Wszystko w porządku, ale ciężki roboczo tydzień za mną, a jeszcze cięższy właśnie się rozpoczął
Jednak wiadomo, że równowaga w przyrodzie to rzecz oczywista, więc pierwsze 10 dni grudnia to mój urlop i to jeszcze nie ostatni w tym roku
Tak więc nadrabiając: Czawaj, co zrobiłem na plecy?
a no dok***iłem jak za dawnych czasów Plecy dawniej (czasy treningów by Wodyn) były moją najmocniejszą stroną, potem zaczęło to iść w jakimś innym kierunku, po części zapewne przez co raz więcej drobnych urazów, bo jak tu się podciągać z obciążeniem rzędu 20-40kg u pasa, jak ostatnio bez obciążenia nie byłem w stanie tego robić (najpierw przez łokieć, jak się poprawiło to nadgarstek), a bez podciągania to co to za trening na grzbiet, prawda?
Dlatego zrobiłem tym razem , mimo ciągnących się problemów z ręką około 50 powt w 5 seriach bodajże, różnymi chwytami ,ale głównie tak:
Prócz tego:
- ściąganie wyciągu górnego chwytem neutralnym do klatki
- wiosłowanie sztangą
- wiosłowanie hantlami w leżeniu na ławce
- przyciąganie do bioder drążka górnego na bramie
Świetny trening i o dziwo nawet plecy jako tako po nim wyglądały. Kiedyś je jeszcze solidnie rozbuduję, bo nie ukrywam: duże kuliste barki, doj**ane nogi i dotyrane plecy - te partie podobają mi się najbardziej. Wolę mieć małe łapy niż brak barków, klatka jako tako wygląda i ogólnie nigdy nie byłem fanem wyciskań i jarania się tym (nawet za małolata, gdy wiadomo jak to wtedy bywa z tymi 'rekordami na płaskiej' )
Za to grube plecy, mocno i dobrze rozbudowane - z wieloma szczegółami, w kształcie "V" to jest TO; tylko by to mieć to trzeba przerzucać klamoty, a nie smyrać się na wyciągach, itd. a tak to u mnie ostatnio głównie wyglądało.
Jak się solidnie ponaprawiam przez najbliższe miesiąca to na kolejny okres masowy zamierzam powrócić do podstawowych wielostawowych ćwiczeń na plecy i nie tylko.
Poza tym w czwartek miałem wizytę w siedzibie SFD. tam oczywiście nie mogło zabraknąć serknika od Bulla
Załapałem się na...aż 1 kawałeczek, ledwo postawił blachę sernika w kuchni, a już sępy się zleciały i ledwo to wywalczyłem
Wczoraj wleciał szybki trening barków, znowu spontan, ale dość mocno:
1. Wyciskanie na smitchie progresja 15,12,10,8,8,6 powt
2a+2b. Wyciskanie hammer 4x8 + unoszenie bokiem hantli 4x10-12
3a+3b. Unoszenie hantli w opadzie tułowia 4x10 + unoszenie hantli przodem 4x10-12
4a+4b. Unoszenie bokiem wyciągu dolnego na bramie 1-rącz 2x12 + facepull na wyciągu 2x 15-20 powt
Bary spłonęły Nabicie okrutne bo i jedzenia nie brakowało w ostatnich dniach, szybki przegląd jakiejś małej części ;)
Królowało pieczone mięsko (karkówka, schab)
Po treningu wiadomo szybko i sprawnie ;)
Tydzień ciężki, dużo pracy i innych spraw na głowie, więc będę musiał pokombinować z treningami o dziwnych porach ale zamierzam te 3 x iść chociaż.
Aero ostatnio nie robię w ogóle, bo wolę poświęcić ten czas Synkowi czy obejrzeć z Żoną trochę jakiegoś serialu, z reguły i nawet na to nie ma czasu, więc trochę wolnego w grudniu na pewno się przyda
Ze spraw zdrowotnych - ból w kolanie lewym nie odpuszcza od ostatniej siatkówki czyli już 3 tyg, nie grałem od tego czasu, nawet na wspomnianych jakiś czas temu spinningowych zajęciach 'fitbike' nie byłem drugi raz,bo niestety nie dostałem się z listy rezerwowej ,tak są u nas popularne.
Dlatego nóg też nie trenowałem poza lekką pompką ostatnio na maszych w 20min, a mimo to boli co mnie martwi ,ze cos sie tam porobiło. Jednak fizjo powiedział, by poświęcić z 2 miesiące i odpuścić póki co skakanie i tak też zrobię, zanim pójdę ewentualnie na jakiś rezonans by mieć po prostu wynik badania i jasne info co tam jest konkretnie popsute.
http://www.sfd.pl/TEST_spalacz_REDOX_EXTREME-t1165501-s45.html - redukcja 2018
http://www.sfd.pl/-t1090712-s450.html -> blog treningowy