Mam tak samo jak Ty. Na szczescie na zawodach kazdy oficjalnie gapi sie na kazdego, wiec sila rzeczy to nie peszy ani nie przeszkadza. Jadac na maraton czy triathlon zawsze wiem, kto jest takim jak ja amatorem pasjonatem, podniesionym z krzesla czy kanapy kilka miesiecy czy lat wczesniej, a kto zeby zjadl i buty, niejedne, zdarl na szlaku sportowego zycia. Po obliczach widac, kto harpagan i przekozak i ja zawsze wiem z kim mam szanse nawiazac walke, nawet jesli nie po to sie jedzie na impreze - a kto zostawi mnie daleko w polu jeszcze w blokach. Po stokroc spalone w sloncu i przeorane piachem niesionym przez wiatr twarze, czesto hartowane woda, slona i slodka, niejednokrotnie piekielnie zimna - kiedys nie potrafilem czytac takich znakow, niuansow. Gdy w ciagu kilku godzin traci sie kilka litrow wody, po wielokroc, to na twarzy zostawia to trwale bruzdy, rownie widoczne jak mikro blizny po upadkach, otarciach, uderzeniach kamieni. Pekajace z podwodu temperatury i cisnienia naczynka, ktorym nie ma kiedy pozwolic wygoic sie w spokoju, bo czeka kolejny trening. Trwale blizny po otarciach karku - jakie zawsze niezaleznie od smarowania pozostawi pianka przy dlugim plywaniu w wodzie otwartej - zdradzaja tak samo jak napis na koszulce umilowanie triathlonu. Moja swiadomosc ewoluuje wraz z wiekiem i kazdym kilometrem w wodzie, na rowerze i w biegu, z kazda wizyta w silowni, czy ostatnio spedzona na wioslach. Swego czasu obsesyjnie zafascynowany sylwetka dzis jestem na drugim biegunie - i wyglad ma znaczenie w kontekscie kilogramow do dzwigania na grzbiecie, ilosci wody w miesniu i zbednego tluszczu stanowiacego balast. Usmiecham sie gdy slysze, ze wygladam na zmeczonego - bo malo kto powie po prostu - ze z twarzy przeziera trup - bo jak mam wygladac, przeciez tak wlasnie jest, notorycznie, dzien po dniu jestem zmeczony. Zmeczony i szczesliwy tak bardzo, ze chce sie jeszcze i jeszcze. Swiat lubi rownowage, jest wiec miejsce i dla ladnych chlopcow i dziewczat sprzed obiektywow i luster - i dla ladnych inaczej, w przeciwienstwie do tych pierwszych, niemal zawsze szczesliwych, tak sobie mysle.. Na zdjeciach absolutne legendy i nadludzie w moim rankingu, Rich Roll, Scott Jurek, Chrissie Wellington i Dean Karnazes, Chris Mccormack..