"DT Xzaar. Triathlon, cel Double IronMan 2017"

No to super. Ja ledwo pływam, a tu czytam takie rzeczy

Xzaar

Wysłano 4 VI 2013 17:50
Pobiegalem. Wyjatkowo dobrze dzis, bo wreszcie swieci slonko i jest cieplo. Wypocilem sie jak swinka, ale dalem rade dreptac bez zatrzymania cale 45 minut, choc tempo na koniec nie nalezalo do olimpijskich ;)

- z poprzedniego dziennika. Staram się ogarnąć Twój progres biegowy mentalnie. Czy wg Ciebie była to po prostu krzywa wznosząca, czy nastąpił jakiś punkt, w którym "coś" przeskoczyło w organizmie i dostałeś skrzydeł?

Trudno mi dzis odpowiedziec na to pytanie. Jak widac czwartego czerwca cieszylem sie z ciaglego biegu w wymiarze 45 minut. Piec miesiecy pozniej pobieglem drugi swoj bieg uliczny, 10 kilometrow.. w 46 minut z ogonkiem, a jeszcze wczesniej polmaraton z czasem ponizej 1h40' ;) Wazylem wtedy 100 kilogramow, a forma biegowa narastala lawinowo, po kolejnych 6 miesiacach pobieglem maraton ponizej 4h. Mysle ze nie bylo zadnego punktu przelomowego, byla ciezka rzemieslnicza praca i serce wkladane w kazdy trening. Ile razy przebieglem w czasie treningow biegowych maraton, ten wymarzony, we wlasnych myslach - wiem tylko ja. Wierze w trzy rzeczy, w dwie od zawsze, a do trzeciej musialem dojrzec co stalo sie zaledwie kilka dni temu. Wierze w ciezka, rzetelna prace na kazdym treningu i w wizualizacje sukcesu. Ogrom pracy mentalnej nad wiara we wlasne mozliwosci jest rownie wazny jak trening fizyczny. Stajac do pierwszego maratonu w Paryzu, triathlonu w Sierakowie, pierszej polowki IM w Gdyni - za kazdym razem balem sie ogromnie tego co mnie czeka, czulem ogromny respekt przed wyzwaniem, ale jednoczesnie mialem to juz "przezyte" w glowie tak wiele razy, ze nie dopuszczalem opcji nie uda sie, poddam sie, zatrzymam. Teraz, gdy do IM pozostalo mi raptem 12 dni tez zaczynam odczuwac lek, niepewnosc. Mieszaja sie te uczucia z ekscytacja, przezywam te probe na kazdym dlugim i ciezkim treningu, mysle o tym jak to bedzie, jak poradze sobie z przeciwnosciami, z wypadkami losowymi. Usmiechniesz sie pewnie, ale ja mam nawet w glowie scenariusze na okolicznosc klopotow gastrycznych, wyziebienia czy kontuzji fizycznej aparatu ruchu. Nigdy, w zadnym momencie zaden z planow awaryjnych nie zawiera w sobie opcji "najwyzej zejde z trasy i nie ukoncze". Tak moze sie zdarzyc, ale nie ma na te ewentualnosc miejsca w mojej swiadomosci przed startem. Fatalizm to trucizna, ktora powoli niszczy to co najwazniejsze na dystansach - wiare w siebie, pewnosc, glod sukcesu. Ja wiem ze przyjdzie w Malborku moment, gdy miesnie odmowia posluszenstwa, tak byc musi. Robie wszystko by miec w tym momencie czysta, silna glowe, moja bron ostateczna i moja tarcze. Parafrazujac slowa piosenki, miec swoja wysoka wieze otoczona fosa. Miec parasol, ktory chroni Cie przed noca.

Trzeci element, to trening silowo wytrzymalosciowy CF. Na nim zrobilem gigantyczny progres wytrzymalosciowy, ale dzis wiem, ze tam dorobilem sie tez sily mentalnej jaka dzis jest we mnie. To tam padalem niejednokrotnie na pysk po kazdym powtorzeniu WODA ulozonego przez Raczka, to jemu zawdzieczam bardzo wiele. Zakonczylismy wspolprace bo Pawel nie chcial wtedy brac odpowiedzialnosci za obszar, ktory uznawal za nieswoj - dystanse i wytrzymalosc dlugodystansowa. Teraz ja dojrzalem i zrozumialem co mi to dawalo, a Pawel jest juz na zupelnie innym poziomie wiedzy i doswiadczenia, bardzo chce wrocic do jego koncepcji szczegolnie, ze wiem ze owoluuje w kierunku podobnym do CFE.

Zle wplywa na mnie czas taki jak teraz, gdy malo mam treningow - zaczynam filozofowac i odbiegam od watkow glownych ;) Rzucasz sie na bardzo gleboka wode, nie do konca jestem za - ale nigdy nie pozwole sobie na to by odbierac komus marzenia. Dwa elementy - ciezki trening fizyczny - biegowy - i duzo pracy mentalnej. Z pierwszym musisz walczyc, z drugim nie bedziesz mial problemu przeciez ;) Zrobilbym teraz ciezki tydzien na Twoim miejscu - 6, 7 dni biegania codziennie, dlugo, krotko intensywnie, dlugo, krotko, krotko - tak by zakonczyc cykl bardzo dlugim biegiem na pelnym zmeczeniu. Masz rano wstac z ciezkimi nogami, z pelna kumulacja zmeczenia - wszystko ma krzyczec - czas odpoczac, polezec. Wlasnie wtedy masz wstac, ubrac sie i pobiec. Nie wazne jak szybko, daleko i dlugo. Pozniej kilka dni luzne, plywanie, rower, bieg dopiero za kilka dni. Jesli sie zdecydujesz, opowiedz nam pozniej o tym biegu - tym po kilku dniach przerwy po ciezkim ladowaniu obciazenia :)

Dzięki za kawałek historii z pola walki:) Zgadzam się w kwestii głowy, w 100%. Wizualizacja zakotwiczona w twardych realiach to sztuka.

Taki mikrocykl, o którym piszesz, spróbuję. Piszę - spróbuję - a nie - zrobię, ponieważ jestem świeżak i nie mam wyczucia, co jest zmęczeniem, a co początkiem kontuzji. Przykład - kolana. Ostatni tydzień wybiegałem dzień po dniu 45 km - pomińmy litościwie, czy to dużo, czy mało - w niedzielę czułem ból, więc zmieniłem bieganie na pływanie. Muszę się sporo nauczyć o swoim organizmie.

Nie chcę spamować, wybacz Marcin, Shadow kolana to był też mój problem. Wraz z ruchem spadło 5kg wagi, ze spadkiem wagi wzrosła odporność kolan na uderzenia. To wszystko wymaga czasu. Czytałem ostatnio że każdy 1kg powyżej kolan, np. oponka, działa na nie z siłą odczuwalną 12kg podczas biegu. Jeśli dajmy na to zrzuciłem 5kg to kolana mają 60kg mniej odczuwalnego "przeciążenia". Łatwo policzyć jak proporcjonalnie są odporniejsze na ruch wraz ze spadkiem masy ciała. Źródła nie pamiętam niestety. Sam jestem ciekaw ile w tym prawdy.

a ja słyszałem ze 1kg minus z wagi to obciażenie dla kolana 5kg

Synergicznie dziala wiele czynnikow - obnizanie wagi ciala lacznie ze wzmacnianiem odpowiednich grup miesniowym z czasem eliminuje wszelkie bole stabilizacyjne w 100%. Dlatego wlasnie silownia powinna byc nieodlacznym elementem planu treningowego ;)

Dzis delikatnie, tylko silownia, zaczynam leciutki tydzien ;) Na koniec krotkie video z Gdyni, moze komus pomoze podjac wazna decyzje ;)

https://video-ams3-1.xx.fbcdn.net/hvideo-xpf1/v/t42.1790-2/11884589_897899280247219_109507696_n.mp4?efg=eyJybHIiOjg3NCwicmxhIjoyNTM5fQ==&rl=874&vabr=486&oh=2f1275882a1cfed1b666f3f088f418f9&oe=55DB6F47

xzaar77

Synergicznie dziala wiele czynnikow - obnizanie wagi ciala lacznie ze wzmacnianiem odpowiednich grup miesniowym z czasem eliminuje wszelkie bole stabilizacyjne w 100%. Dlatego wlasnie silownia powinna byc nieodlacznym elementem planu treningowego ;)

Nastraja optymistycznie.

Wyczytałem w "Urodzonych biegaczach", że amortyzacja w butach to ściema. Dla przykładu - na stawy faceta ważącego 80 kg oddziałuje wg nich siła uderzenia 1 tony... Amortyzację porównali do próby ochrony jajka przed walnięciem młotkiem za pomocą rękawicy kuchennej. To mnie zastanawia - bardziej bolą mnie kolana przy bieganiu w Salomonach z amortyzacją, niż w najtańszych asicsach z namiastką amortyzacji...

Co myślicie o tym?

Nie mam jednoznacznej opinii. Uzywam butow z amortyzacja, dobrze mi w nich. Mialem wybrane idealne - Asics Kayano, zmienilem na Brooks Adrenaline i sa rownie idealnie ulozone do stopy, ale o wiele bardziej trwale. Wprawdzie wymieniam i tak co kilkaset km ale Brooksy sa pozniej nie zniszczone, nie spekane i nie obdarte i smialo mozna je bedzie uzyc do biegania po miekkiej sciolce w lesie, na spacery z psami itp - nie wygladaja jakby mialy 5 lat i przebieg 5k km ;)

Nie wstalem dzis na poranne plywanie - organizm wolal spimy dalej. Spie doskonale, zasnalem wiec od razu ponownie. Plywanie zrobilem w przyslugujacej mi przerwie w ciagu dnia, wedle umowy z pracodawca. Po pracy pobiegalem, krotko i dosc intensywnie. Jeszcze nie mam lekkosci i czuje trud ostatnich dni w miesniach, szczegolnie ledzwiach, ale biega sie juz dobrze, i co najwazniejsze nogi chca biec. Zapomnialem sie na chwile i juz lecialem naprawde szybko. Gdyby za 12 dni czekal mnie maraton a nie IM, bylbym mega optymista dzis ;) Znaczy maraton czeka na mnie, tylko musze na niego doplynac i podjechac rowerkiem, drobiazg ;) Jem dobrze, duzo i czysto, wlasciwie mam w ostatnich tygodniach w diecie tylko kilka produktow: ziemniaki, wafle ryzowe, troche sliwek i lody na kolacje, to zrodla wegli. Miesa - karkowka, mielone wolowe, schab, sledzie i makrela. Co drugi dzien jakis ser bialy i zolty, jak najmniej nabialu ogolnie. Tona warzyw typu papryka, cebula, pomidory, szpinak, kalarepa itp dopelnia calosci. Nie kupuje ostatnio orzechow i owocow suszonych, bowiem zauwazylem ze jak mam, to zjem, inaczej nie zasne ;) Jak nie mam to ide spac i nie ma problemu. Odstawilem calkowicie alko do IM, napije sie piwka na mecie jesli bede w stanie, jesli nie bede, to Lukasz mi wleje do gardla jako dobry kolega ;)








Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2015-08-25 20:14:24

A jak z maratonami w przyszłym sezonie? Będziesz w jakimś biegu w Polsce startował żeby się gdzieś spotkać?