DT Madzia

nightingal

Dysproporcją się wielce nie przejmuj. To się wszystko dość sprawnie odbudowuje. Ja miałem całkowicie urwany przyczep bicepsa, operację tradycyjną bo nie dało się zrobić jej laparoskopowo, ortezę 6 tygodni i na serio dużo mi uciekło mięśni. Ale też później bardzo szybko to wracało i w sumie około pół roku od rozpoczęcia treningów góry już przestało być to widoczne. to jest pamięć mięśniowa i do stanu który już mieliśmy wraca się dość sprawnie.

oczywiście, że będzie dobrze
ja po ostrej kontuzji kolana i łydki, gdzie mięśnia uciekło mi z 60% przez unieruchomienie kończyny dość szybko też wracałem. A zaczynałem na nowo od własnego ciężaru ciała - przysiady, a dziś targam duże obciążenia

Madzia po pierwsze gratuluję startów. Bardzo mi przykro,że tak porobiło Ci się z tym barkiem. Dobrze, że chociaż zdążyłaś wystartować. Krzysiek wymiata, to prawda. Sama żałuję,że nie mieszkam bliżej by móc skorzystać z jego pomocy.
Zdrowia życzę!

Dzieki kochana, tak, dobrze ze zdazylam wystartowac, ale i tak jeszcze wystartuje mimo to, z tym ze dopoero za rok

Nadinka, mysle ze jak cie widzial na zywo, zna problem, to duzo rzeczy teraz mozna zrobic online, wiec odleglosc niekoniecznie jest przeszkoda w jakiejs wspolpracy

Update z pola bitwy

Dziś zaliczyłam konsultacje u specjalisty od barku, wpisał mnie na pilny zabieg w ciągu 1-3 dni, już do mnie z pol godziny temu zadzwonili że być może zrobią mnie juz jutro w drugiej turze zabiegowej w ciągu dnia, czyli okolo godz 13-15, mam już być na czczo od północy, a oni zadzwonia jutro ok godz 8 czy mam przyjeżdżać czy jednak w zrobia w srode rano. Trochę z zaskoczenia ten jutrzejszy termin wypadł, bo myślałam że najwcześniej będzie w środę, tak czy inaczej jutro tam juz jadę i będę zrobiona albo jutro po południu albo w srode. Właściwie jestem już przyjęta do szpitala, konsultacje dziś zrobione internista, anestezjolog, badania krwi pobrane, całe szczęście dobre, no ale żadnej drastycznej redukcji nie miałam, więc raczej nie spodziewałam się że coś tam w tej krwi naprawdę słabego wyjdzie, np. jakaś niedokrwistość co spowoduje że ryzyko operacyjne będzie większe, ale nie. Muszę sobie jakieś jedzenie naszykować na 2-3 dni, bo raczej tam w tym szpitalu nic normalnego nie zjem, może nie jest tak tragicznie jak w Polsce, ale same dziwne norweskie wynalazki, blee.

Także trzymajcie kciuki za mnie, żeby wszystko poszło jak trzeba, statystyczne ryzyko nie jest duże i ośrodek + operator na poziomie, ale wiadomo jak jest. Niech mnie tylko naprawią bez powikłań, a ja już załatwię całą reszte.

Trzymam kciuki żeby wszystko poszło bez problemów i czekamy na dalsze informacje ;)

I za ostatnie zdanie w poście Madzi wznioslabym toast, gdybym mogła!

Będzie dobrze, będziemy jeszcze świętować Twoje kolejne sukcesy sceniczne.

No bo to ostatnie zdanie to taka konkluzja i podsumowanie wszystkiego na chwilę obecna.

Trzymamy kciuki Madzia będzie dobrze