Dwudziestego siódmego zrobiłem trening dołu w takim układzie:
Back Squat ATG - 20x30 20x40 20x50 15x60 15x70 15x80 10x90 10x100 5x110 3x120 2x130 1x140(PR)
Front Squat - 60kg - 5x10
Sto czterdzieści weszło bez problemów i może gdybym wcześniej nie natrzepał tylu powtórzeń, podszedłbym pod 150. Na pewno poprawiłem technikę, to raz, i robię z high barem (podobno z low barem dżwiga się więcej).
Po trzech dniach przerwy, wciąż z potwornymi domsami ud i dupska, podszedłem pod ciągi w układzie:
MC Sumo (semi-sumo) - 10x50 10x70 10x90 5x110 1x130 1x150 1x160 0x170
MC klasyk - 90kg - 5x10
i o ile 160 weszło szybko i pewnie, o tyle 170 poszło tylko do kolan i ... zesr...ło się
Może zawiniła zmiana techniki (wcześniej maksy ciągałem w klasyku), a może to że zamiast na 5000kcal, lecę od 26 grudnia na 2000kcal, a roboty mi wcale nie ubyło, tylko godziny pracy się zmieniły