"DT Xzaar. Triathlon, cel Double IronMan 2017"

Xzaar77 przeczytałem od deski do deski Twój poprzedni dziennik niczym najlepszą książkę, ten również zamierzam śledzić w końcu nie po to goniłem tyle stron, teraz mogę być na bieżąco. Z tego miejsca jestem winny Ci podziękowania bo w chwilach mojego zwątpienia robiłeś za mojego treningowego motywatora i za to wielkie dzięki! Może kiedyś będzie mi dane wspólne wystartowanie w maratonie wraz Twą osobą. Z tego miejsca życzę Ci zdrowia bo z resztą sam sobie poradzisz.

No mecz udał się rewelacyjnie, ale prawda - wszystko wyjaśniło się bardzo szybko.

czarnyRKS

Xzaar77 przeczytałem od deski do deski Twój poprzedni dziennik niczym najlepszą książkę, ten również zamierzam śledzić w końcu nie po to goniłem tyle stron, teraz mogę być na bieżąco. Z tego miejsca jestem winny Ci podziękowania bo w chwilach mojego zwątpienia robiłeś za mojego treningowego motywatora i za to wielkie dzięki! Może kiedyś będzie mi dane wspólne wystartowanie w maratonie wraz Twą osobą. Z tego miejsca życzę Ci zdrowia bo z resztą sam sobie poradzisz.

Bardzo mi milo, zawsze podkreslam, ze jesli jedna osoba pojdzie w moje slady i zmieni swoje zycie na lepsze - to juz warto robic to wszystko. Jesli takich osob jest wiecej - jest to dla mnie pelnia satysfakcji i dowod, ze nie wolno zawrocic z obranej drogi.

Niejednokrotnie podkreslam, ze nie jestem maszyna i tez mam swoje slabe dni - przy moim poziomie wytrenowania, jak na moje amatorskie potrzeby - moglbym bezkarnie od czasu do czasu odpuscic jednostke - nie robie tego by nie wypasc z rutyny i rytmu, jedno male lenistwo pociagnie za soba kolejne - i w koncu sprawa sie rypnie. Jak mi ciezko, mysle o tym ze trzeba przeciez napisac raport w dzienniku - a poziomu samemu sobie wyznaczonego zanizac nijak nie wypada.

Trenuj i baw sie bieganiem czy cokolwiek sprawia Ci przyjemnosc. Jesli nie maraton - to dyszka, dwie - kazdy bieg masowy da Ci mnostwo radosci i satysfakcji z ukonczenia, niezaleznie od miejsca i czasu. Sam pomysl wspolnego biegu chodzi mi po glowie od dawna, moze uda sie nam kiedys zebrac ekipe na jeden z polskich maratonow, ja zawsze w miare mozliwosci chetnie przyjade, pobiegne na dowolny czas odpowiadajacy calej grupie - razem ukonczyc bedzie o wiele latwiej a zabawa niewyobrazalna.

U mnie na 4 tygodnie przed startem mala rewolucja. Wczoraj podlamalem sie nieco moimi mozliwosciami w wodzie przy obecnej sytuacji z barkiem - odbylem wieczorem dluga telefoniczna konsultacje z trenerem, postanowilem ugiac sie i przemeblowac trening. Pisalem wiele razy o tym, ze moje plywanie choc w cyfrach nie wyglada tragicznie - jest bardzo bardzo marne technicznie. Kontuzja nie pozwala mi czerpac z zapasow sily i nadrabiac brakow w technice ciezka praca miesniowa - mam 30 dni i klamka zapadla - wszystkie treningi ida na czysta technike - trzy elementy ktore bede sie staral doprowadzic do perfekcji - w mojej osobistej skali ;) - dlugosc pozycji w wodzie - maksyksymalna dlugosc i efektywnosc kroku - maksymalne wykorzystanie wysokiego lokcia i przeniesienia reki dla odpoczynku miesni plecow - przez bol barku przenosze wiekszosc pociagniecia na miesien szeroki plecow - musze to robic na obie rece by nie plynac zygzakiem. Jesli trening techniki - to na krotkich odcinkach powtarzanych do znudzenia - zmeczenie nie sprzyja utrwalaniu wlasciwych nawykow i ruchow.




Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2014-04-30 09:23:48

Nauka. Ja wczoraj o mały włos a załatwiłbym sobie bark na cacy. Przysiady chciałem robić z wyciśniętym kettlem (ot tak dla relaksu - poza treningiem). I straciłem stabilność, odważnik zaczął mi się "owijać" wokół ramienia i wyłamywać wszystkie stawy. Trzeba go było rzucać, a tu pod nogami panele w dużym pokoju Nie wiem jak się wybroniłem, ale bolało ze dwie godziny. Panele całe. Na szczęście już luz. Ufff. Myślałem, że dołączę do Klubu Bolących Barków na dłużej.
I tak najważniejsze jest to:

Panele panelami, gorzej jakby Kettl odwiedził sąsiadów na pod Tobą.
Xzaar - fajnie że kogoś posłuchałeś i "zmniejszasz" tempo, kontuzji nie przeskoczysz siłą i "dziczeniem" niestety to wymaga czasu i lżejszego traktowania :/ zdrowia Ci życzę.

Zmieniony przez - Ronin78 w dniu 2014-04-30 09:36:28

Nie narzekam.. Nie wolno mi narzekac. Nie mam prawa. A jak mi sie chce czasami ponarzekac czy pouzalac nad soba, to mam w zakladkach film:

trochę przesadzasz z tym pływaniem. Co z tego, że technicznie można jeszcze poprawić? Zawsze będzie można! Już teraz masz takie wyniki o jakich ja nawet nie marzę

Wiesz jak jest, czlowiek zawsze oczekuje od siebie wiecej. Zloszcze sie, bo gdy zostalem zmuszony przez sytuacje do ciezkiej pracy nad technika, okazuje sie ze da sie ja poprawic nawet u mnie - wiele miesiecy karmilem sie teza ze na starosc na technike w plywaniu za pozno i trzeba orac silowo.. Co sie stalo to sie nie odstanie :)

Na pocieszenie pojezdzilem, nieco mniej niz planowalem - chcialem zawinac jeszcze do jednego miasteczka - ale w polowie zlapal mnie deszcz i zawrocilem, boje sie nieco ryzykowac teraz a pora byla powrotow z pracy, najwiekszy ruch na drodze. Jezdzic delikatnie - to zaden trening - a mocno przy obecnym ruchu drogowym boje sie. Na mokrym zostaje praktycznie bez hamulcow ;)

Pojezdzilem pagorki, dosc zacne, w tylek weszlo, w nogi tez. W miasteczkach jeno meczarnia z autami, kij nie jazda. Nie moge sie doczekac jazdy na zawodach, gdzie bede tylko ja i inni zawodnicy - bez stresu ze mnie zaraz jakis ciezarowiec do rowu wyrzuci - w najlepszym przypadku :) Ucze sie powoli pracowac na mniejszej tarczy z przodu - dzieki temu na podjazdach nie musze sie podnosic z przystawki czasowej - nie umordowalem sie tak mimo, ze najwieksze podjazdy mialem pod wiatr jeszcze. Oswajam sie z predkoscia powoli, ale dla mnie 50 km/h to juz duzo i horrorem jest dla mnie jak chlopaki kreca po 80 na zjazdach - o ekstremistach nawet nie wspominam ;) Przyznam ze trasa rysowana "pode mnie" bylaby zlozona z podjazdow i plaskich odcinkow, bez zjazdow ;)










Wszyscy wklejaja dziewczyny, to ja tez :)









Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2014-04-30 19:02:52

xzaar77

Wiesz jak jest, czlowiek zawsze oczekuje od siebie wiecej. Zloszcze sie, bo gdy zostalem zmuszony przez sytuacje do ciezkiej pracy nad technika, okazuje sie ze da sie ja poprawic nawet u mnie - wiele miesiecy karmilem sie teza ze na starosc na technike w plywaniu za pozno i trzeba orac silowo.. Co sie stalo to sie nie odstanie :)

Technika daje radość. Dużo więcej frajdy mam z pojedynczego poprawnego na 100% wyciśnięcia odważnika niż ze 100 wyciśnięć marną techniką. "Rób tak wiele żeby pozostawać silnym i nie iść na żadne kompromisy z bylejakością." Na mnie takie podejście działa. Jak z każdą nauką. Pewne rzeczy trzeba zrozumieć, a nie tylko bezmyślnie powtarzać setki razy.

xzaar77

Przyznam ze trasa rysowana "pode mnie" bylaby zlozona z podjazdow i plaskich odcinkow, bez zjazdow ;)

Znaczy się do Nieba byś chciał dojechać? O ja... Niebo triathlonistów - piekło dla leniwych. Jaka oszczędność!

Skonczyl sie kwiecien - i dla mnie byl wedle przyslowia - kwiecien plecien.. Dobry miesiac - bo udalo mi spelnic swoje marzenie sportowe zycia - zostalem maratonczykiem, w najwiekszym maratonie na swiecie. Slaby miesiac - tydzien przedmaratonski gdzie mialem zakaz plywania i jazdy na rowerze - oraz tygodniowa choroba po maratonie - wykluczyly mi z planu mnostwo jednostek treningowych - stracilem 6 treningow rowerowych i conajmniej 8 plywackich, nie wspominam juz o bieganiu. Bolesna strata nie do nadrobienia w kontekscie startu w triathlonie w Sierakowie juz za miesiac rowno od dzis - ale takie sa realia i nie ma sensu sie nad tym rozczulac. Wszystko to sprawilo, ze miesiac w liczbach nie jest imponujacy. Swietowanie sukcesu w maratonie i pozniejsze wylegiwanie sie w lozku zaowocowaly powrotem wagi w okolice 95 kg i chyba tak juz zostanie, taka waga przy BF 11% sprawia ze czuje sie "normalnie".









Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2014-05-01 08:45:07