"DT Xzaar. Triathlon, cel Double IronMan 2017"

Swieta, mozna wreszcie w spokoju polezec i napisac. Jest czwartek a ja mam zaleglosci w dzienniku od weekendu - wszystko przez przeprowadzke, prowadzilem wyscig z czasem by wszelkie formalnosci zalatwic przed wigilia - jedyne czego nie zaniedbalem, to treningi ;) Poniewaz jednak serwis Movescount zrobil sobie wolne na swieta, jedynie krotka notka, dane z komputerka zaladowac bedzie mozna dopiero po swietach. I tak:

W sobote wieczorem pakowanie auta - 18 metrow szesciennych dobytku zaladowane wlasnorecznie, jedynym wiekszym klamotem jaki zabralismy ze starego domku byla nowiutka pralka, i walka z nia byla mordega ;)



W niedziele o switaniu bieganie - ostatni raz po starych smieciach, wiec z rozmachem, 31 kilometrow w zakresach 1 i 2. Nastepnie wyjazd do Neuss i rozpakowanie rzeczonych 18 metrow szesciennych dobytku, ale juz z pomoca przyjaciela ;) Konczylismy bodaj o 22, ale zona walczyna do 6 rano. Dom o swicie wygladal, jakbysmy tu mieszkali od zawsze.. dzielna jest ;)

W poniedzialek - 6.30 plywalnia, 3 km, po poludniu silownia - FBW w nowym klubie i zabawa.. na calego. Znacie to uczucie, dziecko i nowe zabawki.. Teraz na prawde nie ma juz limitow w dostepie do sprzetu i metod treningowych.. ;) Co wolno mi robic ze sztangami, widzicie nizej. Dosc powiedziec ze trening trwal ponad 2h, nie liczac 20 minut rozgrzewki na sali do MMA - bajka !



















Wtorek - 6.30 plywalnia, 2 km ciagiem na wioselkach. Po poludniu pierwsze bieganie w nowym miejscu, zwiedzanki, mijanki, troszke foto nowych mozliwosci dla Was - znow zeszlo mi troche, wiecie jak to jest, a to jeszcze dobiegne tam, ale jeszcze spojrze co jest za tym zakretem.. 23 km w 1 zakresie. Wieczorem - sauna, w innym klubie, bo teraz mam na jedna karte dostep do 3. Jeden jest 2km od domu, drugi 3 km od biura, w trzecim jeszcze nie bylem ;)






Wczoraj wigilia - plywalnie zamkniete. Rower, ostatecznie wyszlo 81 km w deszczu i wietrze ponad 50 km/h - to widzieliscie na filmie z zyczeniami. Przemarzlem tak ze nie bylem w stanie mowic, a ostatnie 20 km jechalem na twardym przelozeniu bo nie bylem w stanie operowac manetkami.. bywa i tak ;) Na Wigilie sie nie spoznilem ;)

Dzis plywalnie nadal zamkniete, pobiegam wiec tylko - ale pewnie dlugo, bo mam ochote zwiedzic druga strone Renu.






Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2014-12-25 12:10:35

Też teraz mam taką siłkę, że mogę wszystko Przez co ostatnio mnie ciągnie do treningów siłowych jeszcze bardziej a tu biegać "trzeba" Podziwiam samozaparcie z treningami przy przeprowadzce. Szacuneczek

Siłka rewelacja
Myślałem ze w 3 filmiku tez będzie zarzut

Dale koci grzbiet w mc

W obecnym stadium zaden trening nie wymaga u mnie samozaparcia, wrecz przeciwnie.. Dzis pobiegalem - zwiedzilem nabrzeza Renu w druga strone, 26 km, moge powiedziec teraz ze najblizsza okolice mam juz zwiedzona biegowo. Deszcz i grad, wieje nadal ponad 50 km/h - idealne warunki do biegania ;) Na dzis to wszystko, ale jutro juz silownia i rower - zyc nie umierac :)

Dzięki za życzenia. Siłownia faktycznie robi wrażenie. Ale Suunto dało ciała na święta. Mega prezent zrobili użytkownikom

Marcel_197

Dzięki za życzenia. Siłownia faktycznie robi wrażenie. Ale Suunto dało ciała na święta. Mega prezent zrobili użytkownikom

Taki strzal w stope ;) Kij im w oko :) Zaleglosci od niedzieli do wczoraj:









Dzis jestem juz po silowni, po poludniu basenik rodzinnie, wiec wiele nie naplywam z pewnoscia ;)

Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2014-12-26 12:42:44

I za dzien dzisiejszy:

Na ryby nad Ren się wpraszam przy okazji Nie wiem czy jeszcze bym umiał siedzieć pokornie nad wodą i wpatrywać się w spławik/szczytówkę. No chyba, że odważnik bym miał ze sobą. Chroń plecy Marcinie. Dobrze Ci Kuba pisze. Ciotka miała ostatnio na stole gościa, który techniki nie szanował. Operowali mu kręgosłup piersiowy od przodu (wchodzili od frontu - taka była konieczność)

Super ta siłownia, dała by mi nowego kopa.

na jakich oponach w taka pogoed jezdzisz? ja jezdze na slickach na rowerze hybrydzie I powiem ze w zime I na mokrym sie boje szybciej jezdzic. za duzo glupich kierowcow ktorzy mysla ze moga w ostatniej chwili przeciac ci droge jak jedziesz prosto. w Anglii asfalt jest jakis taki sliski I nagle hamowanie rowerem konczy sie zarzucaniem dupy I o wywrotke latwo. poza tym wole mtb ale w Anglii nie bardzo jest gdzie jezdzic bo kazda ziemia do kogos nalezy, lasow prawie nie ma I zostaje tylko asfals z d****ami ktorych bawi przejezdzanie kolo Ciebie tak blisko jak sie da. nawet jak widze dziure przed soba to nie omijam tylko podbijam przednie kolo I przejezdzam bo ch**e przejada