luk1166Jak tak patrzę na zdjęcia to coś mi się wydaje, ze maska trochę poleciała.
Staram sie jak moge, by tak bylo :) Kompletnie przebudowany trening silowy, restrykcja na maks 150 gram bialka dziennie, rezim na wegle. Ma byc lekko i sprawnie, a nie ciezko i klockowato, moze sie uda ;)
Relacja - pisana i dla Was i na bloga. Zwarta i inna niz poprzednie, by nie zanudzac ;)
Lato powoli dobiega końca, a z nim mój pierwszy sezon triathlonowy. Sezon, dziś już to wiem, udany, pełen przygód i doskonałej zabawy. Kończyć planowałem od dawna w Przechlewie - na imprezie, która rok temu okazała się debiutem roku i wzbudziła niemal jednogłośny podziw w środowisku. Mój start do samego końca stał pod znakiem zapytania - zależał od przedłużającego się z przyczyn służbowych i zdrowotnych pobytu w Polsce. Koniec końców w Przechlewie wystartowałem, i to dwa razy :)
Dwa tygodnie przed właściwym startem organizowany był oficjalny trening z zeszłorocznym zwycięzcą - Pawłem Troką. Niewiele myśląc udałem się na tę wycieczkę - 130 kilometrów w jedną stronę - rozumując tak - jeśli nie uda mi się wystartować w zawodach, będę miał przynajmniej jakąś namiastkę radości i możliwość poznania tego miejsca. Trening, rekonesans i cały wyjazd okazały się strzałem w dziesiątkę. Zaliczyłem dla zabawy pełen dystans 1/4 IM - zapoznając się z jeziorkiem, trasą rowerową i biegową. Co ważniejsze jednak, w kameralnym wydarzeniu poznałem świetnych ludzi, od organizatorów, poprzez prowadzących aż do koleżanek i kolegów - zawodników. Udało mi się nawet spotkać czytelnika mojego skromnego bloga - serdecznie pozdrawiam ! Nie rozwodząc się wiele nad samym treningiem - nie można nie wspomnieć o organizacji i królewskim przyjęciu jakie czekało na nas w Przechlewie. Trening obsługiwany był przez wolontariuszy, zabezpieczenie medyczne, ratowników, były punkty odżywiania i świetny, bogaty i nie limitowany poczęstunek po zabawie - napoje, owoce, ciasta, karkówka, kiełbaski i surówki - co dusza zapragnie i ile oczy i brzuch zdołają zjeść. Co więcej, Pani Organizator chciała nam nawet pakować jedzenie na wynos, na drogę :) Wracając do domu wiedziałem już skąd tak świetna opinia o tym miejscu, ludziach i całej imprezie. Jak się okazało później, jednak nie do końca przewidziałem jak pięknie będzie na zawodach właściwych.
Udało się, jestem w Polsce, już wiem, że w Przechlewie wystartuję, zamknę sezon TRI tak jak sobie wymarzyłem. Pięknie zapowiadająca się pogoda, doskonały nocleg w miejscu rozgrywania zawodów, który udało mi się uzyskać dzięki życzliwości Michała - kolegi z forum ( Mike ) - sprawiły, że wyruszyłem w drogę już o 5 rano w sobotę, by móc kibicować koleżankom i kolegom na dystansie długim. W drodze z Kościerzyny zabrałem jeszcze Panią Jolę ( Weteranka ) - przecudną osobę której wytrwałość i witalność ( Pani Jola startuje w kategorii K60-69 ) podziwiam i zazdroszczę :) Na miejscu jesteśmy sporo przed czasem, spotykam poznaną dwa tygodnie wcześniej ekipę ze Słupska - trzech kolegów wystartuje na dystansie długim - a ja z ostatnim z nich jutro, na krótkim. Wszędzie mnóstwo znajomych twarzy, doskonałe nastroje - czwarty start, a ja mam wrażenie że znam się z połową z obecnych ;) Wreszcie, zawodnicy ruszają do boju a my kibicujemy. Czekamy na wyjściu z wody, następnie przenosimy się na trasę rowerową, rozbijając obóz w pobliżu damskiej części ekipy Garnka Mocy - Przemysław walczy na trasie - kibicujemy. Stoimy, siedzimy, a w końcu nawet leżymy na trawie i w słonku, co nie umknęło uwadze obiektywu. Z trasy rowerowej przenosimy się w końcu na biegową, by nadal wspierać dzielnych ludzi z żelaza. Z pomocą Magdaleny od Garnka ratujemy życie kolegom, pocieszamy zmęczonych, dodajemy otuchy wątpiącym ;) Jest świetnie i sprawia mi to ogromną frajdę, wiem jak ważny jest doping i ile daje - jutro ja dostanę swoją porcję życzliwości od ludzi, dziś dajemy z siebie ile się da. Nasi koledzy, koleżanki, a w końcu wszyscy docierają na metę, dzień zwodów kończy się powoli, zajmuję się swoimi sprawami - odbiorem pakietu, zakwaterowaniem, spotkaniem z Marcinem i Michałem oraz jego żona Agnieszką - razem mieszkamy w ośrodku OSIR - wreszcie pakujemy sprzęt na rano, wychodzimy na pasta party. Zjadamy makaron, popijamy piwkiem - udajemy się na kwaterę by w spokoju obejrzeć mecz naszych siatkarzy na mundialu - zasypiam przed końcem czwartego seta, dopiero rano sprawdzam i wiem że wygraliśmy 3-1.
Dzień startu - i opis inny niż zwykle. Zwyczajnie było tak normalnie, że nie będę Was po raz czwarty nudził schematem woda, rower, bieg. Od rana wszystko szło gładko - pobudka o 6, śniadanko, rower i sprzęt do strefy o 7, przyjazd mojej żony i rodziny, odprawa o 8, ostatnia toaleta, przebieranie się.. Start pary naszych para sportowców, start pierwszej fali, ostatnie przybite piątki z kibicami i kolegami - sygnał - i już jestem na trasie ostatniego triathlonu w sezonie. Spokój, przyjemność, luz w wodzie, żadnej pralki, nieco przydługa trasa, do której jeszcze dołożyłem swoje metry znów na jednej z prostych płynąc w szuwary. Przeklinam w myślach, koryguję, do końca już się pilnuję i płynie mi się przyjemnie. Dopływając do brzegu radość - czas nie będzie dobry, ale nie czuję cienia zmęczenia - wreszcie jestem w jako takiej formie pływackiej. Brzeg, podbieg do strefy, szybka zmiana, niewygodny podbieg z rowerkiem na szosę, start pod górkę - festiwal nieporadności - ale udaje mi się ruszyć bez zaliczania kontaktu z asfaltem i wstydu. Sama jazda - sielankowa, żwawa - cudowna trasa z perfekcyjnym asfaltem, sporo kibiców na trasie z kulminacją na nawrocie koło OSIR - jest i Garnek Mocy, i żona, i rodzina - kolejna pętla a całość upływa nie wiedzieć kiedy. Na całej trasie fair play, zero draftu, miłe pozdrowienia w czasie wyprzedzania i każdy dalej jedzie sam. Ponieważ startowałem z drugiej fali i jako marny pływak wyszedłem z wody na szarym końcu, miałem głównie frajdę z wyprzedzania, sam zostałem wyprzedzony, a właściwie zdublowany - przez całą czołówkę stawki ;) Rowerek upłynął spokojnie, założenia zrealizowałem, nie zakwaszając tym razem nóg jak w Gdyni - po sprawnej zmianie zakłóconej jedynie koszmarnym zbiegiem z tej piekielnej górki po asfalcie w butach SPD SL wyruszałem na trasę biegową z nadzieją na przyzwoity bieg. O trasie biegowej wiedziałem wszystko co potrzebne - znałem ją już z treningu, mocny podbieg na początku niczym mnie nie zaskoczył, a sam bieg wreszcie był taki jak sobie wymarzyłem. Bez wariowania ale cały czas pod kontrolą, zyskiwałem pozycje - na biegu nie wyprzedził mnie tym razem nikt. Udało mi się na wszystkich kilometrach utrzymać tempo w okolicy 5 minut na kilometr - czasami nieco szybciej - i miałem siły na mocny finisz na ostatnich 500 metrach. Z biegu zapamiętam świetną atmosferę, uśmiechy zawodniczek i zawodników na trasie, doskonały doping, dziki punkt odżywiania zorganizowany przez mieszkańców wioski przez którą biegliśmy, palące słonko i atak muszek w lasku ;) Bez wielkich dramatycznych historii, odrobinkę poniżej 2 godzin i 50 minut meldowałem się na mecie - zdrowy, zadowolony, nie zmaltretowany. Ostatni start wyszedł mi wreszcie idealnie - tak jak chciałem, tak dostałem. 212 miejsce na 424 osoby, przyzwoicie, ale to bez znaczenia. Na mecie czekaliśmy wspólnie na kolegów i koleżanki, którzy jeszcze walczyli z dystansem, później posiłek, pakowanie, pożegnania.. i powrót. Wyjazd do domu był najmniej przyjemnym przeżyciem, będę tęsknił za atmosferą zawodów.
Na koniec. Przechlewo - tak, muszę tam wracać. Dla mnie na równi z Sierakowem, klimatycznie, pięknie, sympatycznie. Świetni ludzie, cudowni wolontariusze, doskonała atmosfera i organizacja. Nie wspominam o drobiazgach które bym zmienił, bo aż wstyd, takie to drobne detale. Jestem zadowolony z występu, z wyniku - w końcu udało mi się minimalnie wygrać z Marcinem :) Kolejna grupa nowo poznanych świetnych ludzi - Michał i jego żona Agnieszka, Pani Jola i wiele, wiele innych, cudownie zakręconych osób. Podsumowania sezonu tu nie będzie, temu poświęcę osobny wpis. Wszystkim Wam serdecznie dziękuję za wspólną zabawę, rywalizację, atmosferę i serdeczność których doświadczyłem w Przechlewie !
Aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/_DT_Xzaar._Triathlon,_cel_Double_IronMan_2017_-t1018057-s340.html
Cele 2016:
1. Sieraków Triathlon dystans 1/4 IM - http://triathlonsierakow.pl - 28.05.2016 - 02:34:12
2. Challenge Venice dystans IM - http://www.challenge-family.com/challenge-venice/ - 05.06.2016 11:47:48
3. Challenge Poznań ME dystans IM - http://challenge-poznan.pl - 24.07.2016 11:35:22
4. Ironman 70.3 Gdynia - http://ironmangdynia.pl/pl/ - 07.08.2016