Dzisiaj się porobiło następująco:
Zjadłem solidne śniadanie. Mielone mięso, jaja, ser itp. Standardowy zestaw na rozruch, czyli śniadanie bez grama węglowodanów. W robocie zonk, bo nagle trzeba posiedzieć dłużej. Szlag... Prosto z roboty strzeliłem do sklepu i kupiłem dwa pieczone żeberka, garść orzechów laskowych i kilka ogórków małosolnych. I jakoś tak mi się zrobiło błogo, że kimnąłem się równe dwie godziny. Potem kawa, kilka podciągnięć (podoba mi się
drążek w domu) i poszedłem na basen.
Rutyna basenowa zaczyna się klarować:
20 min. pływania - minimum 20 basenów.
20-30 min. sauna
10 min. masaż wodny
Tak też się dzisiaj działo. Zrobiłem pływanie stylem zmiennym: żaba - kraul - motyl (serio
). Dochodzę do wniosku, że motylem jednak pływam najszybciej, chociaż to i tak wolno. Ale, zgodnie z tym co pisał Xzaar, trening w wodzie to inna jakość. Potrafię dość dobrze spiąć mięśnie i wyzwolić ich energię na lądzie, z ziemią pod nogami. "Zawieszony" w wodzie mogę polegać tylko na wybranych mięśniach, ścięgnach i powięzi. Mięśnie szkieletowe (pracujące w treningu z kettlami) tu chyba nie mają wiele do roboty. Pardon: korpus pracuje bardzo mocno. Mobilność barków, stosunkowo duży zakres ruchu i jakaś tam odporność na zmęczenie sprawiają, że pływa się zupełnie miło. Do tego ślicznie zgrywa się rytm oddechu z uderzeniami ramion. Pływacy! Ćwiczcie z odważnikami
Tak słodko to nie jest i jak się dorobię podwodnej kamery to nagram te swoje wygibasy. Dopuszczam możliwość, że pływam motylem tylko we własnym mniemaniu
Niemniej jednak podstawowe ruchy przynajmniej naśladuję. I jeszcze coś: kilka razy próbowałem kiedyś tego stylu i było to dość spektakularne, dynamiczne tonięcie dopóki nie skończył się impet odepchnięcia od brzegu. Wtedy się zatrzymywałem. Dzisiaj na 20 basenów, 6 poszło motylem. Uczyć się trzeba
Po powrocie zeżarłem makrelę z oliwkami, papryką i suszonymi pomidorami.
Jak widać dzisiejsza pula węgli strasznie skąpa (ok. 30 g), ale to celowe. Przed snem chlapnę kubeł ciepłego mleka z miodem. Na rozgrzanie, na kondycję, na lepszy sen. Muszę zmienić plany 10000 swingów. Będę robił: PN-WT i CZ-PT. Środa, sobota i niedziela - wolne. A zatem zaczynam w czwartek. Da mi to lekki margines na modyfikowanie planu gdyby zaszła taka konieczność. W sobotę i niedzielę będę chodził na długie spacery, włóczył się po lasach, jeździł na ryby, morsował i/lub lekko biegał. No i niestety zostałem zapisany na kurs weekendowy. Co drugi tydzień mam zajęcia w weekend (strasznie się cieszę).
Zmieniony przez - MaGor w dniu 2014-10-07 22:21:10 
MaGor
panteon
Anonim
