Złapałem trochę neta także dam info co u mnie
Tak wyszło że złapałem wirusa i od czwartku wylądowałem w szpitalu. We wtorek mają mnie wypuścić także od środy myślę rusze już normalnie
Wirus to choroba bostońska która leczył się sama, a sam też nie mam wszystkich objawów. I gdyby nie to że przez wysypke nie wyglądam to kompletnie nic mi nie dolega. Czuję się bdb 0 osłabienia czy jakichś objawów dla klasycznych chorób. Tym bardziej ciężkości jest mi tu usiedziec
Michy oczywiście nie ma. Rodzinka coś tam dowiezie ale no nie ma tu mowy o trzymaniu
Pol worka ryżu szpinak w formie papki i mała kiełbasa ciężko nazwać sycacym obiadem
Szkoda że to wszystko następuje teraz w moment gdzie zaczęło robić się naprawdę fajnie. Wiem że tak nie będzie ale gdzieś w głowie jest myśl że zaprzepaszczam szansę zrobienia fajnego progressu, do tego świadomość że gdy inni się rozwijają Ty nie stoisz w miejscu tylko wręcz się cofasz wcale nie pomaga
No ale co zrobic,jakoś trzeba przeżyć
Aktualny DT
http://www.sfd.pl/Jędrzej_Pietz_droga_na_scenę-t1137461.html
Stary Dziennik Treningowy
http://www.sfd.pl/[Blog]_Infernol_w_drodze_po_swe_cele-t1063132.html#post1