DT Marta

Wlasnie to rozpraszanie jest najgorsze . Bo jednak idę się skupiam na tym co mam do zrobienia i wychodzę

Ja tam lubię pogadać na siłowni, pośmiać się, zażartować. Tak poznałem mnóstwo ludzi. Tak się ćwiczyło dwadzieścia parę lat temu jak zaczynałem przerzucać żelastwo. Nie noszę słuchawek właśnie z tego względu, że lubię rozmawiać z ludźmi. Teraz np. przyszło dużo nowych twarzy, bo konkurencyjna siłownia zamknięta i w sumie wszystkich poznałem, ze wszystkimi pogadałem. Taki już mój charakter i taki mam nawyk z dawniejszych lat, gdzie siłownie były małe i wszyscy się znali, wszyscy przybijali piątki i sobie pomagali. Ktoś potrzebuje pasa - to chętnie pożyczę, ktoś potrzebuje pasków - też nie ma sprawy, ktoś potrzebuje porady - ok. Zupełnie inna atmosfera. Z tym mi się właśnie kojarzy prawdziwa siłownia - w klubach fitness jest pewnie inaczej.





Zmieniony przez - nightingal w dniu 2020-11-24 11:24:13

Wiecie na takich mordowniach to są inne klimaty. W przerwach między seriami jeden opowiada kawały, inny śpiewa jakąś durną piosenkę, ktoś inny nawija o dziewczynach, ktoś inny coś tam gwiżdże, ktoś drze ryja przed serią żeby się zmotywować. Taki dość unikalny klimat, którego nie ma na sieciówkach. Ale jest tak że znasz tych ludzi dość dobrze, którzy tam ćwiczą - generalnie człowiek się kumpluje z takimi współćwiczącymi. Szkoda że to przemija.

inaczej wygląda relacja facet-facet na siłowni, a inaczej facet-kobieta jednak

Nene - to wychodzi na to, ze stara kobieta to juz nie kobieta:)
Bo ja mam tak jak Night na jednej takiej wlasnie niesieciówkowej siłce.

Z dziewczynami też rozmawiam które ćwiczą u nas na siłowni. I też sobie potrafimy pożartować. Często podaję sztangę np do HT itp. Przychodzisz na taką siłownię to też nasiąkasz jej klimatem - nie ważne czy jesteś facetem czy dziewczyną. Znam wszystkie trenujące u mnie dziewczyny i mam też koleżeńskie relacje z nimi. Z tymi które już przestały trenować też - jak się spotykamy gdzieś na mieście to zawsze sobie pogadamy.


Zmieniony przez - nightingal w dniu 2020-11-24 11:49:26

nie bardzo mi wyszło to co chciałam wam przekazać także ten

Wiem że są faceci z którymi kobietom się ciężko ćwiczy. W drugą stronę też bywa podobnie. Zależy od konkretnego przypadku. Ale ogólnie ja lubię znać ludzi z którymi ćwiczę - tak mi weszło w krew przez lata i tak robię nadal.

Na sieciówkach też jest różnie. Mam taką koło domu to tam było grono stałych bywalców i swobodna atmosfera pomaganie itp.
Teraz jestem w dużej sieciówce, ale ona jest nowa więc się nie znają ludzie i tego brakuje. ALe też ten reżim sanitarny nie wspiera w przełamywaniu bariery. TO są takie drobne różnice, że jak na starej siłce męczyłam się z obciąeniem albo ustawieniem ławeczki to zawsze się ktoś znalazł do pomocy a tutaj ostatnio tak k******łam pod nosem a faceci obok tylko patzyli :P No ale też nie poprosiłam sama :D

Ja generalnie mam jak Nene że słuchawki na uszy i samotny trening tak mi się najlepiej trenuje . Z koleżankami tez zbytnio nie chce mi się chodzić chociaż one i tak na siłownię nie chodzą więc jakbym chciała jakaś namówić to i tak się nie da . Ze starym też za specjalnie trenować nie chciałam ale teraz mi nie przeszkadza , ewentualnie zamieni ze mną słowo między seriami :p a jeśli chodzi o jakąkolwiek pomoc na siłowni to nie proszę :p czasem ogarnięcie czegoś zajmie mi więcej czasu ale to ogarnę a jak nie dam rady to np zmienię sobie ławeczkę na inną :p czasem się ktoś zapyta czy pomoc ale często odpowiadam że nie poradzę sobie :p tak już mam jakoś .