zaczal sie nowy tydzien a mnie ssie,.
nie wiem co sie dzieje , trenuje tak samo, moze praca mi sie zmienila z siedzacej na chodzaca ale to niczego nie usparwiedliwia!
mam mega doła. jutro za karę jem bez wegli. caly dzien bez wegli aby to wyrownać. 150 g wegli nie bedzie, bedzie tylko 10 gram ktore sie z migdalow nazbierały.
tragedia, czuję sie okropnie i nic mnie nie usparwiedliwia, pierwsze poltora miesiaca bylo super kiedy jeszcze nie pracowałam- nawet na czekolade nie popatrzylam!!!!!
nic a nic!!!!!
a teraz?
w sobote tort,,,dziś czekolada.
ja wiem ze coś jest ze mną nie tak.
nie powinno byc tak na diecie ze mnie zasysa na slodkie...
i co ja mam zwiekszyc w diecie by mnie nie ciagnelo?
chrom moge zaczac brac ale czy to cos mi da?
tu nie chodzi o silna wole już bo to jest silniejsze ode mnie...organizm sie domaga...
mysle sobie ze nie moge sie poddać...a jednak cos takiego chodzi mi po glowie...
pod koniec tygodnia w pracy mam wigilie, i chyba z niej zrezygnuje bo tam bedzie specjalne jedzenie ktorte robia kucharze,,bedzie wino alkohol...wiem ze sie nie powstrzymam skoro cos jest nie tak...
dzis znienawidzilam swoja dietę skoro takie cos mi się robi.
nienawidze siebie za to ze to tknelam .
wylałam swoje zale jakos mi lżej odrobinę...
mam mega wyrzuty sumienia i nawet na swięta nie chce jechac bo wiem ze tam bedzie mnostwo jedzenia.
wolę uciekać przed jedzeniem niż je gonic jak lezy na stole.
Zmieniony przez - tancerka25 w dniu 2009-12-14 23:22:08