"DT Xzaar. Triathlon, cel Double IronMan 2017"

Gratulacje dla Doroty:) Pamiętam, jak się widzieliśmy na biegu 2 dychy dla Bruna i tam zapowiedziała, że na wiosnę pier* sobie jakiś maraton :) Słowna dziewczyna !


Zmieniony przez - shadow78 w dniu 2016-04-24 18:24:17

Brawo!!!

Gratulacje :)

gratki, fajny wynik

Gratulacje dla żony

shadow78

Gratulacje dla Doroty:) Pamiętam, jak się widzieliśmy na biegu 2 dychy dla Bruna i tam zapowiedziała, że na wiosnę pier* sobie jakiś maraton :) Słowna dziewczyna !

Chuda jest lekka, musiala wlozyc duzo pracy w przygotowania, rownie wiele wysilku jak kazdy inny maratonczyk w pokonanie samego dystansu, ale ma bonus w postaci malo rozbitych po biegu miesni i stawow. Praktycznie nie widac po niej by biegla dzis, wyszlismy na kolacje, na lody, na spacer z psami.. w szoku jestem. Ja po dlugim biegu na granicy mozliwosci 5 minut potrzebuje by wstac z lozka na siku ;) Jesli potrenuje rzetelnie kolejne 5 tygodni i na koniec ponownie dobrze wypocznie, kto wie, moze te 4:30 w Wenecji bedziemy lamac. A wtedy jest duze prawdopodobienstwo, ze pobiegnie maraton szybciej ode mnie ;)

Taktyke mielismy dosc prosta, poniewaz organizator wystawial zajace na 4:45, ale dla nas to tempo jest odrobine za wolne, nie pasuje do kroku i wypracowanej u Chudej kadencji, postanowilismy ze pobiegnie swoim optymalnym 6'30 a na kazdym punkcie z woda przejdzie do marszu, spokojnie sie napije i za strefa zrzutu ( pojemniki na kubki ) rusza dalej. W razie pogubienia sie w odczytach zegarka miala bezpiecznik w postaci balonikow na 4:45 - powinni ja dogonic ewentualnie na ostatnim punkcie z woda, a najpewniej wcale. Korygowalem obliczenia na trasie, bylem w 7 punktach nie liczac startu i mety. Po 30 km moglem zmienic taktyke na 4:40 ale mialem obawy i slusznie, w koncowce bylo ciezko i bronilismy 4:45 na ostatnich 5 kilometrach. Chuda nie posluchala, zjadla tylko 2 kawalki banana i 2 porcje czekolady, a tej drugiej mialo byc porcji 10. Na jej stwierdzenie " ale dobrze sie czulam, nogi wytrzymaly, tylko strasznie w glowie zaczelo mi sie krecic" witki mi opadly - bo to wlasnie ksiazkowe objawy braku paliwa. Trudno, bedzie nauczka na przyszlosc. Niemal szlag trafil caly plan na finiszu, bo Chuda miala swoj moment radosci a ja nie mialem serca jej poganiac bo to ten najwazniejszy pierszy raz, ale dosc powiedziec ze mamy juz wynik oficjalny i jest to 4:44:54 ;) 6 sekund zapasu, balonik dopadl ja na lini mety idealnie realizujac swoj cel.

Na koniec - pierwszy raz ogladalem z boku maraton majac na trasie kogos mi bliskiego. Boli mnie gardlo, ledwo mowie - kibicowalismy wszystkim zawodnikom jak zawsze, gdy nie startuje. Ale wracajac do samego maratonu i kibicowania komus z rodziny, stanowczo stwierdzam, ze dzis bylem po niewlasciwej stronie barierek ;) Wole trud trasy i zmeczenie niz ten piekielny niepokoj gdy na zegarku wedle misternie wyliczonego planu nadchodzi minuta gdy moj zawodnik powinien sie pojawic - to wyczekiwanie i wygladanie w tlumie, bedzie czy nie bedzie.. Jest ! Dzis mialem dosc luksusowo, na wszystkich punktach poza meta byla do przodu w stosunku do planu, zawsze o niecale 2 minuty - na mecie zostalo z tego 6 sekund i to byl chyba najgorszy dla mnie moment ;)

Gratulacje ;)

Wielkie gratulacje dla żony i dla trenera Potencjał jest, jak nie zgubi chęci to pewnie czwórkę złamie szybciej niż się wszystkim wydaję

Gratulacje dla żony.


Zmieniony przez - Ann.. w dniu 2016-04-25 19:14:39

Pięknie, pięknie. Może kiedyś zmienisz zawód na trenerkę ?


Zmieniony przez - shadow78 w dniu 2016-04-25 19:35:25