Szajba - Chasing The White Rabbit

Ambitne cele, Szajba:) Ten maraton to treningowo chcesz biec, sam dla siebie, czy jakiś start się szykuje?

shadow78

Ambitne cele, Szajba:) Ten maraton to treningowo chcesz biec, sam dla siebie, czy jakiś start się szykuje?

Ambitne cele to u Ciebie w podpisie można znaleźć. To że zamierzam pobiec dystans maratonu, nie znaczy że go sobie nie zmienię po drodze na półmaraton. Bo niby kto mi zabroni. Sam ustalę sobie metę i sam sę uhonoruję
Ty startując nie masz takiego komfortu, albo rybka albo pipka. I to jest prawdziwe wyzwanie.
Dla mnie największą satysfakcją jest czas, dystans i doping rodziny i tu na forum.
Mam nadzieję że dane które wrzucam z dwóch urządzeń są w miarę wiarygodne, bo medalu mi nikt nie przyzna, ani starter mnie nie wystartuje


Zmieniony przez - _Szajba_ w dniu 2015-11-03 07:58:41

E, Szajba, ja po prostu polubiłem te bieganie w zawodach...

Pierwsze primo - jestem leniwy z natury, a tam już trasa i ustalona, i oznakowana, i ktoś wodę nawet poda:) Ba, nawet czasami zdjęcie zrobi.

Drugie primo - paradoksalnie, na treningach cisnę dużo mocniej, niż podczas zawodów. Treningi stanowią dla mnie wyzwanie, tam osiągam stany przedzawałowe:) Zawody - ukoronowanie wysiłku, spotkanie znajomych - przyjemna nagroda:)

shadow78

Treningi stanowią dla mnie wyzwanie, tam osiągam stany przedzawałowe

Kiedyś może - odpukać w niemalowane - Ci się udać. Rozważałeś taką możliwość?

MaGor

Kiedyś może - odpukać w niemalowane - Ci się udać. Rozważałeś taką możliwość?

Tak:) Ale jak inaczej przesuwać te granice, które można? Nie wierzę, że można osiągnąć maksimum robiąc minimum.
Jedno powinienem zrobić - usg serca, czy nie ma wad ukrytych. I biegać w trupa nie częściej niż 1 x na 2 tygodnie.

Krótka anegdotka: znajomy lekarz - Rosjanin - poczuł, że na basenie go coś w okolicy serca niepokoi.
Ponieważ jest lekarzem i człowiekiem rozsądnym - z kraula przeszedł na żabkę. Potem zrobił badania u siebie w szpitalu
i okazało się, że faktycznie - miał zawał. Wraca więc do domu i mówi do żony, że pobzykał by trochę, ale miał zawał, to lepiej,
żeby ona na niego wlazła, bo musi się oszczędzać

Ponoć miała fajną minkę, gdy potem powiedział jej, że nie żartował

shadow78

E, Szajba, ja po prostu polubiłem te bieganie w zawodach...
Bieganie w zawodach na pewno jest fajne i daje dużo satysfakcji. Nigdy nie twierdziłem, że to be. Ja po prostu nie lubię tłumów i nawet zakupy w markecie są dla mnie męczarnią

Shadow, biegałeś w tętnie do 200. Badania oczywiście nie zaszkodzą, ale moim zdaniem masz serce jak dzwon
Jeśli zaś o mnie chodzi, gdybym kochał jakąś aktywnośc, przykładowo bieganie, wolałbym w biegu zdechnąć niż sobie odmawiać.

Rozgrzewka - 10 minut

Swing - KB24 - 5x35
Swing - 2KB24 - 5x12
Front Squat - 2KB24 - 5x12
Walkinkg Lunges (short)- 2KB24 - 4x8
Walkinkg Lunges (long)- 2KB24 - 4x8
Pistol Squat - 3x6

Rozciąganie - 20 minut

Wzorując się na filmie Steve'a



ni cholery nie udaje mi się tak szeroko rozstawić nóg by rogami nie dzwonić lub nie ciągać po udach. Czy lekkie rotowanie jest dopuszczalne? O jakąś podpowiedź proszę

Kiepskim pomysłem była zamiana dni treningowych. Za duże obciążenie dla pleców i ramion, które po wczorajszym treningu jeszcze nie wypoczęły należycie.


Zmieniony przez - _Szajba_ w dniu 2015-11-03 22:17:49

shadow78

MaGor

Kiedyś może - odpukać w niemalowane - Ci się udać. Rozważałeś taką możliwość?

Tak:) Ale jak inaczej przesuwać te granice, które można? Nie wierzę, że można osiągnąć maksimum robiąc minimum.

Granicy - z definicji - nie przesuniesz. Bo granica jest granicą. Amen. Koniec. Kropka.
Żebyśmy byli precyzyjni: możesz przełamywać ograniczenia i zbliżać się do granicy. Mam rację?

Podobnie wygląda sprawa maksimum - minimum. Skąd wiesz jakie byłoby Twoje maksimum gdyby trenował Cię mądry trener i gdybyś umiał trzymać się planów? Czy jak zarobiłeś 200 zł chociaż mogłeś zarobić 500, to zarobiłeś 200 czy straciłeś 300? Jak wyobrażasz sobie treningi sportowców zawodowych? Codziennie na 110% możliwości? Zabiłby ich stres. I ten zwykły i ten np. oksydacyjny.

Czego Jaś się nauczy... Nie mnie to oceniać. Ani nie zamierzam żyć ze sportu, ani nie mam zamiaru z jego pomocą zadawać sobie obrażeń, dostarczać bólu itp. Mam żyć lepiej. Mam być człowiekiem pewnym siebie i swoich możliwości. A nad tym to jednak trzeba popracować. Metodycznie i do znudzenia. Cierpliwie i pokornie. Również wobec własnej fizjologii.

@Szajba - możesz/powinieneś kręcić kettlami. Obejrzyj jakieś filmy Mahlera. Do dubli to faktycznie trzeba stawać szeroko (ale nie za szeroko). Inna opcja, ale wtedy plecy dostaną baty, to wpuszczanie odważników nieco niżej, w szerszym miejscu. A zresztą... Wal jednym o drugi. To normalka przy ćwiczeniach dublami. Poobijają się, ale najważniejsze, żeby farba została na rączkach.

MaGor, w teorii zgadzam się z Tobą po całości. Przyjmując założenie, że te treningi, których nie robimy na 110%, robimy przynajmniej na 80.... Tak jak Ty pisałeś kiedyś, że śmieciowe kilometry to zło, tak ja uważam, że śmieciowy trening, czyli <80 możliwości, to też zło :)

shadow78

MaGor, w teorii zgadzam się z Tobą po całości. Przyjmując założenie, że te treningi, których nie robimy na 110%, robimy przynajmniej na 80.... Tak jak Ty pisałeś kiedyś, że śmieciowe kilometry to zło, tak ja uważam, że śmieciowy trening, czyli <80 możliwości, to też zło :)

Mówisz? No to nie będę polemizował. Kajam się i mam moralniaka Chyba rozejrzę się za psychoterapeutą.
O biegaczach też jest (gość z doświadczeniem pisał)
http://breakingmuscle.com/strength-conditioning/why-70-can-make-you-stronger-faster-and-healthier 

Fajny artykuł. Dobra, krakowskim targiem: treningi poniżej 70 % to zło. Teraz ok?