slyszalem te teorie u Rogana i w pierwszej chwili pomyslalem, ze to nawet ma sens, tzn pasuje mi to do Conora.
tyle ze wlasnie musialby miec pewnosc, ze go ubije zanim sedzia, ochroniarze, czy tam ktokolwiek przerwaliby walke. dosyc trudne do zrealizowania, bo jednak w boksie jak jest jakas zadyma, to w 5 sekund robi sie w ringu 50 osob. co z tego, ze by go sieknal jakas obrotowka, czy nawet obalil, skoro chwile pozniej miedzy linami bylaby juz cala ekipa Mayweathera + x innych osob, rozdzieliliby ich i tyle by wyszlo z tego pokazu, wyszedlby jedynie na pajaca, ktory nie umial przegrac w sportowy sposob.
cholera wie w sumie, bo z drugiej strony w pojedynku bokserskim wiadomo, ze nie ma czego szukac nawet jesli przygotowywalby sie do 2023 roku. pol biedy, gdyby w boksie mozna bylo po knockdownie isc za - nomen omen - ciosem i przeciwnika skonczyc, ale tutaj nawet zakladajac, ze jakims cudem trafilby ta swoja lewa, to Floyd nie padlby nieprzytomny,wiec whatever. inna sprawa, ze Mayweather przez
KO ostatnia walke wygral w 2007 roku z Hattonem - Ortiza nie licze - wiec chociaz Rudy nie musi sie bac, ze bedzie lezal co runde na deskach.
moze przewalczy w jakims smiesznym stylu pelny dystans, zgarnie 50+ baniek, powie, ze HEY, NA ZASADACH FLOYDA DALEM RADE I MNIE NIE SKONCZYL, A W MMA WALKA TRWALABY 30 SEKUND i zadowolony wroci do UFC po pas WW i MW.
no i fakt, ze Floyd moze sie przed jakimkolwiek cyrkiem zabezpieczyc, wystarczy zapis, ze w przypadku DQ cala siano zgarnia poszkodowany czy cos w ten desen i sprawa zalatwiona.