http://issuu.com/macgorec/docs/trening_10000_2/1 - to moja rozpiska dawna. Ciekaw jestem wrażeń po pierwszej pięćdziesiątce, setce i pięćsetce
Ogólnie plan wygląda OK, ale musisz się mentalnie przygotować na taki układ:
1. Sedno Twojego treningu to wykonanie 500 poprawnych technicznie wymachów (z bioder, ze spięciem brzucha każdy itp. )
2. Ćwiczenia dodatkowe mają pomagać, a nie odbierać chęć do wymachów
3. Jak chcesz się zmęczyć, to po treningu idź pobiegać - na treningu liczy się cel: 500 swingów
Węgle proste przed tak intensywnym treningiem sprawdzą się tylko u osób, które notorycznie zarzucają organizm cukrami. U osobnika stroniącego od nich mogą wywołać senność. Lepiej przyjmij taki patent:
1.
Przed treningiem tłuszcz + węgle proste. Konfiguracji jest kilka: najsilniejsza to - nie śmiać się - smalec z łyżką powideł. Można usmażyć łyżkę rodzynków na maśle, albo łyżeczkę (od herbaty) dżemu/powideł śliwkowych zmiksować ze śmietaną 30% (około 100 ml). Daje to wysokoenergetyczne paliwo.
2. Po treningu odrobina węgli prostych i złożonych.
3. Dopiero przed snem potężny strzał (50-70 g) węgli. Jakich chcesz, ale jeżeli zwiększasz udział prostych, to zmniejszasz porcję. Np. porcja "kolacyjna" to 15 g węgli prostych (łyżeczka miodu) albo 50 g węgli złożonych (kilka gotowanych ziemniaków). Organizm będzie na takim ssaniu, że każdy gram węgli zostanie zamieniony na czystą energię do odżywiania mózgu. W konsekwencji powinieneś mieć konkretne filmy przez pół nocy
Pierwszy cykl robiłem na LCHF. Tam to była jazda. Węgli około 30 g /doba. Szło, szło a potem się wyj**ało (miałem zapaść)
Jak mocz zacznie śmierdzieć acetonem, to znak, że stoisz na rozdrożu i musisz wybrać: niskie węgle, czy ketoza. Oba stany mają zalety.