SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

"DT Xzaar. Triathlon, cel Double IronMan 2017"

temat działu:

Po 35 roku życia

słowa kluczowe: , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 770625

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 2 Napisanych postów 43 Na forum 10 lat Przeczytanych tematów 1267
kabo9
kolego michael236, zacząłeś od dodatkowych kosztów sprzedawców, a teraz odwracasz kota ustawą, a to sa dwie różne rzeczy
w ustawie nie ma zapisu, że koszty odesłania ma ponosić sprzedawca i mało jest takich którzy pokrywają koszt zwrotu, więc bez przesady z tymi ciemiężonymi sprzedawcami internetowymi i ich wykorzystywaniem


Napisałem grzecznie, że nie popieram pomysłu kupowania czegoś ze z góry założonym zamiarem zwrotu i uzasadniłem dlaczego.
Widzę, że strasznie ciężko to zrozumieć.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 550 Napisanych postów 7987 Wiek 47 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 99207
Nie wdam sie w dyskusje, ale swoje zdanie mam. Ogolnie - jestem zwolennikiem zakupow online, bo podobnie jak Wojtka, odrzuca mnie sama mysl o godzinach spedzonych w jakims centrum handlowym. Przedmiotowe buty kupilem jednak stacjonarnie, przymierzalem, ba, pobiegalem w nich kilka razy - i dramat wyszedl dopiero na slusznym dystansie. Trudno, dla butkow znalazl sie juz domek, posluza komus i to jest najwazniejsze :)

U mnie sezon - ogorkowy ;) Nie robie nic w sensie treningu - po czesci z szacunku dla organizmu, ograniczaja mnie tez zmasakrowane stopy. Jutro poplywam, w czwartek podreptam po lesie, i tak powoli bede wracal do aktywnosci - na poziomie lekkim przez najblizsze 2-3 tygodnie. W tym czasie dorobie sie pelnego planu przygotowan do kolejnego sezonu, z periodyzacja i wszystkim co nalezne. Miedzyczasie powinna sie udac finalizacja zakupu mtb - i jakos to bedzie. Jak deklarowalem - nie bedzie wiecej startow w tym sezonie nastawionych na realizowanie jakiegokolwiek celu - poza zabawa i dotarciem do mety - a i to wylacznie na srednich dystansach.

Nie pojawia sie moja facjata na zdjeciach z ForestRun - wiec pewnie juz sie na nic nie zalapie ;) W zwiazku z tym - kilka zdan o tej imprezie - bo ja z pewnoscia tam wroce i bardzo licze, ze kogos z Was moze w przyszlosci to skusi:

ForestRun. Cos innego, cos czego jeszcze nie sprobowalem. Pierwotny plan zakladal wygaszenie aktywnosci po realizacji glownego celu w tym roku - 1/2 IM na Herbalife Gdynia - i przygotowanie sie na jesienny maraton, atak na zyciowke.. Przedluzylem jednak sezon az do Przechlewa - i zwyczajnie czulem, ze nie chce jeszcze raz przechodzic przez cykl ciezkich przygotowan. Wtedy pojawila sie dzieki koledze Jackowi - podejrzana na FB opcja - bieg po Wielkopolskim Parku Narodowym - dlugi dystans, las, bezpieczny limit.. Cos dla mnie. Wreszcie pobiegne tak jak lubie, w ciszy, w lesie, bardzo dlugo - ale bardzo swobodnie. Decyzja zapadla w kilka chwil. Sprzyjalo mi wszystko - termin, miejsce - w koncu to moje drugie po Gdyni ukochane miejsce na Ziemi - Poznan - i moment sezonu. Zmeczony, ale jeszcze pod rezimem, raczej niedotrenowany niz przetrenowany - czyli tak jak byc powinno - i z czysta glowa - juz nic nie musialem w tym sezonie, wylacznie dobrze sie zabawic - i to zarowno sportowo jak i towarzysko - od roku systematycznie odmawiam mojej fantastycznej, nie zmiennej od 20 lat ekipie przyjaciol z Poznania powazniejszej imprezy - teraz wreszcie usiadziemy, i bedzie jak kiedys. Caly wyjazd to dla mnie nowe doswiadczenie, swobodnie jak chyba nigdy, bez strachu i stresu, w miare wypoczety, pociagiem dotarlem do Poznania. Wieczorem lekka kolacja i 3 piwka z banda - o 22 zdaje sie pisalem juz do Was z lozka. Spalem jak dzieciak, wstalem lekki i usmiechniety, spojrzalem na slonce za oknem i gdzies podswiadomie czulem, ze to bedzie dobry dzien. Na linie startu podwiozl mnie przyjaciel, spokojnie przebralem sie, w ostatniej chwili upadl plan startu w koszulce Kilometry Maja Sens - paski plecaka z woda pokaleczylyby mnie okrotnie na takim dystansie - szybka zmiana na patriotyczny longslave - na szczescie leciutki i niemozebnie komfortowy, 3 litry wody lejemy do buklaka, 8 zeli w kieszenie plecaka - i jestem gotow. Cala impreza miala 2 opcje dystansu - 23 i 44 km. Smialkow na 44 km zebralo sie okolo 150 - startowalismy o godzinie 10.00 - 300 osob na krotszy dystans wyruszylo godzine po nas. Od pierwszego metra, pierwszej minuty - wiedzialem ze to bedzie dla mnie bieg inny niz wszystkie dotychczas - i nie szlo wcale o dystans czy teren. Pierwsze co mnie ujelo - na starcie zero, absolutne zero scisku czy przepychania na 1 linie. Juz optycznie oceniajac wiedzialem, ze tu przyjechaly przelajowe wygi, nie bedzie tak jak na innych masowkach - czolowki i wiekszosci amatorow walczacych o limit - tu byli ludzie swiadomi, zaprawieni w boju i dystansie. Poza mna, tak sie sklada ;) Poniewaz ja przyjechalem sie dobrze bawic, zasada byla jedna - nie dac sie poniesc emocjom, nie gonic, nie lamac taktyki. Sprawilo to, ze juz chwilke po starcie bylem na szarym koncu stawki. Mialem niejakie rozeznanie, wiedzialem ze pierwsza czesc trasy jest przyjazna, druga zas mordercza - nie do konca wiedzac co to oznacza ;) Wystartowalem leciutko, w tempie ponizej 6 minut na km - i tak bieglem do bodaj 18 km. Faktycznie, byly to kilometry po terenie dobrze mi znanym, w miare wygodne lesne dukty, kamieniste, piaszczyste, w miare plaskie, zacienione. Na trasie luz - ale caly czas gdzies przed soba widze biegaczy, wiem, ze za mna moze byc gora kilkanascie osob. Jest mi dobrze, blogo. Biegne wolno, wiec mam ogromny komfort tlenowy, jest pieknie, zielono, oczywiscie nie mam z soba muzyki - jestem ja, las, przyroda. Kolejna odmiennosc - to pierwszy punkt zywieniowy. Slysze go z daleka, widze tlum ludzi. Nie ma tej szalenczej presji ulicznych biegow masowych - gdzie ja sam nigdy nie zatrzymuje sie na punktach. Widze ludzi usmiechnietych, swobodnie zartujacych, pijacych i posilajacych sie - towarzyska sielanka ;) Nie bede inny postanawiam, ambicje chowam w kieszen. Zatrzymam sie, zjem kawalek czekolady, nastepnie wlasny zel, popije woda, podziekuje wolontariuszom. Stracilem 2-3 minuty - za to wybiegam szczesliwy. Nie wiem jak to opisac, po prostu jest inaczej, czuje, ze bawie sie i ze bedzie dobrze, nie mam presji czasu - a dzieki temu ze biegne niemal na koncu - nie musze nic i nikomu udowadniac. Okolo 15 kilometra zmienia sie krajobraz - wypadam na pola i czuje sie jakbym dostal cios deska w czolo - uderza mnie fala goraca. Slonce stoi wysoko, jest bardzo cieplo - ale przeciez tak mam przez caly sezon. Tetno w gore, tempo w dol, dzis pilnuje wylacznie pracy serca, wskazania tempa nie maja dla mnie znaczenia. Jeszcze trzymam sie swojego kodeksu - wolno, ale biegne. Jeszcze ;) Kolejny punkt zywieniowy, pogawedki, usmiechy pomimo zmeczenia, jest cudnie. Polmaraton zamykam w nieco ponad 2 godziny i juz wiem ze cos zrobilem nie tak, mimo ze staralem sie, mam niemal pewnosc ze to moje wolne tempo to i tak za szybko. Przed soba widze sciane lasu, ciesze sie, ze koncza sie pola i sloneczko - jest 24 kilometr - i jeszcze nie wiem, ze oto zaczyna sie dla mnie prawdziwy ForestRun. Biegne sluchajac mysli, podziwiajac piekno lasu, mijanych jezior. Bola mnie juz stopy, ale to normalne, nie bieglem od 2 miesiecy wybiegania dluzszego niz 21 km na zawodach w Gdyni- niepokoi mnie bol palcow - ale nie ma dramatu. Zaczynaja sie powazne podbiegi i jestem szczesliwy - lubie biec w gore, walczyc, mimo ze boli, ze jest ciezko. Moj nastroj zmienia sie na pierwszym szczycie, z ktorego nalezy zbiec. Biegne wlasnie brzegiem jeziora rynnowego - polodowcowego tworu o nieprzecietnej urodzie - ktory raczy mnie pierwsza z serii przygod gora - dol, bez sekundy plaskiego terenu. Pod gore cierpie, ale ciesze sie, za to w dol.. Wszyscy wiecie, jak bardzo boje sie zbiegow. Jest to element o wiele trudniejszy technicznie niz podbieg - przez co dla takich jak ja amatorow stanowi prawdziwy koszmar. Dodatkowo - jestem juz nie na lesnym dukcie, ale na dzikiej sciezce o szerokosci moze 50 cm - pieknej, urokliwej.. i piekielnie nierownej. Pojawiaja sie korzenie, galezie, lachy piasku, otoczaki - ogladam sie za siebie, nie widze biegacza - i smieje sie dziko. k***a, teraz jestem w raju ! Chciales gosciu poczuc co to prawdziwy cross - teraz masz. Stopy bola, pod gore ledwo czlapie, z gory - IDE ! Nie jestem w stanie zbiegac, musze w dol isc i to uwazajac, by sie nie zabic. W zyciu nie biegalem po czyms takim :) Juz nawet nie zwracam uwagi na komputer, nie interesuje mnie tempo i tetno - walcze by po prostu brnac przed siebie. Gdy jest pod gorke czlapie imitujac bieg, gdy jest ostro w dol nawet nie udaje - zwyczajnie ide starajac sie nie polamac nog. Dwa razy mijam piekne plaze, mam ochote rzucic w diabla plecak, wejsc do wody.. Wiem jednak, ze dalej juz bym nie ruszyl. Kawalek plaskiego, zmieniam jezioro, biegne, nazwijmy to biegiem, bola nogi, co gorsza, jestem glodny - nie dosc czesto jem zele i to bardzo zly znak. Na szczescie docieram na trzeci punkt - jem czekolade i ciasto, wlasnego zela, wypijam kilka kubkow wody, ruszam dalej. Miedzyczasie wyprzedzilem kilka osob, ale i mnie kilka osob wyprzedza lekkim, przerazajaco rownym truchtem. Juz wiem, ze to jest to co powinienem zrobic od poczatku - klus w tempie 6,15 bylby idealny. Tymczasem sa miejsca, gdzie moje tempo spada powyzej 7 minut na kilometr - a zejscia - jeszcze wolniej. Smieje sie do siebie, tydzien temu zaledwie pisalem do Was, ze nie uznaje marszow w biegu, ze mam swoj kodeks biegania. Smutno mi, bo jak dzis wypadam ? Na pocieszenie mam spiew ptakow, piekna przyrode, slonce i wiatr, a na komputerku 38 kilometrow. Wiem juz ze dotre na mete, jesli nie polamie sie na jakims piekielnym zejsciu. I wtedy po raz drugi - NA PRAWDE - zaczyna sie moj ForestRun. Czlapie pod koszmarna gore w moich za malych - mam juz pewnosc ! - butach, widze szczyt, dobiegam.. i zatrzymuje sie. k***a, to musi, MUSI byc jakis koszmarny zart ! Stoje oto u szczytu schodow ! Ale jakich ! W dol wioda schody wyryte w zboczu polodowcowego wzgorza, w ziemi, wzmocnione szalunkiem z drewna, z drewniana barierka - a stopnie maja po pol metra albo lepiej wysokosci. Zchodzac - smieje sie i placze jednoczesnie. Nigdy nic na zadnej trasie tak bardzo mnie nie bolalo i nie upokorzylo. Ide krokiem dostawnym, jedna noga w dol - k***a ! - druga noga dostawiana na dany stopien - k***a k***a ! Dzis nie jestem w stanie sie doliczyc tych piekielnych stopni, ale po poznansku - byla tego pieprzona WUCHTA ! Zblizajac sie do podstawy schodow mialem, po prostu mialem to przeczucie, bo sam nie zrobilbym tego inaczej - po zejsciu nastepowalo kilkanascie metrow plaskiego i podbieg - pod te sama gore ! Podbieg ? Litosci. Nie bylo juz szans na imitacje nawet biegu. Drapalem sie na to diabelstwo cudem jeno nie podpierajac sie rekoma i nie czlapiac na czworaka. Drapalem sie i smialem, chyba glosno. Masz co chciales. I wiecie co ? Bolo mi dobrze, k****sko dobrze. Dobrze jak nigdy na zadnej trasie w mojej krotkiej przygodzie z dystansami. Po dotarciu na szczyt - nie, wcale nie bylem zdziwiony - zbieg. A tam, ZEJSCIE. Ale jakie ! Chyba pionowa sciezka w dol ! Na dole - chyba mam omamy - slysze za placeami - nie, no k***a, to jakis zart ? Dogonil mnie jeden z nielicznych biegaczy bedacych za mna - i zobaczyl wlasnie to co i ja. Kolejna, pionowa sciane do wejscia :) A co mi za roznica. Ide. Wloke sie, a na koncu - juz sam nie wiem jak - pokonuje metr za metrem. Jak przez mgle slysze znajomy sygnal komputerka - spogladam i nie mam slow na swoje szczescie - 44 km. Ale ale, gdzie meta ? Przeciez ja jestem w szczerym lesie ! Jest rowniej - dreptam, by zajac czyms mysli, by zabic bol, wyciagam telefon, dzwonie na mete, do przyjaciol, ze jestem juz blisko, ze bede zaraz, belkoce w sluchawke bez ladu i skladu, byle zabic sekundy. Rozlaczam sie, bo nie slysze, nie rozumiem co mowi do mnie kolega. Chyba zwariowalem - widze zawodnika, jednego, dwoch - idacych z przeciwka ! Boze, pomylilem trase ! Ale nie, oni sa jacys inni, maja zolte numery startowe, a ja mam niebieski. Sa z krotkiego dystansu - wracaja z mety, z medalami na szyi. Widza mnie i krzycza, dopinguja - jeszcze kawalek, jeszcze troszke. Dreptam, i pytam - ile to troszke ? 300 metrow ! Faktycznie, slysze po chwili mete. 300 ! Tyle dam rade, wbiegne na mete, wytrzymam. Ostatni mijany zawodnik wola za mna - juz nawet mniej - ale pod gore, wytrzymaj ! O ja j**ie.. Sciana. Przysiegam Wam, ze ta impreza konczy sie pieprzona sciana, wiodaca po kocich lbach. Biegniecie pod sciane, wspomagani krzykiem, dopingiem ludzi, zawodnikow, ktorzy juz ukonczyli, kibicow, Waszych bliskich i przyjaciol. Sciana jest straszna, ale to juz nie ma znaczenia, biegniecie jakbyscie dopiero ruszali na trase. Potem widzicie brame mety i przyspieszacie. Slyszycie swoje imie i nazwisko, Pan dziwi sie, ze to chyba pierwszy dzis zawodnik znad morza. Pozniej, chwile pozniej przygoda konczy sie, macie juz swoj medal - i przysiegam ponownie, zal w sercu. Zal ze to koniec. Wylaczacie komputer, nie patrzac na wynik. Czas nie ma znaczenia, nic nie ma, jestescie szczesliwi. To najpiekniejszy bieg - nie bieg - w moim zyciu. Pozniej, kilka godzin pozniej, siedze przy ognisku z najblizszymi mi ludzmi na swiecie - takimi, za ktorymi pojde w ogien. Pijemy piwko, jestesmy szczesliwi. Mysle o zonie, o Was, o wszystkich - i o tym co bedzie juz za niespelna rok. Jestem zmeczony, obolaly, ledwo zyw i szczesliwy. Polacy wlasnie koncza ogrywac Niemcow - a my bedziemy tak siedziec jeszcze wiele godzin, do 5 nad ranem. Pozniej dowiem sie, ze dobieglem w mniej niz 5 godzin, ze wcale nie bylem ostatni - bo za mna byla niemal polowa stawki - ale to nie wazne. Wazne, ze jestem szczesliwym, zdrowym czlowiekiem. Wazne ze mam z kim dzielic swoje szczescie. Mam zamiar wrocic tam za rok - i znow cieszyc sie trasa, nie patrzac na komputer. Ale to za rok. Dzis - teraz - moj sezon sie skonczyl. Amen !

PS. Prosze nie patrzec na czas, na sume przewyzszen itp. To nie ma znaczenia, nic nie ma, poza jednym. Miec marzenie, stanac na starcie, dotrzec do mety !












Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2014-09-23 18:03:42

Aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/_DT_Xzaar._Triathlon,_cel_Double_IronMan_2017_-t1018057-s340.html

Cele 2016:

1. Sieraków Triathlon dystans 1/4 IM - http://triathlonsierakow.pl - 28.05.2016 - 02:34:12
2. Challenge Venice dystans IM - http://www.challenge-family.com/challenge-venice/ - 05.06.2016 11:47:48
3. Challenge Poznań ME dystans IM - http://challenge-poznan.pl - 24.07.2016 11:35:22
4. Ironman 70.3 Gdynia - http://ironmangdynia.pl/pl/ - 07.08.2016

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 520 Napisanych postów 10132 Wiek 49 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 68495
Kozacki opis - jak zwykle. Dałeś radę. Dajesz radę. I dasz radę. Piękne.

------------------------------------
Сила это способность
http://www.sfd.pl/Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3-t1078817.html
------------------------------------
Spis treści i indeksy:
https://dl.dropboxusercontent.com/u/69665444/sfd/pub/dziennik/spis_tresci.html
------------------------------------
http://www.sfd.pl/Pomoc_dla_małego_Igorka__serdecznie_zapraszamy_!-t1022615.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 100 Napisanych postów 1142 Wiek 51 lat Na forum 9 lat Przeczytanych tematów 8681
Fajny tekst. Czuć tą szczególną magię biegania w terenie i przełamywania siebie.

Mój dziennik:
http://www.sfd.pl/_DT_ajronmen__cel:_Bieg_Ultra_Granią_Tatr_2017_-t1040169.html

"Think of EVERY workout not as a workout but as a recharge." Ja ;)

"I owoc zwycięstwa zjem, i sławę wytarmoszę tak jak psa" ;)

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 162 Napisanych postów 1911 Wiek 46 lat Na forum 9 lat Przeczytanych tematów 22953
Jak zwykle relacja znakomita Twój dziennik jest jednym z tych które inspirują i mimo, że tri to nie moja działka to jak się czyta twój dziennik (i kilka innych w tym dziale) to aż się chce trenować i przełamywać własne słabości

Ehhh ale pojechało wazeliną ale co mi tam piszę jak jest

"If you want to spend hours at the gym every week that’s cool, you can.
Or you can focus a bit each day on only the most important and impactful exercises, so you still have plenty of time and energy left to get out there and enjoy LIFE"

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 94 Napisanych postów 5856 Wiek 40 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 54638
I teraz już wiesz co dają starty w terenie
Gratuluje nowego doświadczenia

Aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/[Stara_Gwardia]_DT/Lejjla-t988136.html

"Mięśnie są pojętne jak woły robocze.Jeśli ostrożnie,krok po kroku,
zwiększa się obciążenie,uczą się je znosić."

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 9 Napisanych postów 815 Wiek 28 lat Na forum 10 lat Przeczytanych tematów 9431
Gratulacje, biegi w terenie mnie bardziej kręcą od biegów miejskich, muszę kiedyś się wybrać na jakiś cross z rywalizacją. Co do czasu to o takim tempie na płaskim warszawskim terenie wręcz marzę w najbliższą niedzielę

Orlen Warsaw Marathon 2014- Pierwszy maraton

http://www.sfd.pl/Dziennik_CrossArmy-t983792-s20.html

Relacja 36. PZU Maraton Warszawski

http://www.sfd.pl/Dziennik_CrossArmy-t983792-s38.html

Orlen Warsaw Marathon 2015- Moja mała porażka ;)

http://www.sfd.pl/Dziennik_CrossArmy-t983792-s63.html

Mój blog

http://thepositivemess.pl/ 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 109 Napisanych postów 3897 Wiek 48 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 76176
Regeneracja?

Podsumowanie I fazy redukcji: http://www.sfd.pl/Redukcja_ze_105kg__podsumowanie_str._170-t966196-s170.html
Rekordy osobiste w Tri:
1/8 IM: 1h23’30’’: Pszczyna 2014 // 1/4 IM: 2h28’59’’: Radłów 17/07/2016 // 1/2 IM: 4h59'40'Lisbon 2018: IM Kopenhagen 2017: 11h48'
Dystans Olimpijski: 2h32'04’’: 5150 Warszawa 11/06/2017

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 550 Napisanych postów 7987 Wiek 47 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 99207
Odpoczynek, leczenie, regeneracja.. Ot, wezwany odpowiadam, nie pisalem bo nie bardzo jest o czym. W niedziele po biegu odsypialem nocne balety, do srody nie robilem nic poza praca i snem - zjadlem duzo i wszystkiego, czego nie jadlem przez ostatni rok. Stracilem ostatecznie 7 paznokci u stop - troszke to bolesne. Lecze sie tez hormonalnie - najbardziej kompleksowe badania jakie zrobilem wypadly zle i trzeba troszke naprawic system - nie wiem czy to przez swiadomosc, czy faktycznie przez leki - czuje sie niewyraznie.

Od czwartku przeszedlem w okres regeneracji, ktory potrwa 4 do 6 tygodni w zaleznosci od samopoczucia - lekkie roztrenowanie co w praktyce oznacza maksymalnie jeden trening dziennie i to na niewielkiej intensywnosci, postaram sie tez znalezc w sobie sile dla dni bez treningu wcale.

Czwartek, S&S oraz plywanie, jezioro, ale juz naprawde ostatni raz - wychlodzilem sie w wodzie okrutnie.
Piatek podobnie, S&S oraz plywanie - juz basen, technika.
Sobota - silownia, FBW - lekko, podstawowe cwiczenia.

Dla wyjasnienia - S&S nie traktuje jako jednostki treningowej - raczej rozruch czy zabawa ruchowa. W plywaniu wrzucam w treningi ogromna ilosc elementow technicznych - balem sie robic to w sezonie startowym, teraz czas na poprawe wszystkiego - wytrzymalosc na plywanie dystansu 4 km juz jest, ten rok to bedzie walka o poprawe czasow plywania, a to w wiekszosci zalezy od mojej techniki.

Dzis planuje pierwsze lekkie rozbieganie po ForestRun - nie wiem na ile pozwola mi stopy, wiec bez wielkich planow, wieczorny spacer biegowy po lesie - oczywiscie cross. Na marginesie, ciezko mi bedzie wrocic na ulice po tym jak zakochalem sie w lesnych biegach - ale dzis ogladajac maraton w Berlinie ( rekord swiata ) i maraton warszawski - nozna pod stolem skakala. Decyzja zapadla, na wiosne Orlen Marathon w Warszawie bedzie pierwszym startem kategorii A.









PS. Tak bieglem tydzien temu. Sam, ja, cisza, las. Pieknie. Kiedys to powtorze, i nie bedzie to juz tylko 44 km ;)





Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2014-09-28 13:22:49

Aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/_DT_Xzaar._Triathlon,_cel_Double_IronMan_2017_-t1018057-s340.html

Cele 2016:

1. Sieraków Triathlon dystans 1/4 IM - http://triathlonsierakow.pl - 28.05.2016 - 02:34:12
2. Challenge Venice dystans IM - http://www.challenge-family.com/challenge-venice/ - 05.06.2016 11:47:48
3. Challenge Poznań ME dystans IM - http://challenge-poznan.pl - 24.07.2016 11:35:22
4. Ironman 70.3 Gdynia - http://ironmangdynia.pl/pl/ - 07.08.2016

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 109 Napisanych postów 3897 Wiek 48 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 76176
straciles 7 paznokci? przez te zbyt ciasne buty? masakra. Ja pobiegalem ostatnio po lesie (8km) i to nie jest dla mnie. Caly czas uwazalem, zeby nogi nie skrecic ... duzy dyskomfort

Podsumowanie I fazy redukcji: http://www.sfd.pl/Redukcja_ze_105kg__podsumowanie_str._170-t966196-s170.html
Rekordy osobiste w Tri:
1/8 IM: 1h23’30’’: Pszczyna 2014 // 1/4 IM: 2h28’59’’: Radłów 17/07/2016 // 1/2 IM: 4h59'40'Lisbon 2018: IM Kopenhagen 2017: 11h48'
Dystans Olimpijski: 2h32'04’’: 5150 Warszawa 11/06/2017

Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Dziennik Kuby vol. 2

Następny temat

jak to zrobić

WHEY premium