Nie wiem co mi odbiło.
Od dwóch dni jestem na
low carb. Pisałem, że lepiej czuje się na węglach, wiem o tym. Coś mnie jednak podkusiło, żeby wrócić do tłuszczu. No i wróciłem
Nie będę przestrzegał zasad w stylu "węgle okołotreningowo". Po prostu zjadam w ciągu dnia 80-150g węgli, głównie z warzyw, owoców, odrobiny zbóż i mleka od krowy.
Przed chwilą po treningu zjadałem makrele wędzoną i kilka kurzych żołądków.
Mam gdzieś, że
bez węgli - w końcu to low carb.
Cała dzisiejsza dieta wyglądała tak:
1. jajka, papryka, oliwa, mleko.
2. ser żółty, orzechy, jabłko
3. jajka, orzechy, mleko
4. Makrela, żołądki
Wykonałem trening. Myślałem, że siłowo będzie masakra. Na szczęście najgorzej nie było, bo w sumie wszystko wykonałem.
1. Przysiady
5/5/5 x70kg
2. Wyciskanie płasko
5/5/5 x45kg
3. Drążek podchwytem:
6/4/4 (Tutaj coś mniej niż ostatnio)
4. brzuch i łydki: co popadnie
Od następnego tygodnia dodaje ciężaru. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Mam nadzieje, że tym razem razem low carb nie okaże się niewypałem.