Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3

Alkohol odwadnia.
Czyli bilans na "0".
Udzielaj się więcej towarzysko i czerp z tego radość!
A na treningach wskazana uwaga w naszym wieku - zwłaszcza przy wykrokach, rozkrokach i różnych innych ustawieniach kolan

U kolezanki ciasto, ze znajomymi gorzalka - jest szansa na normalny sylwester

Eeee... Do Sylwestra to jeszcze zdążę do zakonu pójść. I to dwa razy. Jak mi pozwolą wziąć ze sobą kettle, to mogę zostać bratem Maciejem.

Plan na press:
KB24 x 5
KB28 x 3
KB32 x 2
KB36 2 x 1
KB32 x 3
KB28 x 5
KB24 x 5

Finito.
Dołożyłem swingów. Oburącz, jednorącz i z przekazaniem. Nie dzieje się wiele więcej.

Faktycznie niewiele się dzieje.
Tylko nie pisz proszę, że należy robić "tylko tyle i aż tyle"
Nie będę Ci morałów prawił, ale ... porzuć alkohol i słodkości bo to zła droga, do treningów wracaj

_Szajba_

Faktycznie niewiele się dzieje.
Tylko nie pisz proszę, że należy robić "tylko tyle i aż tyle"
Nie będę Ci morałów prawił, ale ... porzuć alkohol i słodkości bo to zła droga, do treningów wracaj

MaGor nie słuchaj go!
Alkohol jest dla ludzi (chociaż to podobno wynalazek diabła - bardzo udany). A życie czasem jest gorzkie i trzeba sobie go od czasu do czasu osłodzić.
A treningi trzeba wykonywać.

Popieram w całej rozciągłości Ojana.

_Szajba_

Faktycznie niewiele się dzieje.
Tylko nie pisz proszę, że należy robić "tylko tyle i aż tyle"
Nie będę Ci morałów prawił, ale ... porzuć alkohol i słodkości bo to zła droga, do treningów wracaj

Panowie - ciągle coś się dzieje. Nie muszę nigdzie wracać, bo nie zabłądziłem. Treningi się odbywają zgodnie z planem, rozpiską itp.
Z tymi ciastami to był incydent. Słodycze wcale nie zasłużyły na powrót do menu. Mój stosunek do niech nie zmienił się wcale, a wcale. Podobnie jak nie zmienił się mój stosunek do mazgajenia się w cukierni, knajpie czy sklepie na widok jedzenia. Nawet na owoce nie mam fazy. Owszem dodaję trochę malin, truskawek, jagód, borówek do jajecznicy rano, ale żebym szalał to nie powiem.
Alko to też raczej epizod towarzyski niż hobby. A już na pewno nie ma szans wygrać z treningami. Jest to zajęcie totalnie bezsensowne. O ile kiedyś alkohol mnie rozluźniał itp. to teraz mnie spina, nudzi i ogranicza wolność (np. nie mogę prowadzić po nim auta, ćwiczyć, jeździć rowerem). Do dupy z takim biznesem.

Nie zamierzam też zapijać osobistych problemów, bo to najkrótsza droga na dno. Do narkotyków nie mam dostępu, ze stymulantów zalewam się tylko kawą. I niech tak zostanie.

Pomijajac narkotyki alkohol to najwiekszy wrog sportowca. Mam jakie takie doswiadczenie, ale tez w perspektywie ostatniego miesiaca luzniejszego zycia mam wnioski swiezutkie ;)

Im wyzsza forma, tym wieksza dewastacja pod wplywem alkoholu - i nie chodzi wylacznie o jego destrukcyjne dzialanie, ale cala otoczke. Dostarczamy nie tylko trucizne do ustroju, ale niszczymy o wiele wiecej. Zaburzenie gospodarki wodnej, metabolizmu, snu, a co za tym idzie regeneracji fizycznej i psychicznej. Katastrofalny wplyw na gospodarke hormonalna powoduje kolejne zaburzenia w sposobie odzywania - chwala temu, kto pijac dobra wodke w dobrym towarzystwie odmowi sobie stojacego na stole dobrego jedzenia ;)

Marne to tlumaczenie, bo w zasadzie z imprezowania mialem przyjemnosc, ale wieksza przykrosc mam zwykle ze slabego samopoczucia - mnie osobiscie juz meczy luzne podejscie i ostatnie dwa wesela jakie mam przed soba to rownoczesnie ostatnie dwa ekscesy alkoholowe w tym roku.

Pewnie, ze mozna by wcale, ale na to to ja mam za slaby charakter ;) Sily woli wystarcza na odmowienie sobie kokainy, z ktora kiedys bylem zaprzyjazniony a do ktorej niestety dostep mam ad hoc, ale jak jest stol i sa przyjaciele, to nie odmawiam wodeczki przy takiej okazji jak wesele - na szczescie kolejne dopiero w listopadzie nie liczac dwoch najblizszych.

Reasumujac, moje zdanie - alkohol tam gdzie sport - NIE ;)

Na moim poziomie sportowym nie odmawiam sobie lampki wina i ciasta drożdżowego pieczonego w domu.
Nie zapijam trosk - to droga do alkoholizmu.
Do narkotyków (i koksu) nie miałem dojścia i nie szukam tego.

Dwóch się żali, że nie ma dostępu, trzeci się chwali, że ma, oj, dzieje się w temacie, a piszą, że się nie dzieje Love is in the air