POJEDYNCZE PYTANIA VOL. 13

No to chyba spoko. Właśnie sobie poczytałem, że MOM w tym mięsie to jest największy luzik. Ludzie pracujący w sklepach mięsnych twierdzą, że przez rok by nie zapamiętali tych specyfików chemicznych, które mają pomóc w udawaniu mięsa, niwelowaniu zapachu stęchlizny i dziwnego koloru. Na dalszy plan przychodzą drobno zmielone skóra, nieliczne włosy i pazury, ale to już pewnie wiesz.

Obrzydziliście mi gołąbki i tak je ledwo jem po treningu. Wielkie Dzięki...

Przecież jeśli w mięsie jest MOM to wielu producentów podaje tę informację w składzie. Tyle, że przy garmażeryjnym się z tym nie spotkałem. Pytanie brzmi czy to MOM czy mięso jest w tym "mięsie". A "mięsa" jest 83% więc ewidentnie coś tu śmierdzi .

Nie czuć, że to jakiś syf. Ale lepsze to niż twaróg w moim przypadku chociaż na te pare dni.

jak już kupiłeś to jedz, wlicz w bilans i nie myśl co tam jest. zrób tak żeby smakowało i po problemie
kurczaki z marketów też nie są takie "czyste"

Na logikę: skoro nie poinformowali cię, co to za mięso, tylko po prostu mięso, to znaczy że to jest MOM. Bo gdyby było szlachetniejsze to opłacałoby im się napisać, że to np. dupa wołowa.

Fajnie, że masz go 80%, to znaczy, że na 100g produktu tylko 20g chemii i pazurów. Zawsze mogło być gorzej.

No i jak wyżej. Pierś z kurczaka kurczy mi się na patelni trzykrotnie. Haha, tak samo byłoby z wami po SAA. W końcu dużo wody w tych mięśniach po cyklu. To samo robią z rybami mrożonymi. Nayebać jak najwięcej lodu i jak najmniej ryby, a przecież płacisz w systemie za kilogram.

To takie przykre... czytasz etykiety, dbasz o swoje zdrowie, a tu nagle sie okazuje, że jakieś białko firmy nie powiem jakiej, ma w sobie więcej pszenicy niż serwatki.

I co, i nic. Skoro każdy producent może pozwolić sobie na takie oszustwo, to dlaczego nie mieliby tego robić z każdą żywością.

W końcu gdyby było tak łatwo dojść do tego, co w tym jest, to receptura coca-coli nie była by tajna.


Zmieniony przez - Masyn w dniu 2013-07-28 17:46:50

W ogóle żadne mięso nie jest czyste. Darmowe saa w cyckach i inne gówna to chyba norma.

I tak to zjem, spaghetti najlepiej wchodzi na pomidorach z puszki z dużą ilością bazylii i innych przypraw.

Masyn - 80% mięsa wołowego to podejrzane określenie więc się zgodzę. Nie napisali tam konkretnie, że to MOM i wcale tego nie widać i nie czuć. Wiadomo, że nie spodziewam się zmielonej polędwicy za 8zł/500g. Wypełniaczy jest od ch**a, ale tak samo jest z innym mięsem pakowanym w pudła... Btw. od kiedy krowa ma pazury?

Zacznijmy od tego, że starasz się chyba obrzydzić jak najbardziej to g****, bo w 3 postach piszesz to samo. Nie stać mnie na polędwiczkę w każdym posiłku, więc będę wp*****lał to. I nie jestem również zawodowcem. Pewnie było by tak ze mną na saa jak na pierwszy cykl same aromaty bym zaj**ał i bujał się z kolegami omkowcami, ale niestety albo stety tak nie jest

jakby było tak na saa to 3/4 ludzi startujących by na nim NIE było

Dodają hormony razem z antybiotykami, co nie znaczy, że ona na Ciebie zadziałają albo będą wykryte, ale tam są. Chyba nie myślisz, że producent czeka sobie spokojnie aż kurczaczek sam urośnie?

nie pyerdolić, czytać

http://eur-lex.europa.eu/LexUriServ/LexUriServ.do?uri=CELEX:32003L0074:PL:HTML 

Gdyby to jeszcze miało w praktyce pełne zastosowanie... I tak dobrze wiesz, że lecą na patencie. Mogą powiedzieć, że zwierzęta dostały środki w celach terapeutycznych i już daja hormon. Nawet koleś koło mojej wiochy ładuje trena świniom do koryta bodaj w żółtych kuleczkach. Potem tylko weterynarz i leci świnia na handel.