Lorenz Larkin to kolejny zawodnik, który głośno wypowiada się o zarobkach w MMA.
Podczas UFC 204 Lorenz planował porozmawiać z prezydentem UFC, Daną Whitem na temat swojego kontraktu. 30-latek jest gotowy rozglądać się za ofertami innych organizacji, jeśli nowy kontrakt ze strony UFC nie będzie satysfakcjonujący o czym dał znać w wywiadzie z Chamatkarem Sandhu.
"Nikt jeszcze ze mną się nie kontaktował więc chodzę sobie jak bezrobotny po ulicach Manchesteru. Mam nadzieję, że niedługo UFC odezwie się do mnie z ofertą nowego kontraktu. Nadal czekam, okres przejściowy jeśli chodzi o negocjacje trwa 90 dni więc 20 listopada będę mógł wysłuchać ofert innych organizacji. Mamy duże zainteresowanie, wiem, że pojawi się kilka dobrych propozycji. Na ten moment jednak musimy czekać, co nie do końca mi się podoba.
Najbardziej optymistyczny scenariusz zakłada, że wyląduje w organizacji, która postawi na mnie, która będzie chciała mnie promować i zapłaci mi tyle ile jestem warty. Nie jestem nudnym zawodnikiem, moje walki podobają się fanom. Czuję, że zawsze daje z siebie 110% i tego samego oczekuję od mojego pracodawcy.
Nigdy nie odmówiłem UFC jeśli chodzi o promocję gali, cokolwiek. Jeśli do mnie dzwonią, jestem gotów współpracować. Przez ostatnie 3 lata byłem na wszystkich Fan Expos, jednakże pojechałem tam na własną rękę, UFC nie płaciło za cokolwiek.
Lubię przebywać z fanami, rozmawiać z nimi, robię to za własne pieniądze. Nie mam zamiaru marudzić, ale uważam, że nie powinno to tak wyglądać. UFC mogłoby zorganizować takie coś dla mnie. Zasłużyłem na to."
W ostatniej walce w oktagonie, Larkin zdemolował Neila Magny’ego na UFC 202. Tak świetny występ miał zapewnić mu dobrą pozycję do negocjacji z UFC, jednakże ku zdziwieniu zawodnika, tak się nie stało.
" Po pojedynku z Magnym nastał czas, aby renegocjować kontrakt. Określę to w ten sposób – nasze oczekiwania bardzo się wtedy różniły więc postanowiłem wywalczyć swój kontrakt. To była moja ostatnia walka i uważam, że dali mi takiego przeciwnika specjalnie – nie byłem nawet w rankingach, a dostałem pojedynek z numerem 7 na świecie. To tak, jakby po prostu powiedzieli mi w twarz – pier*ol się.
Nigdy nie obchodziły mnie rankingi, ale jakbym przegrał to nie miałbym żadnych argumentów w negocjacjach. Chcieli się ze mną zabawić więc zagrałem w ich gierki – wyszło jak wyszło."
Larkin nie miał jeszcze okazji bezpośredniej rozmowy z UFC, jednakże chciałby porozmawiać z Daną White przy okazji UFC 204.
"Nie chcę być zbyt pewny siebie czy arogancki, ale naprawdę wierzę, że znajdę odpowiednią dla siebie organizację, nawet jeśli nie będzie to UFC. Mój styl przyciąga fanów. Dostaliśmy ofertę przed walką z Magnym, ale nie była dla mnie satysfakcjonująca. Moje zarobki były praktycznie takie same. Szczerze, ta oferta była śmieszna. Za ostatni pojedynek dostałem 78 tysięcy dolarów. Mam już 15 walk dla Zuffy. Zaczynałem w Strikeforce od 2 tysięcy dolarów. Po tylu pojedynkach dostaje 78 tysięcy. Nie wymagam od nich szalonych ofert, nie chcę milionów dolarów. Chciałbym zarabiać tyle, ile mi się należy."
Mam nadzieję że UFC da mu tą jak najbardziej zasłużoną podwyżkę, bo kurde to co on wyprawia już od czasów strikeforce to coś niesamowitego. Przykre że topowi zawodnicy muszą grozić przejściem do bellatora albo nawet tam przechodzą. Z perspektywy fana byłoby to ok tylko pod jednym warunkiem - gdyby w bellatorze było najwięcej dobrych zawodników...
Podczas UFC 204 Lorenz planował porozmawiać z prezydentem UFC, Daną Whitem na temat swojego kontraktu. 30-latek jest gotowy rozglądać się za ofertami innych organizacji, jeśli nowy kontrakt ze strony UFC nie będzie satysfakcjonujący o czym dał znać w wywiadzie z Chamatkarem Sandhu.
"Nikt jeszcze ze mną się nie kontaktował więc chodzę sobie jak bezrobotny po ulicach Manchesteru. Mam nadzieję, że niedługo UFC odezwie się do mnie z ofertą nowego kontraktu. Nadal czekam, okres przejściowy jeśli chodzi o negocjacje trwa 90 dni więc 20 listopada będę mógł wysłuchać ofert innych organizacji. Mamy duże zainteresowanie, wiem, że pojawi się kilka dobrych propozycji. Na ten moment jednak musimy czekać, co nie do końca mi się podoba.
Najbardziej optymistyczny scenariusz zakłada, że wyląduje w organizacji, która postawi na mnie, która będzie chciała mnie promować i zapłaci mi tyle ile jestem warty. Nie jestem nudnym zawodnikiem, moje walki podobają się fanom. Czuję, że zawsze daje z siebie 110% i tego samego oczekuję od mojego pracodawcy.
Nigdy nie odmówiłem UFC jeśli chodzi o promocję gali, cokolwiek. Jeśli do mnie dzwonią, jestem gotów współpracować. Przez ostatnie 3 lata byłem na wszystkich Fan Expos, jednakże pojechałem tam na własną rękę, UFC nie płaciło za cokolwiek.
Lubię przebywać z fanami, rozmawiać z nimi, robię to za własne pieniądze. Nie mam zamiaru marudzić, ale uważam, że nie powinno to tak wyglądać. UFC mogłoby zorganizować takie coś dla mnie. Zasłużyłem na to."
W ostatniej walce w oktagonie, Larkin zdemolował Neila Magny’ego na UFC 202. Tak świetny występ miał zapewnić mu dobrą pozycję do negocjacji z UFC, jednakże ku zdziwieniu zawodnika, tak się nie stało.
" Po pojedynku z Magnym nastał czas, aby renegocjować kontrakt. Określę to w ten sposób – nasze oczekiwania bardzo się wtedy różniły więc postanowiłem wywalczyć swój kontrakt. To była moja ostatnia walka i uważam, że dali mi takiego przeciwnika specjalnie – nie byłem nawet w rankingach, a dostałem pojedynek z numerem 7 na świecie. To tak, jakby po prostu powiedzieli mi w twarz – pier*ol się.
Nigdy nie obchodziły mnie rankingi, ale jakbym przegrał to nie miałbym żadnych argumentów w negocjacjach. Chcieli się ze mną zabawić więc zagrałem w ich gierki – wyszło jak wyszło."
Larkin nie miał jeszcze okazji bezpośredniej rozmowy z UFC, jednakże chciałby porozmawiać z Daną White przy okazji UFC 204.
"Nie chcę być zbyt pewny siebie czy arogancki, ale naprawdę wierzę, że znajdę odpowiednią dla siebie organizację, nawet jeśli nie będzie to UFC. Mój styl przyciąga fanów. Dostaliśmy ofertę przed walką z Magnym, ale nie była dla mnie satysfakcjonująca. Moje zarobki były praktycznie takie same. Szczerze, ta oferta była śmieszna. Za ostatni pojedynek dostałem 78 tysięcy dolarów. Mam już 15 walk dla Zuffy. Zaczynałem w Strikeforce od 2 tysięcy dolarów. Po tylu pojedynkach dostaje 78 tysięcy. Nie wymagam od nich szalonych ofert, nie chcę milionów dolarów. Chciałbym zarabiać tyle, ile mi się należy."
Mam nadzieję że UFC da mu tą jak najbardziej zasłużoną podwyżkę, bo kurde to co on wyprawia już od czasów strikeforce to coś niesamowitego. Przykre że topowi zawodnicy muszą grozić przejściem do bellatora albo nawet tam przechodzą. Z perspektywy fana byłoby to ok tylko pod jednym warunkiem - gdyby w bellatorze było najwięcej dobrych zawodników...
1
"Dzięki za złoto, mój ty bohaterze" - 100 dan Diego.