"DT Xzaar. Triathlon, cel Double IronMan 2017"

Gratuluje ukonczenia 12 min poprawy to bedzie 2,34? marcin podaj splity.

Dzisiaj tylko kilka krótkich słów, więcej jutro w relacji - Marcin, wielkie DZIĘKUJĘ za opiekę nade mną podczas całej imprezy. Wytłumaczyłeś wszystko, co i jak, udostępniłeś apartament na bazę do wypadów na treningi i jeszcze ubarwiłeś pobyt pikantnymi historiami z żyć triathlonistów i swoim towarzystwem :)

Gratulacje Xzaara.
Nie za tri, a za to że udało Ci się zebrać tych kilku gości do kupy i zrobić coś fajnego.
Krzewisz tri na forum i nie ustawaj w tym, gdyż jak samwidzisz, przynosi to wymierne efekty.
Prawie jak Ojciec Dyrektor, tylko lepiej

Gratulacje Marcinie. Było pewnie tak jak miało być.

Obiecalem napisac co nieco, choc szczerze, wolalbym juz nie musiec. Oto bowiem teraz juz ma kto dla Was pisac relacje z zawodow tri ;) Napisalem o odczuciach pozasportowych, krotko z trasy bo trasa krotka ;)

Plywam:

Wyjatkowy luz w strefie startowej wynikajacy z podzialu az na 6 fal, po okolo 200 osob w jednej. Startowalem z drugiej linii co w samo w sobie jest nowoscia ;) Do pierwszej wystawilem kolege Piotra, o ktorym juz wiele razy Wam pisalem. Samo plywanie swietne, woda nie za zimna, czas wyszedl mi przyzwoity bo nie nadlozylem wiele, jesli wierzyc w slad gps to tylko kolo 100m czyli 10% lub jak kto woli 2 minutki straty. Jak na moje umiejetnosci nawigatorskie rewelacja ;) 659 miejsce plywania na 1200 osob to juz wyglada jak ludzie, juz nie ostatnia setka ;) Przed plywaniel jeden zel ALE.

Nowoscia bylo dla mnie to, ze az do drugiej boi utrzymywalem sie w duzej grupie "sredniakow" czyli osob plywajacych na 18-20 minut na km. Nowoscia, bo mialem pralke nie przez 50 metrow - bo zazwyczaj po tylu bylem juz w czarnym ogonie i mialem cala wode wylacznie dla siebie, przynajmniej do czasu gdy kolejna fala zawodnikow, jak na fale przystalo przelewala mi sie przez plecy ;) O nie, to mamy dwie nowosci. Wiec, walczylem na lokcie i strzaly z nikad do drugiej boi.. i wyprzedzila mnie tylko czolowka jednej nastepnej po mnie fali ;) Ot nowina, juz nie 2 lub czy fale plywaja mi po grzbiecie ;)

Wystartowalem mocno i walczylem mocno, nie bylo odpuszczania. Zapowietrzenie i niedotlenienie miesni przyszlo gdzies kolo pierwszej boi czyli po 300 metrach, ale przeszlo po kolejnej setce albo dwoch - juz to znam i sie nie przejmuje. Zatrzymywalem sie tylko 2 razy, raz na wieksza awanture z jednym plywakiem, ktory koniecznie chcial trenowac na mnie lapanie za nogi - ten juz nigdy nie bedzie, jestem pewien ;) i drugi, gdy dostalem w oko od zabkarza, nomem omen szybszego ode mnie wiec nie mam zalu, ale wode z okularka wylac postanowilem ;)

Belka na plywaniu umieszczona byla w polowie tego szatanskiego podbiegu, moj czas plywania na czysto to 19'44" - jestem zadowolony. Moze gdybym za wszelka cene chcial sie zajechac w wodzie naplywalbym minute mniej - ale moze nie ;) Nie oszczedzalem sie, jest tyle na ile umiem. Wyszedlem z wody "nowka" i to ma dla mnie jaka taka wartosc. Zapowiedzialem wodzie w Sierakowie, ze za rok naplywam ponizej 18', zatem mamy deal nr 1 ;)

Zmieniam w T1:

Polecialem do strefy szybko i szybko zmienialem. Pierwszy raz zastosowalem lubrykant trislide i jestem zachwycony. Poprawilem T1 dobrze ponad minute, nie zapomnialem kasku. Pojechalem na rower bez skarpetek bo diablo cieplo sie robilo juz w tym momencie. Niestety nie bylo ze mna mojej zony, a moi kibice.. sa srednio rozgarnieci w sporcie ;) Nie dostalem info o stracie do kolegow, bylo wiec koniecznym jechac na granicy mozliwosci na rowerze..

Jade:

Na granicy, ale po tej lepszej stronie zyletki :) Jak pisalem nie bylo oszczedzania, nie bylo 100% wylacznie na podjazdach, gdzie jestem gotow na walke w stojce ale odpuscilem ze strachu, ze sie wywale luz przepale miesnie i bedzie po biegu. Zbyt wazny wyscig przede mna, ale z siodla cisnalem mocno. Sama trasa cudna, pogoda doskonala, wiatr znikomy. Ludzi na trasie masa ale oszustow znikomo. 378 czas roweru na 1200 osob na ten rok mnie zadowala, ale nie na dlugo. Z szosa tez sie umowilem na zaklad - za rok jade 1h12' ;)

Na wybiegu na rower widzialem Rafala - nie wiem skad sie wzial za mna ;) Pozniej widzielismy sie dopiero na biegu. Nikogo z kolegow na rowerze nie spotkalem juz w czasie jazdy, wszyscy jak wariaci cisneli, byl dzien na szalenstwo bo kola niosly. Na jednym ze zjazdow nakrecilem blisko 70 km/h ;)

Ominely mnie awarie i wypadki, pojadlem tylko 2 zele, wypilem 0,8 litra izo ( dwie saszetki herbalife CR7 drive ) i kilka lykow wody do zeli. Zrealizowalem strategie i druga petle pojechalem szybciej niz pierwsza. Czy moglem szybciej ? Pojechac tak.. ale bez gwarancji, ze nie byloby z tego nieszczescia na biegu. O tym za chwile. Zatem, lekki zapas, ale bez oszczedzania wielkiego i bez asekuracji. Nie na ostrzu zyletki, ale na jej zbroczu ;)

Zmieniam w T2:

Zmiana dobra, mimo skarpetek do ubrania. Gdybyscie szukali skarpetek startowych za 100 zlotych w promocji, z dwuletnia gwarancja, absolutnie genialnych i niemozliwie latwych do ubrania na spocona stope, perfekcyjnych - to ja cos doradze ;) Zapomnialem skartpetek z domu i ciesze sie, zakup sezonu ;) Zmienilem szybko, napilem sie, polecialem na trase. Bylo juz goraco ale ja lubie slonko, wybralem okulary a nie czapke na bieg. Buty nike vomeo 10 - starsza para. Nowa jedzie do Wenecji z przebiegiem 33km ;)

Biegne:

Nadal nie mialem info o czasach kolegow. Szybko spotkalem ich na mijance i juz wiedzialem ze sa dobre 8-9 minut przede mna, jedynie pogubilem sie kto w jakiej fali startowal i pojecia nie mialem jak ich obliczyc. Pewny siebie pomyslalem ze to bez znaczenia.. O ;) Zebyscie nie mysleli ze jakis nieszczery jestem. Zwyczajnie myslalem ze dogonie wszystkich w lesie.. i bardzo sie przejechalem.

Wybiegalem ze stadionu majac czas 1:46:12. Ze zrobie zyciowke to bylo wiadomo.. mialem jednak taka umowe z samym soba, ze jesli wylicze po rowerze szanse na 1h29' w calym wyscigu to lece na wariata. Wypadlo, ze musialbym pobiec calosc po 4'14" i ja sie tego wystraszylem. Nie tempa, ale tego ze zrobie sobie krzywde na korzeniach, piasku i gorkach. Niech juz koledzy sami Wam opowiadaja jakie warunki sa na biegu w Sierakowie, ja sie wystraszylem i juz ;) Rok temu po zawodach ledwo chodzilem przez 3 tygodnie, a teraz za 7 dni mialem w perspektywie maraton. Pobieglem szybko ale nie na wariata i sie przeliczylem. Znaczy w tym sensie, ze do Lukasza zabraklo mi mniej niz minutke, a do kolegi Piotra minute ;) Nieskromnie uwazam, ze moglem te minute, dwie czy trzy pobiec szybciej ale tego nie zrobilem przez proznosc, bom uwazal ze tyle wystarczy i dobrze. Za nieskromnosc trzeba placic ;)

Na biegu ciezko. Zrobilem 183 czas biegu na 1200 osob co w praktyce oznaczalo wyprzedzanie caly czas. Wyprzedzanie na trasie gdzie w polowie bylo miejsce jedynie na jednego biegacza, a w drugiej polowie by wyprzedzic trzeba bylo schodzic z w miare ubitej ziemi na pyl, piach, korzenie i trawe. Stracilem glos od darcia mordy "lewa !" Czyli bylo super ;)

Gdy drugi raz mijalem sie z Lukaszem w tym samym miejscu, wiedzialem ze cos nie nadrabiam na biegu i ze moze byc slabo ;) Marcela udalo mi sie spotkac rowniez, a Rafal to mnie nawet gonil. Kazalem mu stanowczo zostac na swoim tempie i pobieglem dalej ;) Kibice byli doskonali ( poza moimi sierotami - pod wzgledem informacyjnym ). Dobieglem w duzym zdrowiu, z bananem i szczesliwy.

Szczesliwy, bo widzac kolegow na trasie biegowej, wiedzialem ze wszyscy ukoncza..

Moje srednie Hr za zawody to 155. Zapas 20 bpm. Co to oznacza ? Wojne w Poznaniu ;) I mala wojenke w Wenecji, ale to juz inna opowiesc ;)

Puenta:

Powinno mnie nie byc w Sierakowie. W czasie mojego startu moja zona lezala na stole zabiegowym 300 kilometrow dalej, zamiast byc ze mna. Chcialem do Sierakowa nie jechac, jednak dostalem stanowcze polecenie: Jedz, Ty ich namowiles, obiecales, musisz byc. Bylem. Nie zaluje, nie, ja jestem z Was dumny. Doskonale spedzilem z Wami czas. Uwielbiam Wasze rodziny. Na szczescie udalo mi sie jakos nie poryczec przy pozegnaniu. Dla mnie jest to koniec pewnego rozdzialu w zyciu. Nic juz nie musze na tym forum udowadniac, bo Wy jestescie moim swiadectwem. Nie tylko Ci obecni w Sierakowie, malolat za Piaseczno tak samo ;) Jestem przekonany, ze kiedys bedzie Was o wiele wiecej. Nie wiem jak dlugo zdolam startowac, ale macie moje slowo, ze zawsze bede z Wami, jesli nie na trasie, to po drugiej stronie tasm odgradzajacych zawodnikow od kibicow. Gdy przyjdzie dzien, ze wszyscy w komplecie zrobicie na zawodach czas lepszy niz ja, tez bede mega szczesliwy i nie ma w tym ani grama kokieterii. Mam nadzieje, ze o tym wiecie.

To samo dobro chce napisac do wszystkich kolezanek i kolego z forum, ktorzy z nami nie dziela dyscypliny, ale dziela pasje do zycia. Moze myslicie, ze to pusty frazes, ale wiara plynaca od innego czlowieka przenosi gory. Moja relacja jest skromna i prosze o skromne jej traktowanie. Ja juz mialem swoje 5 minut Waszej uwagi i wiele okazji wzruszyc sie po przeczytaniu komentarzy. Darujcie juz mi, bo chlopaki nie powinny plakac ;) Uwazam, ze tym razem bohaterowie sa w innych dziennikach. Ja mialem latwo, startowalem na tej piekielnej trasie po raz trzeci ;)

Serdeczne dzieki za wszystko i gorace pozdrowienia !









Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2016-05-29 20:30:39

Jak zwykle super relacja :)
Sieraków rozgrywany jest zawsze w ostatnią niedzielę maja? Bo cholernie Wam pozazdrościłem zza monitora tego spotkania, tych emocji i tej imprezy :) Już nawet kombinuję, żeby w przyszłym roku zrobić Piaseczno znowu na 1/8 i np. ćwiartkę za tydzień ;)

Relacja znakomita.
Dobra robota. Wszyscy zadowoleni. Nikt się na tych zawodach z tri nie wyleczył :)

Nie masz gdzieś w perspektywie Susza? Z tego co gdzieś wyczytałem to matecznik polskiego triathlonu, ze specyficzną i bardzo chwaloną atmosferą.

Super, bardzo fajnie się czyta. Gratulacje dla wszystkich

Kiedys zrobie sobie sezon, gdy pojade na wszystkie nowe dla mnie imprezy. Na Susz, Sławę, Borówno, Zaporowy.. i może Diablaka ? Jeszcze nie za rok, ale za dwa prawdopodobnie ;)

Sieraków jest zawsze w ostatni weekend maja ;)

Zmarnowany talent i przyszla mistrzyni Olimpijska, moj najwiekszy maly kibic z Sierakowa ;)

Kurcze czuję że tym razem ja ostatni zabiorę się do relacji, nie dlatego że nie chcę, nie mam komputera bo się zezłościł, wspaniale czytać Wasze relacje, to jest zupełnie inne czytanie jak przerobiło się trasę samemu, w kilku miejscach chyba wszyscy przeżywali to samo, czy to w wodzie czy na rowerze czy w biegu (też krzyczałem "lewa") ale nie tak często ;) miło czytać i wspaniała sprawa że zebrałeś nas Xzaar do kupy. Jesteś Wielki, Wszyscy z nas Ci wdzięczni. Piękna walka, dzieliło nas 25 sekund ;) wyobrażasz sobie? Jakbym nie startował w wcześniejszej fali to byś tego tak nie zostawił ;) to były mega dwa dni w moim życiu, bez Was trzech na pewno tak by nie było... a grono cały czas powoli rośnie, Kalik ;) może i Tibes... Dzieje się dzieje! To Marcin Twoja zasługa!


Zmieniony przez - Ronin78 w dniu 2016-05-29 21:27:08