Kettlebells i bieganie - MaGor vol. II

@Xzaar77- Na marginesie Pan z filmu ktory wkleiles mnie osobiscie imponuje nie sylwetka, ale tym jak przy swoich gabarytach skacze na podwyzszenie :) Potworna eksplozywnosc.


Nie jestem pewien ale Derek Poundstone chyba wywodzi się z podnoszenia ciężarów (dwubój siłowy) a tam bardzo dba się właśnie o szybkość,gibkość ,eksplozywność.

Lubię jak ten dziennik żyje

Bieganie, ciężary, sztuki walki, kulturystyka - tak. Tylko po co?
Zawsze stałem na stanowisku, że wartościowa jest tylko taka aktywność, która zostawia człowieka lepszym nie tylko fizycznie ale i duchowo. Każdy dzień, w którym się czegoś nie nauczyłem, to dzień stracony. Do snu należy się układać minimalnie mądrzejszym niż się wstawało rano. I tu dochodzimy do sedna.
Nie lubię marzyć - wolę planować. I planuję. Z grubsza. Nie chcę pracować nad sobą po to żeby zyskać tzw. wygląd. Nie obchodzi mnie to. Tyle lat obnosiłem się z otyłością, że nauczyłem się ignorować takie sprawy. Nie mam zamiaru łamać samego siebie. W imię czego? Łamać siebie? Cóż za pomysł? Wolę się rozwijać

Bieganie było/jest wyzwaniem. Maraton to jego korona. Jak uznam, że dość - to powiem dość i nigdy nie stanę na starcie żadnego biegu. Aktywność fizyczna nie musi być ideologią/religią. Może stać się elementem higieny (fizycznej i psychicznej) naturalnym jak mycie zębów, obcinanie paznokci itp.
Tak samo podchodzę do treningu siłowego. Ma być narzędziem - nie hasłem na sztandarze. Narzędziem rozwoju i dbania o jakość życia. Bo wszyscy dbamy o jakość życia. Nieważne czy leczymy kompleksy, szukamy zapomnienia, akceptacji, chcemy poprawić wyniki - zawsze na końcu znajduje się słowo: satysfakcja.

Ale aby na końcu była satysfakcja to czasami trzeba wiele razy łamać samego siebie (tzn. swój apetyt, lenistwo itp.)
Ten dziennik dowodzi tego, że to potrafisz!
Życzę dalszej satysfakcji z Twoich poczynań.

Zmieniony przez - ojan w dniu 2015-04-01 15:00:16

Jeżeli muszę łamać siebie, to najpierw staram się zmiękczyć i znieczulić A tak serio to z żarciem walczy mi się najłatwiej. Zdecydowanie zbyt łatwo. Potrafię ignorować głód. Jest mi o tyle łatwiej, że nie przeżywam huśtawek insulinowych. Gardziłbym sobą gdybym okazywał słabość na widok pizzy, piwa, słodyczy itp. gówna. Może to niedobrze tak sobie poukładać w głowie, ale za to nie śpiewam hymnu cieniasów: "Czasami można, czasami trzeba..."

Zjadłem wczoraj obiadokolację w knajpie i dzionek powitałem bólem brzucha, a potem biegunką. Ewidentnie nie podeszło.
Moja wina. Śniadanie o 7:00 - jajecznica + jogurt grecki z rodzynkami. W pracy jajeczko - około 5-6 jak z dodatkami (łosoś, tuńczyk, pomidory suszone). W międzyczasie pół opakowania pestek z dyni (jak to syci!). Dopiero o 19:00 obiadokolacja. Mięso, ziemniaki. Za dużo mięsa. Dobrze, że wcześniej podali smalec

O 11:00 żołądek ruszył i zjadłem śniadanie. Dopiero zaczynam myśleć o treningu jakimś. Szkoda, bo do tej pory było dość ładnie, a teraz pada śnieg i wieje.

Najpier obejrzałem to:



A potem zobaczyłem TO:




Wnioski:
- już wiem dlaczego Walery jest trenerem Denisowa, a nie odwrotnie
- GS to klasa sama w sobie
- pozorna różnica w możliwościach obu panów wynika ze złudzenia
- technika ma kardynalne znaczenie dla ilości pracy jaką jesteśmy w stanie wykonać

Zapłaciłem za szkolenie z paleo. Od 7 kwietnia będę posiadaczem certyfikatu i moje prawo do wymądrzania uzyska sankcję merytoryczną

Trening w lesie.
KB48
Wnieść kulę na czwarte piętro - ciężko. Znieść ją na dół - jeszcze ciężej.
Szukałem ustronnego miejsca na trening. Nie miałem ochoty biegać po otwartej przestrzeni i pojechałem do lasu.

Swing: 10 x 10. Różne warianty szły, ale najbardziej jestem dumny z Hand To Hand. Jeszcze bez mocy, jeszcze niezbyt eksplozywnie, ale już coś się dzieje. Grunt, że chwyt nie puszczał i serce nie wypadało. Większość jednak klasycznie, oburącz.
Potem sporo zarzutów oburącz. I po dwa Push Press (z "asystą") i negatywem.


Potem czapka na łeb, buff na szyję, zmiana butów i 12 km rozbiegania. A co.
Po tych swingach biegłem cały ponaciągany. Brzuch spięty jak kamień. Pierwsze 6 km rozbieganie na lenia. Nie dbałem o nic poza truchtem. Mentalnie wmawiałem sobie, że odpoczywam. I chyba faktycznie odpoczywałem. Po 6 km zawijka, postawa i nacisk na kadencję. No i po raz kolejny przeżyłem "przebudzenie". Nie pojmuję jego mechanizmów, ale niezmiernie mnie cieszy. Wszystkie wykresy jak z podręcznika

Wartosc merytoryczna uzyskuje sie za free,przeczytane zakupione ksiazki po malsymalnie 15-20 zl.Stara dobra szkola dietetyczna!!! Lata 70-90 ubieglego wielu np Aleksander Szczygiel. Pozniej motologia i zabobony w stylu omega 3 ,mocy witamin i mineralow z owocow oraz warzyw ;).


Wrociles do diety p.Gacy. Jesz strasznie malo T z tego co (wy)pisujesz ;) Jakas redukcja lol?

Evo

Wrociles do diety p.Gacy. Jesz strasznie malo T z tego co (wy)pisujesz ;) Jakas redukcja lol?

Nie. Po prostu nie potrzebuję więcej. Masło klarowane, smalec, masło ekstra, olej lniany, tłuste ryby, jaja, majonez, pestki - codziennie w mojej misce. Zazwyczaj jem tłuste śniadanie. Drugie staram się też. Obiad w zależności od planów treningowych (w dzień wolny mniej tłuszczu i węgli), a kolacja raczej na węglach. Jak pisałeś. Nawet powidła śliwkowe kupiłem zasugerowany
Myślę, że - bez uczucia głodu i z siłą do jakiejś aktywności - kręcę się w okolicy 2700 - 2800 kcal. Białka raz mniej, raz więcej. Dobrze jest. Tylko na wyjazdach mam problem i zagryzam jakimiś kiełbasami/śmietanami. Naprawdę nie narzekam.

Sugerowalm sie tym
" Moja wina. Śniadanie o 7:00 - jajecznica + jogurt grecki z rodzynkami. W pracy
jajeczko - około 5-6 jak z dodatkami (łosoś, tuńczyk, pomidory suszone). W
międzyczasie pół opakowania pestek z dyni (jak to syci!). Dopiero o 19:00
obiadokolacja. Mięso, ziemniaki. Za dużo mięsa"
A jw T malutko jest ;)

Napisze przewrotnie i bede mial pewnie racje,zazwyczaj sie nie myle. Jesz za malo w kcal na to co robisz dzwonki,bieganie przy wadze kt nosisz ;) Ja w mniejszej wadze (z30kg) jem wiecej w kcal niz Ty lub podobnie :D Zauwazylem,ze wiekszosc biegaczy ma problem z kraglosciami. Dla mnie to szok,yyle sie ruszac i klops.... :)

Evo

Napisze przewrotnie i bede mial pewnie racje,zazwyczaj sie nie myle. Jesz za malo w kcal na to co robisz dzwonki,bieganie przy wadze kt nosisz ;) Ja w mniejszej wadze (z30kg) jem wiecej w kcal niz Ty lub podobnie :D Zauwazylem,ze wiekszosc biegaczy ma problem z kraglosciami. Dla mnie to szok,yyle sie ruszac i klops.... :)

O to to ;) Dla mnie bilans 2800 zamyka sie na drugim sniadaniu, a jak dalej zyc ;) Ale, sa tacy artysci co zyja powietrzem i miloscia ;)