Cześć misiaczki, papa wrócił
. Nadal przemielony, maksymalnie rozleniwiony, ale planuję dzisiaj tryknąć się na trening. Jak się uda
.
Jak było? Ano fajnie
.
Podróż z Poznania do Budapesztu zajęła nam 13 (trzynaście) godzin, a ja prowadziłem przez całą drogę
.
Taka ciekawostka z podróży przez Czechy:
Jeśli to ma być reklama zachęcająca do kupna produktu, to chyba tylko Czesi są grupą docelową
.
Wafelki miętowe (!!!) w czekoladzie na Słowacji:
Budapeszt? Całkiem fajne miasto, widać wszędzie łapska Franza Josefa, w centrum jest całkiem podobnie do Wiednia, śliczne kamienice, dużo uroczej zabudowy, skwerki placyki i MASAKRA komunikacyjna, samochodem po tym mieście jeździć się nie da... Na dowód, jak wygląda zabudowa macie zdjęcie jednego z pomniejszych dworców kolejowych (!!!):
O cesarskiej przeszłości miasta przypominają nawet lody, skądinąd pyszne:
Co jeszcze ciekawsze, w Kościele Macieja głównym ornamentem na ścianach są swastyki
:
Skąd się tam wzięły, chyba nie chcę wiedzieć
.
W Budapeszcie można się również przyjemnie zabawić
:
ale, co jest dość szokujące, większość knajp zamyka podwoje o północy, nawet w sobotę! Z tego też powodu nie odwiedziliśmy wyspy Małgorzaty - po kilku absyntach zrobiła się 23 i w zasadzie nie było po co tam jechać
.
No a potem była już tylko F1. Mimo iż mieszkaliśmy na północy Budapesztu blisko wylotu na dojazdówkę do Hungaroringu, dojazd zajął nam 3 godziny (jakieś 30km
). Większość drogi pokonaliśmy stojąc, bądź też wolno posuwając się w olbrzymim korku. Na miejscu okazało się, że jest tam w zasadzie wszystko - parkingi, kampingi, punkty gastronomiczne, nawet takie
:
No a potem już sam wyścig... Jest GŁOŚNO. Pomimo porządnych zatyczek w uszach, ledwo dało się wytrzymać. Poza tym ekrany są strasznie małe i w połowie wyścigu w zasadzie traci się orientację i można tylko zgadywać, kto ile razy zjechał i ile zatankował. Kilka fotek Robusia i kolegi z zespołu:
Podróż powrotna całkiem podobna do tej z piątku, niestety... Byliśmy w Poznaniu o 5:30. Potem grzecznie do łóżeczka i pobudka o 17:30
.
O dietę i takie bzdety nawet nie pytajcie
.
Wysoczyłem sobie w końcu do kina na "Angielską robotę". Nawet do obejrzenia, ale spodziewałem się czegoś ciekawszego
.
Ciekawe, czy będą jakieś
martwe ciągi dzisiaj, czy też nie...
Zmieniony przez - radosuaf w dniu 2008-08-05 12:30:17
Zmieniony przez - radosuaf w dniu 2008-08-05 12:32:16
Zmieniony przez - radosuaf w dniu 2008-08-05 12:35:04
Zmieniony przez - radosuaf w dniu 2008-08-05 12:36:56
Zmieniony przez - radosuaf w dniu 2008-08-05 12:38:01