden plan - ukończyć w limicie i dobrze się bawić. Serio. U mnie nie będzie wojny, ognia z ... i takich tam. Nie tym razem. Pomijam kwestie zdrowotne, jak pisał Marcin kiedyś - każdego coś strzyka i kłuje, mniej lub bardziej. Na pewno nie chcę się odwodnić, odmóżdżyć - chcę w miarę świadomie przeżyć te największe dla mnie, jak dotąd, zawody.
Dobra, mam cichą nadzieję na wyjście z wody < 45 minut. Na spokojnym jeziorze płynę taki dystans około 39 minut, mam nadzieję, że te 6 dodatkowych wystarczy na pralkę / fale / nawigację. Rower - tutaj, po tym co napisał Marcin i Marcel o trasie - szczerze - poniżej 4 godzin i nie będę narzekać.
Potem bieg, a w zasadzie marszobieg, do czego przyznaję się od razu - nie biegałem od prawie miesiąca i w sierpniu też nie będę biegać raczej, oprócz zawodów. 3 godziny do końca limitu, nie powinno być katastrofy;) Mam nadzieję, że na koniec szczęśliwie meta, a potem feta w Łapinie. O.
Zmieniony przez - shadow78 w dniu 2016-07-30 20:23:27 
Ronin78
shadow78
Marcel_197
KEBUL74
heinz
