Kettlebells i bieganie - MaGor vol. II

Maciek gratki biegu ale rodzi się pytanie czemu się na takie coś porwałeś bez przygotowania? kłóci się to trochę z całą Twoją filozofią.

I tak, i nie. Do 9 XII mam wolne. Roztrenowanie? Tak to się nazywa? 10 km to powinienem robić z marszu, o ile mam czelność w ogóle myśleć o maratonie. Od 9 XII liczy się dla mnie tylko jedna cyfra: 6:24, czyli Tempo Maratonu (TM)
Mam rozruch z programem Simple & Sinister, który będzie moim głównym dodatkiem do przygotowań. Do tego dokładam 3-4 cięższe (bez przesady - nie dotyczy rwań) sesje treningowe. Jeżeli równolegle z bieganiem osiągnę "simple goals" to będę bardzo zadowolony (100 wymachów jednorącz odważnikiem 32 kg w 5 minut + 5 tureckich wstawań na stronę, z takim samym odważnikiem, w kolejne 5 minut). Jeżeli by do tego doszło to - w najgorętszym okresie przygotowań - odpalam armatę w postaci kolejnej edycji 10000 swingów, ale z kulą o rozmiar/dwa rozmiary większą. Wszystko będzie zależało od samopoczucia, ilości czasu itp. Generalnie nie może być w tygodniu więcej niż trzy dni z dwoma sesjami: S&S + bieganie. Dopuszczam 3 dni samego S&S i obowiązkowo jeden dzień bez żadnej akty

Dosłownie czuję jak mnie odcina. Mięsień po mięśniu. Dzień w wariackim tempie. Pobudka o 5:00 - praca do 7:00 - trening S&S - kąpiel, golenie - podróż 20 km - praca - powrót - praca - po pracy remont (gipsowanie, zacieranie, malowanie) - praca - relaks... W TV "Rewizor" wg Gogola. Marnie zrobiony.
Menu wręcz groteskowe: po treningu rano 5 jaj z majonezem. Około 15:00 - kawał pasztetu z dziczyzny (podarowany) i 330 ml śmietanki 30%.
Na kolację pasztet z majonezem. Pół godziny temu 3 ziemniaki i gorzka czekolada. Dosłownie odlot. Przez chwilę przymierzałem się do drugiego S&S dzisiaj (no co? wolno), ale po swingach wymiękłem. Jutro z rana sobie strzelę porcyjkę "Simple". Wieczorem - jak będę miał siłę po remontowych przygodach - zrobię coś ciężej. Trochę.
Urok prowizorki

To nie Rosja moi mili - to nasz kraj!

panteon

To nie Rosja moi mili - to nasz kraj!

Oj tak Ale micha mi się drze od ucha do ucha, bo kawał roboty zrobiłem. Jak dożyję do końca miesiąca, to będzie sukces

MaGor szpachluje ściany pasztetem z dzika - powiedzenie "zęby w ścianę" nabiera nowego znaczenia!!!
Dobranoc..

Maciej, zobaczyłem śmietanę i mi się przypomniało: w zeszłym tygodniu w lidlu kupiłem creme brulee. Nie wiem jeszcze, czy dobre ale są opakowania po dwa w praktycznych miseczkach szklanych, idealnych do wykorzystania na później - nie za duże, w sam raz na węglowo - tłuszczowy strzał potreningowo ;)

Fajne Po 3 zł za sztukę. Nie mam chęci. Wolę przed treningiem solidny obiad i po już coś zdecydowanie na słodko. A przed snem to jakoś sobie radzę. Mleko skondensowane z tubki z kartoflami jem

Zmieniony przez - MaGor w dniu 2014-11-25 11:21:12

Trzy dni. Dłużej tak nie pożyję. A tu się kroi ofensywa życiowych trudów. No nic. Od grudnia przejmę inicjatywę.

Rano S&S
OA Swing
28L/28P | 28L/28P | 28H2H | 28L/28P | 28L/28P | 28L/28P | 28L/28P
TGU
5 * 20 ES

I gicio. Bardzo dobrze funkcjonowałem. W robocie nudy, bo musiałem pilnować małolatów na próbnej maturze. No to sobie wziąłem w kieszeń ściskacz. Okazuje się, że lewa ręka mi osłabła! Chwyt dramatycznie poleciał! Nie domykam 200 lbs. Dramat. Prawą spokojnie 5 - 7 razy do samego końca. Martwi mnie to trochę.
Do jajecznicy rano dorzuciłem ziemniaka. Błąd. Około południa pojawiło się ssanie. Jak już je uleczyłem, to zaatakowałem na froncie robót malarsko-remontowych. Około 18 wróciłem do domu i nie miałem siły na nic. Marzyło się wyrko. Jednak orzeźwił mnie spacer do sklepu. Wracając niemal biegłem i od drzwi złapałem za odważniki. W ramach rozgrzewki zrobiłem próbę Bent Press (epidemia). Musiałbym poćwiczyć. Po prostu: skręcam się - wyciskam odważnik - schylam się do ziemi.

Potem snatch (znowu). Wczoraj starłem zrogowaciałą skórę. Dzisiaj o mało się nie popłakałem przy rwaniach. Błyskawicznie podeszło wodą i - co by nie mówić - boli trochę za bardzo.
Snatch robiony kompletem odważników. 10 x (1' praca - 1' odpoczynek). Wyszło:
32 x 56
28 x 36
24 x 46
20 x 42
Razem: 4520 kg w 20'
Może być, ale czułem ten dzień w gnatach jednak. Po zabiegu banan, białko na jogurcie greckim i orzechy włoskie. Na kolację plaster pasztetu. Przed snem gorzka czekolada, która właśnie objawia swą siłę... Dobranoc.

Widzę, że Bent Press coraz częściej gości w dziennikach Miło, Saxon byłby zadowolony