Może za 2 lata.
Dzisiaj 70km . Gdyby nie ból łydek, byłoby rewelacyjnie... Nawet się ciutkę opaliłem, bo grzało niemiłosiernie.
EDIT:
Mało spałem ostatnio (4-5 h), dzisiaj jadłem beznadziejnie (jajecznica, 2 Matriksy, z 400gr orzechów, 40gr Ostrowii i kawałek camemberta - MASAKRA ), dodatkowo czuję jeszcze w nogach te niedzielne 70km. I tak to się musiało skończyć - SŁABY trening...
przysiad 20kg x10 50kg/60kg/75kg/90kg/100kg
wyciskanie żołnierskie 20kg x10 30kg/35kg/45kg/50kg/55kg
martwy ciąg 20kg x10 50kg/60kg/70kg/80kg/90kg
Byłem śpiący i zmęczony, w przysiadzie niby seta poszła, ale wiem, że mogłem zejść te kilka cm niżej w 2 ostatnich powtórzeniach, że technika trochę kulała i ogólnie słabizna.
Wyciskanie nawet, ale ostatnie powtórzenie ledwo ledwo - pewnie też nie idealnie.
Martwy ciąg - tu było nawet przyzwoicie - jest przestrzeń do dodawania ciężaru
pompki na poręczach x11/x9/x8 - cały czas nadgarstki są problemem, ale widać poprawę
unoszenie nóg w zwisie x15/x15/x12 - zadziwiająco lekko szło
Dawno nie byłem tak zrypany po treningu...
Zmieniony przez - radosuaf w dniu 2008-05-12 21:38:12
Półmaraton w 1:57:11! :)