Kettlebells i bieganie - MaGor vol. II

Mysle ze za duzo bedzie robic PTP i RoP
zwlaszcza jak sie juz rozkrecisz
codzienny DL to jest okropne obciazenie dla ukladu nerwowego organizmu
no i plecy beda siadac jak wymieszasz to ze swingami
Tak samo WL wykonczy Ci tricepsy i nie dasz rady robic Pressow

Do tego wszystko jednego dnia
Nie doceniasz ruska Maciek ;]

jaki procent maxa zaleca Pavel w PTP dla WL i DL?

Zmieniony przez - duke of bugajewo w dniu 2014-05-19 18:35:13

U mnie zielenina funkcjonuje głównie jako dekoracja na talerzu. Minerały dostarczam z wywarów i białka!! Zielenina nie ma nic wartościowego prócz wit C i trochę błonnika dla flory jelitowej ;)
Sam się przekonasz jakie cuda potrafią wyczyniać ziemniaczki ]:D od których się "tyje" :D

duke of bugajewo

jaki procent maxa zaleca Pavel w PTP dla WL i DL?

W ETK pojawia się sformułowanie o tym, że można pchać PTP w dni rozmaitości. A dzień rozmaitości może być, ale nie musi. Jak poczuję, że wymiękam to skreślam PTP z poranka i tyle. Główny front idzie na ROP.
Wiesz jak on to pisze: świeżość przede wszystkim. Jeżeli któregoś dnia rano poczuję, że nie mam ochoty pójść na trening, to po prostu nie pójdę.

Pożyczyłem książkę bratu i nie potrafię tak z pamięci, ale wydaje mi się, że warto zaczynać na 65-70% 1RM. I ogólnie tego się trzymam, a nawet lżej. Staram się skupić na oddechu, ruchu, technice, a nie na ciężarach. Dawno nie robiłem MC i pewne rzeczy mi uciekają (spięcie brzucha, pośladki) ale z dnia na dzień powinno być lepiej. Wiesz, nawet jak skończę ten cykl na identycznych ciężarach to nie będę płakał.
W tamtym roku rozpisałem sobie "plan" i skrupulatnie dokładałem i realizowałem (niemal w takim samym układzie). Doszedłem do zakładanej wartości ciężaru, ale z techniki nie byłem zadowolony. Teraz chcę zrobić odwrotnie. Chcę czerpać satysfakcję z techniki i nauki, a ciężary potraktuję tylko jako cenny dodatek. Nie wierzę, że się to nie przełoży na ogólne wyniki. Myślę, że o takie rozumowanie chodziło Ruskowi. Wiem, że te jego programy to takie niby nic, ale siłę swoją mają.
Lecę do kulek.



Zmieniony przez - MaGor w dniu 2014-05-19 18:57:17

ROP 1. Zaliczone. Niby nic a jednak...
5 x drabina 1-3 z 28 kg
2 minuty rwania Tak się trafiło. A jako, iż korzystam z klocków domina, a nie kości, to mam już tylko dwa klocki mniejsze.

Potem byłem pobiegać. Kolano się zaczyna odzywać na całego. Ładuję się do łóżka. Dobrej nocy.

Dobra,wybacz, ale o co chodzi z klockami domina i kostkami do gry? Bo mnie to strasznie nurtuje I przy okazji jeszcze jedno, w ETK/PM Swings Hard Style robisz? Właśnie zacząłem ten program i poleciałem właśnie HS. Zmasakrowało mnie

novyneo

Dobra,wybacz, ale o co chodzi z klockami domina i kostkami do gry? Bo mnie to strasznie nurtuje I przy okazji jeszcze jedno, w ETK/PM Swings Hard Style robisz? Właśnie zacząłem ten program i poleciałem właśnie HS. Zmasakrowało mnie

Tak. Staram się przestrzegać wszystkich zaleceń z książki + to co pojawiło się później (np. wyciskanie na ławce zamiast bocznego w PTP)
Są tylko dwie drogi - dwa źródła: Hard Style i Girevoy Sport. W dni lekkie można robić C&P z lekką dewiacją ku GS. Snatch tylko HS.
W dni średnie i ciężkie (daj Boże) tylko HS.

Każda sesja ROP składa się z dwóch części:
- stała: wyciskanie odważnika w drabinach
- losowa, zależna od wyniku rzutu dwoma kostkami:
-- w dzień lekki snatch
-- w dni umiarkowane i ciężkie: swing
Kostki domina to po prostu inna forma losowania. Oczek mają tyle samo, a dodatkowo kiedyś się kończą. Wyjmuje je z jednego pudełka i wkładam do drugiego.

Taki system ogranicza możliwość przetrenowania i bardzo utrudnia adaptację organizmu.

Jem zaraz śniadanie i lecę na trening. Jak zobaczyłem godzinę wczorajszego posta to padłem z wrażenia. 5 minut później już chyba spałem. Do otwarcia budy jeszcze godzina, a jednak wolę robić MC z zapasem energii.

Zjadłem śniadanie dopiero po treningu. Jak zwiększę obciążenie, to takie numery nie przejdą Wiotki i słabiutki się czułem Na początku. Cóż... Początek od końca dzieli 21 minut, czyli "ledwom zaczął, kończyć muszę"
Ale tak ma być. Co ja będę robił po południu? Czyżby takie niedopatrzenie i wolne się szykowało? Wczoraj wyszły trzy aktywności, bo chyba bieganie miało być dzisiaj. Od następnego tygodnia zmienię. Jak sobie dzisiaj odpocznę po południu to jutro rano będzie kopytko jak należy.

Wracałem z pracy i zatrzymałem się na sikundę. A w krzakach... czekały na mnie... (nic z tych rzeczy - trasa za mało uczęszczana ) One. Dwie.
Chłop się pozbył zamiast opchnąć na Allegro jakiemuś klubowi CF.

Oczywiście chciałbym je mieć Tylko po co?

Zmieniony przez - MaGor w dniu 2014-05-20 13:45:58

MaGor

Oczywiście chciałbym je mieć Tylko po co?

Do traktora

Wysoki88

MaGor

Oczywiście chciałbym je mieć Tylko po co?

Do traktora

Jak one by się nadawały do traktora to by w moich stronach nie leżały bezpańskie No chyba, że ktoś ukradł i nie miał siły nieść dalej
---
Ale se poćwiczyłem. Biały tydzień w pełnej krasie. Nie napiszę nic więcej bo musiałbym bluzgnąć. Zrobili sobie kiosk z pamiątkami... Milknę dla swojego dobra.

Evo - spożycie kartofli dramatycznie podniosło poziom ciał ketonowych we krwi. Zawsze oscylowałem w okolicach: niewielki i średni. Dzisiaj podwyższony (do śniadania po treningu wrzuciłem ziemniaka).


I mam swoje spostrzeżenia. Chyba słuszne. Przeczytałem dzisiaj artykuł:
http://potreningu.pl/artykuly/2549/miejscowe-spalanie-tluszczu-z-brzucha--czy-istnieje
Tekst jest o brzuchu, ale najciekawsze są wnioski. W skrócie: im dłużej ćwiczysz z niską intensywnością tym gorzej dla organizmu. A spore obciążenie treningami powoduje, że organizm zabezpiecza sobie zapasy tłuszczu śródmięśniowego, który woli jako energetyk, od tłuszczu zapasowego.
Wypisz wymaluj plan treningowy do maratonu. Dodatkowo z braku węglowodanów organizm jest wręcz zakochany w tłuszczu śródmięśniowym.

Przycięcie treningów i zmiana ich charakteru, oraz podbicie węgli, spowodowały wręcz odczuwalną fizycznie pracę metabolizmu. Mówię serio.

Jak to teraz wygląda. Rano, na czczo, robię trening, z większymi ciężarami ale bez tyrania. Trwa to 20 - 30 minut. Za krótko żeby postawić organizm w stan kryzysowy, wystarczająco na impuls dla układu nerwowego. W dni z ROP-em, wieczorem mam drugi trening o zmiennym obciążeniu: lekko - średnio - mocno, no i bieganie jakichś detalicznych dystansów: 2 - 3 - 5 km. Nie stresuję organizmu, to i on zachowuje się jak człowiek. Robi swoją robotę i tyle. Takie długie biegi wytrącały go z równowagi na kilka dni. Gdybym brykał jak Xzaar w porządnym tempie i tętnie, to ok. Bodziec byłby wystarczająco silny. Ale ja przecież, zgodnie z planem, biegałem w tempie konwersacyjnym. Niepojęte, a jednak logiczne.

Zmarzłem w tym kościele (2:45'), że chyba pójdę pobiegać.




Zmieniony przez - MaGor w dniu 2014-05-20 19:17:46

Pierwsze slysze,aby po ziemniakach poziom ketonow wzrosl. Za to po niefizjologicznym,zbyt intensywnym treningu owszem,przy glodzeniu rowniez,przy zgeszczonym moczu-odwodnienu podobnie. To podaj swoje menu z calego dnia