Delikatnie sobie pofolgowałem dwa dni i już mi się nazbierało wątków do napisania kolejnego postu. Zarówno wypowiedzi z stąd, jak i z innych forów były katalizatorem, aby szybciej napisał.
A więc, najpierw trochę faktów i anegdot.
Dzisiaj się wybrałem na zakupy do galerii krakowskiej. Jest wyprzedaż, więc skorzystam. Jak pomyślałem, tak uczyniłem. Trochę w tej galerii czasu spędziłem (nieistotne ile). Odwiedziłem wszystkie sklepy z odzieżą. Głównym celem było kupno jakiś koszul i T-shirtów. Zobaczymy, jak będzie, mam dość długie ręce, więc będzie ciekawie z tym przymierzaniem. Mierzenie było bardzo proste. W przebieralni, aby sprawdzić czy jakaś koszulka na mnie pasuję, wyciągałem jedną rękę przed siebie. O trochę podobnym geście była nawet dość głośna mowa w telewizji, ale nie miałem nic takiego na myśli. Więc sobie wykonuję gest „ Hai – nekena zamawiam” i sprawdzam, co z rękawem. Jak koniec rękawa „zsuwał się” z nadgarstka, to wiedziałem, że koszulka za krótko i trzeba wziąć o numer większą. W rezultacie, kupiłem 7 koszulek, w tym 4 w rozmiarze XL, a 3 w rozmiarze. Ci, którzy wiedzą, ile mam to rozumieją, w czym rzecz. A więc naprawdę, byłem lekko zdziwiony tą numeracją, ale w końcu ”życie jest pełne niespodzianek”.
Także chodząc w gąszczu ludzi, zauważyłem, że są ludzie, czy to w moim wieku czy trochę starsi, którzy są mojego wzrostu, a nawet niżsi (chodzi o mężczyzn). Mogę nawet przyznać, że było ich całkiem mnogo.
Druga sprawa, raczej humorystyczna. Gdy ostatnio spotkałem się z moją ciocią, to powiedziała mi, że jestem wysoki. Ach to poczucie humoru. Ciocia ma może, tak około 150 kilka centymetrów, więc może dla niej jestem wysoki. Nie powiedziałem jej, żeby czasem poszła pozwiedzać licea lub pochodzić po prostu między ludźmi, do galerii handlowej zawitać (przecież są teraz takie fajne przeceny i obniżki).
Co ciekawego, w dawnych dowodach osobistych przy wzroście 170 cm, pisano „wysoki”. Ciekawe jakby zaklasyfikowali ludzi powyżej 190 cm lub 200 cm. Fakt, czasy się zmieniają i wszystko się zmienia.
Jeszcze pamiętam z czasu liceum, gdy moja klasa nie mogła znaleźć wolnej sali (czy nauczycielki/profesorki nie było) i stała, a raczej tułała się po korytarzu, ja też tam, gdzieś z boku byłem. Po jakimś trudnym do zmierzenia czasu, słyszę jak ktoś schodzi schodami z góry, po czym słyszę skierowane w moim kierunku (stałem najbliżej tej osoby) słowa: ”Hej, niski”. Ja na to nie tracąc werwy i animuszu, obracam się delikatnie, widzę ogólny zarysy sylwetki (otyła mówiąc delikatnie), więc ja do niej także tak odpowiadam z uśmiechem na ustach i głosem pełnego życzliwości i dobroci: -Słucham, ”zażywny”?. Obracam się, patrzę… a to dyrektor.
Całe szczęście, że dyrektor okazał się człowiekiem, który ma do siebie dystans i skwitował to wszystko uśmiechem. Chciał po prostu zapytać, co robimy, dlaczego jesteśmy na korytarzu, a nie w sali.
I na koniec już, trzecia i ostatnia anegdotka, znajoma rodziców (fest kobieta i herod-baba w jednej osobie) spacerowała się ze swoim chłopakiem gdzieś sobie po okolicy, aż tu nagle wyskoczył jakiś podpity gość z jakimś nożem, pałką czy pistolecikiem i wiadomo gadka „pieniądze” itp. i itd. Na to tamten chłopak popatrzył na niego, popatrzył na znajomą (jak mówiłem kobieta fest i wzrostu wysokiego była) i powiedział: ”Ela, bierz go”. Jak się potem znajoma na tamtego podpitego gościa wydarła, jak mu wiązankę puściła (nie omieszkając przy tym rzec tradycyjnym ”k.u.r.w.ą. waszą macią”) do tego taką, że nawet osiedlowy dres pokraśniał by ze zdziwienia i zachwytu. A gościu, ponoć, nie wiedział czy oddać im broń, zaczął się trząść, przestraszył się i … uciekł.
Dobra, a teraz do meritum.
Najpierw to, co Aston powiedział. To prawda, co pisało na tej stronie. Każdy chce siebie pokazać w jak najlepszym świetle. Fakt, że zawyżanie 5 cm to dość dużo (jeśli nie powiedzieć za dużo), ale jak tylko zaokrąglić to jakieś pełnej liczby, do której niewiele brakuję, to nie widzę w tym niż złego. To prawda stara niemalże jak świat.
Dobrze sobie zrobić taki ”research” i posprawdzać co nieco. Zazwyczaj powiedzmy sobie, mężczyzna, który ma 181 cm, to nie zaniża sobie do 180 cm, a osoba, która ma 169 cm i jest dość młoda i ma szanse jeszcze dobić do 170 cm lub więcej, to powie 170 cm.
Każdy chce siebie przedstawić w pozytywnym świetle, to tak jak u pracodawcy mówimy o sobie w superlatywach, jacy to jest się punktualny, łatwo nawiązuje się kontakt, praca z grupą nie stanowi problemu, jest się systematyczny, sumienny, pracowity, gorliwy etc. etc. itp. i itd.
Tak jak w reklamie lub w obniżkach, i te znane ceny 99,99 zł tudzież 199,99 zł zamiast 100 zł lub 200 zł. Przecież tak wygląda lepiej i klient jest ucieszony i wizualnie zadowolony. I różne obniżki o -50% i ludzie myślą, to połowo ceny. Patrzyłem na taką obniżkę, cena wynosiła 180 zł, a po obniżce 110 zł … hmm … ciekawe to 50%. Jednak tak miejscami piszę, ale najlepiej samemu sprawdzić.
W USA to prawda, według miar, jakby ktoś nie wiedział stopa czyli ” to 30,479 cm (stopa angielska) a cal ` 25,4 mm czyli tak powiedzmy 2,5 cm. I na tym przykładzie mierzy się ludzi w USA i tam sama zasada, co poprzednio. Ładniej brzmi 6 stóp, prawda? Poza tym jak człowiekowi niewiele brakuję to sobie tam matematycznie zaokrąglają. Jak człowiek młody to ma szanse i jeszcze ociupinkę urośnie.
I jeszcze jeśli chodzi o te metody, które wspomagają wzrost. Fakt, jak już mówiłem można zjeść te tabletki, które były pokazane na stronach, można sobie założyć na łydki ”aparacik”, który będzie wydłużał łydkę i piszczel (ale to boli i mogą wyjść dysproporcje w budowie ciała) albo operacyjnie przez przedłużenie lub też inaczej, a właśnie…
Można także zoperować kręgosłup. Nie widać czasami tego (chodzi o skrzywienia czy inne anomalie), jak się zobaczy do lustra, tylko na rentgenie wychodzi. Dawniej było inaczej, ale teraz jest inny tryb życia i inaczej się młodzież zachowują, stąd różne akcje „nie garb się, nie wystarczy” i „pajączek”. Więc można powiedzieć, jak to wygląda? A takto, ktoś ma, standartowo Jan Kowalski
skrzywienie kręgosłupa i czyta sobie taką stronkę.
Aha, stronka…
http://www.skolioza.org/
I ciekawi mnie, jak obejrzycie tamte zdjęcie, kto natychmiast się wyprostuje jak struna, kto pomyśli, zawsze może być gorzej np. mieć takie problemy jak ludzie z tej strony lub powie ”o k….”
Zabieg w Polsce, głównie w Zakopanym, najlepiej rok, albo dwa, jest pompowana krew i przygotowania na zabieg, różnie to bywa, tak było dość dawno temu, teraz medycyna poszła do przodu, więc pewnie inaczej wygląda. Potem jest zabieg. Nie musze mówić, że później ma się bliznę/szramę na plecach, że jest tam wmontowany pręt, albo pręty, po których takie ćwiczenia jak ”koci grzbiet” odchodzą w zapomnienie i zna się je tylko z opowiadań i pieśni, na dodatek to strasznie boli po operacji, zwłaszcza jak przestaną dawać morfinę. Niby się podrośnie, ale wydaje mi się, że na to powinny decydować się osoby z poważnymi schorzeniami kręgosłupa, które zagrażają im w normalnym funkcjonowaniu i życiu.
A teraz odpowiadam, co do mojego wzrostu 167 cm – 170 cm. Jeśli o dzień, gdy wstanę rano czy wieczorem, to mam tak samo (oryginalny jestem). Chodzi mi, że jak mnie mierzono to miały inne pomiary. Wzrost 167 cm miałem, gdy mnie mierzono przed pierwszą wizytą u ordynatora-ortopedy, a także, gdy mnie mierzono na wojskowej komisji uzupełnień (nie wysilałem się wtedy zbytnio). Potem 168 cm miałem, gdy mnie mierzył specjalista-endokrynolog (o jego mierzeniu za chwilę). 169 cm i 170 cm mi wychodziło, gdy mierzyłem się w domu (jak endokrynolog powiedział, że jeszcze człowiek wzrasta, powolutku, małymi kroczkami, ale wzrasta i jest szansa na 170 cm, byłem u niego dawno, więc teraz pewnie coś z moim wzrostem się zmieniło).
A tak jak wyglądało mierzenie u endokrynologa, standartowo Jan Kowalski staje na miarkę, więc tak: nogi razem, stopy razem, pięty razem, ”napiąć” nogi (łydki, uda), wyobrazić sobie, ze ktoś trzyma mu nogi i jednocześnie ciągnął w górę, wziąć głęboko powietrze do płuc, wciągnąć mocno brzuch, ”napiąć” klatkę piersiową, wyobrazić sobie, że ktoś mu trzyma całe ciało i jednocześnie ciągnął samą głowę i szyję do góry. Nie musze mówić, że jest to dosyć trudne i sam endokrynolog mi ustawał i ”naciągał”. Poza tym jest to wzrost ”na miarkę”, w codziennym życiu raczej nikt takiej postawy nie ma jak na miarce, więc wzrost może się delikatnie, ociupinkę obniżyć, zmniejszyć. Do tego dochodzi właściwa postawa i sylwetka. Był sobie gość, który miał 175 cm, jednak fakt był taki, że facet makabrycznie się garbił i to ponad miarę, a na dodatek miał fryzurę „na zero”, więc gdy ja obok szedłem, to byłem od niego wyższy. Grunt to właściwa postawa.
A teraz pozwolę sobie na chwilę fantazję, czyli, co tam na osobnym forum słychać. Jak już podałem link do tematu ”Wzrost to nie wszystko” mojego autorstwa:
http://agnieszka.com.pl/forum_php/viewtopic.php?t=9730&postdays=0&postorder=asc&start=0
Polecam przeczytania go w całości. Nie jest tego dużo. Pod koniec jest ciekawa wypowiedź użytkownika ”eng”, który podsumowywuje dziewczyny, które mówią ”chcę wysokiego, chcę wysokiego”. Naprawdę warto przeczytać.
A teraz dwa zupełnie inne, ale także na temat, a mianowicie link do tematu ” Jakich facetów wolicie…?”:
http://agnieszka.com.pl/forum_php/viewtopic.php?t=3100
Ciekawy temat, w którym dziewczyny wypowiadają się o swoich preferencjach, które decydują o wyborze partnera. Wszakże to dziewczyna, decyduje kto ma ją ”zdobyć”, aby później być przez tego kogoś ”zdobywana”. Pojawiają się różne poglądy…
Najlepiej to byłoby, gdyby: było się łysym, ale miało się w zanadrzu peruki w kilku odcieniach i długościach, nie nosić okularów, a jak nosić (choć nie ma się wad wzroku) to zerówki, soczewki kontaktowe (w kilku odcieniach), być wysoki (sic! I wiem coś sami na ten temat), być muskularny, ale nie za bardzo, żeby nie wyglądać jak ”steryd”, najlepiej jak posąd Dawida, raz byc trupioblady, a raz opalony niczym mulat, raz posiadać płaski brzuch i być chudy jak szkielet, a raz mieć milutki mały brzuszek i być masywny (najlepiej sobie zaimplikować silikonowy balon w okolicach podbrzusza, żeby go można w każdej chwili poszerzać i spuszczać powietrze). Mając coś takiego, możemy być pewien, że jeśli chodzi o fizyczność, można się podobać prawie każdej kobiecie.
I do tego mieć mięśnie wyrzeżbione nie na siłowni (jak chcą kobiety), ale za pomoca innych prac fizycznych. Taaak... jakoś dzisiaj trudno sobie znaleźć w jakimś większym mieście czas, aby sobie godzinkę lub dwie, rabąć drzewa... zaprawdę bardzo trudno.
Dobrze skwitowała to pewna osoba na forum (”Haro”) oto cytat:
”Najlepszym wyjsciem jest napompowac sie na silowni jak dziki osiol, dojsc do 40cm obwodzie bicepsa, zrobic ladna klate, a pozniej zapuscic brzuch. Wszyscy beda zadowoleni bo sila wielka, lapy duze a nie jak anemik, a do brzucha mozna sie przytulic”
I te teksty typu: ”Ja wolę szczupłych, chudych”, druga ”W życiu. Przy takich nie czułabym się bezpiecznie, musi być przy kości”.
Jeśli jakaś dziewczyna chce się czuć ”bezpieczna” pod względem fizycznym i ”bezbronna” jak napisały (strona 20 w zwyż) to najlepiej będzi jak wynajmię z 6 ochroniarzmy, mała gwardię przyboczną, koło domu wybudować fosę, mieć psa i tabliczkę na ogrodzenie ”Dobiegam do furtki w 3 sekundy, a ty” i mieć w odwrocie najlepiej wypożyczoną z cekhauzu balistę tudzież katapultę. Wtedy to naprawdę można się czuć bezpiecznym.
Kobiety nie da się zrozumieć i nie ważne, że ktoś czyta książki typu ”Mężczyźni są z Marsa, a kobiety… ze Snickersa”.
Trzeci i ostatni link, który poruszana ważną cechę czyli inteligencję, a mianowicie ”Pytanie o spryt..”:
http://agnieszka.com.pl/forum_php/viewtopic.php?t=9841&postdays=0&postorder=asc&start=0
i tutaj także nie pozostawiają złudzeń: ” jak poczuję słabość intelektualną, choćby najmniejszą, w związku - będę jak rekin, który poczuł krwawiącą ofiarę w okolicy”
Czyli jeśli nie jesteś inteligentny, oczytany, mądry, błyskotliwy, z poczuciem humoru, szybkością reakcji, opiekuńczy, troskliwy, rozumny etc. etc. i itp. i itd. To zrównają Cię do ziemi, a potem odejdą. Polecam wypowiedź „jamaicanflower”, jedna z nielicznych dziewczyn na tamtym forum, która myśli inaczej.
I mi się wydaję, że dla takich kobiet, które widzą w Tobie tylko wzrost, cechy fizyczne (alias rozpłodowy buchaj) i przy tym musisz wykazać się niespotykaną, niebotyczną inteligencją, bo jak nie to marny twój koniec, to nie warto się takimi przejmować, a jak ”coś” powie na twój temat jaki to ty jesteś, to tak jak powiedział znajomy endokrynolog:
”Taką należy kopnąć… najlepiej z półobrotu.”
Zmieniony przez - Zegrzysław w dniu 2007-01-06 22:58:51