radosuaf/BLOG/dlaczego bez diety i treningu nie wychodzi :-D

39 .

Bliski ideału jesteś, tak?
No to gratulki..

Sylwetka docelowa jest na 2giej stronie bloga . Jak się uda, będziesz mogła gratulować .

Trening kompletnie do bani. Poszedłem nażarty z pełnym brzuchem i ogólnie lipa.

przysiad 20kgx10 50kg/65kg/80kg/90kg/100kg - ostatnia seria nędzna, a w ostatnim powtórzeniu PUŚCIŁEM PLECY - żenada
wyciskanie stojąc 20kgx10 30kg/35kg/45kg/50kg/55kgx3 - ŻENADA
martwy ciąg 60kg/75kg/90kg/100kg/110kgx3 - zdarłem sobie naskórek między kciukiem i wskazującym prawej ręki wczoraj, nie mogłem chwycić sztangi porządnie, słabe przedramię i ostatecznie LIPA

podciąganie na drążku x9/x6/x5 - przedramię

Ogólnie trening porażkowy, denny i jestem na siebie wściekły - chyba robię soft deload na wszystkich ćwiczeniach, bo tak dalej być nie może...

Te truskawki Ci zaszkodziły

...albo kapeńka śmietany

Radziu a jak twja dieta wyglada? Moge ci zaproponowac mala modyfikacje? Bedziesz świnką doświadczalną Nie martw sie nie zejdziesz z LC

Alexxa, przepraszam ale nie podejmę tematu w żartobliwym tonie. Czuję się jak Boruc wczoraj .

Moja dieta... nie wygląda... Generalnie opiera się na jajecznicy na śniadanie, orzechach i kurczaku w dzień, jakiejś wołowince + sałatka grecka na kolację z odstępstwami w weekendy.

Chętnie zgodzę się być króliczkiem . Może być zbliansowana, cokolwiek, byle nie upierdliwa w przygotowywaniu . Boczków już w zasadzie nie ma, ale jescze ciut bym chciał zredukować.

Zmieniony przez - radosuaf w dniu 2008-06-17 09:21:15

Z cyklu - co jemy na redukcji:
pierś kurczaka w sosie śmietanowo-cebulowym i sałatka grecka

czereśnie (nie wszystkie oczywiście)

i oczywiście truskaweczki

EDIT: muszę obiektywnie stwierdzić, że nie jestem normalny

Po sfotografowanej kolacji strzeliłem sobie jeszcze lody by Dymatize & my wife i napadły mnie WYRZUTY SUMIENIA. Chociaż wiedziałem, że nie powinienem, bo nogi bolały po wczorajszych siadach, a jutro następne, z braku czasu o 23:15 zapakowałem się w dresik i poszedłem HIITować . 5 min truchtu, interwały 6x20/40, chociaż część sprintowa nie była na 100%, bo jednak o nogi dbać trzeba, bolały zresztą podczas biegu; na zakończenie 10 min truchtu i do domu. Bliskość wymarzonego celu daje mi nie znaną wcześniej motywację - chociaż w zasadzie już spałem, wizja gromadzących się przez noc zwałów tłuszczu wygnała mnie na dwór...
A jutro będę wyciskał

Zmieniony przez - radosuaf w dniu 2008-06-18 00:34:22