Z tą kłodą z lasu to uważaj
Ojciec ostrzegł mnie, że jak pójdę ćwiczyć do lasu i wpadnę na pomysł ciągnięcia za sobą jakiegoś pniaka na linie, to gajowy może się do mnie przyj**ać o kradzież drewna. Ma wszelkie przesłanki
Kamień, wiertło koronkowe, dziura. Wkręcasz w to kotwę z uchem i masz... kamień z uchem
Można z nim robić wiele rzeczy. Ciągać, podnosić, przyciągać. Dwa kamienie to prawie sztanga.
Podnoszenie kamienia nad głowę jest ok. Zawsze zdążysz uciec. Czujność rządzi. Dodatkowo nie musiałem dbać o podłogę.
Szajba - co do ładowania:
1. Siądź i policz zapotrzebowanie (masz to zrobione)
2. Obetnij miskę do 75% zapotrzebowania
3. Wyrzuć z niej tak dużo tłuszczu jak się tylko da (czasami się nie da) i dopakuj węglowodanów
4. Zjedz tyle białka ile zazwyczaj (albo mniej)
5. Zrób trening, ale taki żeby Ci pociemniało przed oczami. Np. 10 - 15 minut ciągłego wysiłku submaksymalnego.
6. Zaraz po treningu wal
pierwszy posiłek i tu głównie cukry proste (jak nie będzie pomysłu to cukier z cukiernicy, albo powidła łyżką
)
7. Następne posiłki ułóż sobie tak (według spożycia całodziennej porcji węgli - co 3 - 4 godziny):
-> Po treningu 30% (100% cukry proste)
-> Posiłek 1: 15% (75% proste - 25% złożone)
-> Posiłek 2: 15% (50% proste - 50% złożone)
-> Posiłek 3: 20% (25% proste - 75% złożone)
-> Posiłek 4: 20% (100% węgle złożone)
8. Będziesz chodził na lekkim ssaniu, ale i w węglowym amoku. Nie traktuj tego jako przyzwolenia na objadanie się snickersami, ciastkami itp. Słodycze ze sklepu mają zazwyczaj cukier, gluten i tłuszcz (no chyba, że mówimy o landrynach). Jeżeli jednak chcesz połasuchować, to polecam bezy, miód, owoce suszone. Węgle złożone bierz głównie z kaszy jaglanej i gryczanej, ziemniaków albo ciemnego ryżu. Owoce to głównie jabłka, cytrusy, banany, śliwki, rodzynki / winogrona.
A po ładowaniu przemyśl faktyczną podaż węgli. Myślę, że 150 g w DBT to dużo, ale dopóki nie będziesz umiał tego określić, to nie wiesz
Ja też nie wiem
A jak coś, to kup sobie paski diagnostyczne i żyj na pograniczu.
Jedz tak mało węgli jak się da, bez wpadania w ketozę. Tyle moich rad jako gościa, który próbuje zgłębić temat od 1,5 roku
Czytałem ostatnio, że jeżeli po cheat day waga spada, albo się nie zmienia, to organizm jest nastrojony. Jeżeli rośnie, to koncepcja cheatów nie dla nas. Oczywiście ładowanie, to nie jest tylko modne słowo i przepustka do koryta pełnego cukru, ale świadomy manewr, który ma podkręcić metabolizm, dać reset psychiczny i naładować glikogenem.