xzaar77Gdy juz bedziesz biegal swobodnie w wymiarze do 2h - ja sie wprosze na weekend biegowy, a moze i Macka za uszy wyciage. Pieknie tam, bylem juz kiedys.. tylko wtedy nie biegalem ;)
To zabrzmiało jak zapowiedź Apokalipsy
Dwie godziny swobodnego biegu? To może trochę potrwać.
Tak, pięknie tam i cicho - poza sezonem. W sezonie nie da się tam odpocząć.
Maćku, cała idea budowania masy mięśniowej przy użyciu kettli i cc nie jest w moim przypadku próbą przełamania stereotypów, lecz koniecznością. Często wyjeżdżam na krótsze lub dłuższe kontrakty i nie wszędzie wypada wozić ze sobą sztangę, a do tego targać gdzieś do wynajętego domku 150kg obciążenia, stojaki i ławeczkę. Zdarzają mi się kontrakty kilkumiesięczne, ale sporo jest wyjazdów kilkudniowych. Jeśli chcę trenować nie widzę innej opcji jak kettle i trening z masą ciała. Takie sobie życie wybrałem i tak żyć zamierzam. Te kilka miesięcy w roku, gdy przebywam w domu mogę poświęcić sztandze i zwykle skwapliwie z tej możliwości korzystam.
Budowanie "masy"
Nie chcę i nigdy nie chciałem budować potężnych mięśni, bo nie widzę uzasadnienia ich posiadania. Żona lubi mnie takiego jakim jestem (przynajmniej tak twierdzi), ja czuję się dobrze w takim kształcie w jakim oglądam się w lustrze, tylko to jedno małe "ale"...
Pierwsze "ale" ująłem w nawiasach w poprzednim zdaniu, a drugie pierwsze "ale" to ten "kształt" który można by trochę poprawić.
Do tego dorzucić jeszcze trzeba chęć poprawy maksów, tak by przez czas jakiś jeszcze synom imponować, a później móc powiedzieć że na stare lata potrafiłem jeszcze tyle i tyle dźwignąć.
Wracając do tematu. Hipertrofia mięśniow jak zauważyłeś wymaga pracy pod napięciem. Domyślam się że w Twoim wypadku praca z 2KB24, nie pozwoli wytworzyć porządanego napięcia mięśniowego, w moim osiągam to bez problemu gdyż te dwa kettle w sumie ważą 48kg. Gdy okaże się że ważą za malo mogę sobie dodatkowo utrudnić ćwiczenie. Jest sporo sposbów by utrudnić sobie to samo ćwiczenie. Myślę, że jeśli będę się mieścił w zakresie 6-12 powtórzeń, to uda mi się osiągnąć zamierzony cel.
Progresja ciężaru to tylko kwestia zakupu większych kettli.
Trochę muszę pogłówkować jak ustawić sobie treningi i machać. Jeśli nic z tego nie wyjdzie to przynamniej będę miał satysfakcję, że sobie pomachałem i dla serducha zapewne coś dobrego przy okazji zrobię.
Na dniach mój ojciec ma operację związaną z miażdżycą, to dodatkowy silny bodziec motywacyjny by działać, bo moja najmłodsza ma 6 lat, a ja chciałbym mieć energię choćby jeszcze na to by adoratorów z kijem poganiać :)