Szacuny
11150
Napisanych postów
51588
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Apropo Babci (od razu mówie, bardzo szanuje moją ŚP Babcie, bardzo ją lubiałem i wgl fajna kobieta była)
Ale w zeszłym roku albo dwa lata temu, szedłem na lekcje przedmiotu zawodowego, ogarniałem go, ale miałem w ch** nieobecnosci i pał za odpowiedz z zeszłej lekcji prac domowych itp.
I poszedłem na tą lekcje oczywiście spóźniony, sorka ze złości wzięła mnie do odpowiedzi, sprawdziła zeszyt i prace domową - dostałem trzy jedynki po czym dodała ze nie moge sie juz z niczego poprawiac. Byłem w strasznie ch**owej sytuacji, wiec myslałem co by tu zrobic, aby miec jakąs mozliwosc poprawy.
Poczekałem do konca lekcji, podszedłem do niej i rozmawiam z nią czy jednak nie mógłbym tego poprawic
- nie bo olewasz mój przedmiot, notorycznie opuszczasz lekcje bla bla bla...
To Rafał mądra głowa wypalił:
- nawet sorka nie wie dlaczego sie spóźniłem!
- dlaczego?
Odwróciłem sie (zostało mi z dzieciaka to, ze na zawołania umiałem wywołać łzawiące oczy), wycisnąłem pare łez i powaznym smutnym głosem powiedziałem
- babcia mi umarła, wiem ze powinienem przyjsc na lekcje, ale jak dostałem telefon rano ze nie zyje to musiałem tam pojechac, wiem ze powinienem byc na lekcji, ale musiałem...
Przeprosiła mnie, zaczela tłumaczyc ze ona nie wiedziała, ze powinienem mówic od razu i wgl...
Przypał byl jak ch**, jak wyszło na jaw, ze moja babcia nie zyje od dobrych kilku lat, ale warto było :D