panteonNapisz co tam na kettlach w grupie
Ostatkiem sił w telegraficznym skrócie.
Idzie. Kurde jak idzie. Jak burza. Oni jeszcze tego nie wiedzą / nie czują, ale ja wiem i czuję
Wchodzi cacy od stóp do głów. Trenejro jest majster, a grupa poza tym, że sympatyczna i malownicza, to jeszcze z pazurem do walki.
Panie i Panowie... Unikałem jak się dało treningów z wyciskiem. Jednak te domowe S&S to nie to. Jutro mam ostatni dzień ciągów i potem dzień luzu przed tygodniem drabin. Nawet nie wiecie jak mnie to cieszy.
Rozgrzewka: 200 pajacyków ("wasze łydki zostaną zniszczone") Do tego miliard ćwiczeń ogólnorozwojowych, pomysłowych i przyjemnie napoczynających.
No a potem powtórka wszystkich technik. Przezornie ustawiłem sobie koło maty komplet kettli od 16 do 36 kg i wybierałem najcięższy z jakim mogłem poprawnie robić ćwiczenia. Jakieś goblety i inne ciągi - bułka z masłem. Wykroki
w przód i w tył - o, tu już było ciekawiej. No i swingi. Nareszcie. Już wiem, że robię je dobrze z lżejszymi odważnikami. Z cięższymi (40 i 48) trochę kaleczę. A jedną ręką to już całkiem. Okazuje się, że rozdziały, nad którymi przeleciałem u Pawła T., bo nie chciało mi się ich czytać były pierońsko ważne. Drabiny, wymachy, oddychanie, przypięcia - cała ta profesjonalna otoczka robi robotę.
Pod koniec przeżyłem autentyczny skurcz mięśni brzucha. Po swingach: russian twis - po 10 na stronę. Luz. Potem takie fajne zginanie tułowia do nóg ugiętych w kolanach. Również w porządku, aczkolwiek czułem. No i na koniec brzuszki ze wstawaniem sekwencyjnym z gleby i opuszczaniem na bezdechu. Pod koniec strzelił mnie skurcz. Jak mi przeszedł, to usłyszałem słowa, po których poczułem się jak mysz przed terrarium z pytonem: "I jeszcze dwa razy całość". Wiedziałem, że będzie klawo... I było. Ledwo siedzę. A potem już tylko pompki... Tylko...
Napiszę o jedzeniu. Zapomniałem dzisiaj jeść.
Rano: kawa z masłem
W robocie kula mozzarelli.
Po powrocie do domu: 250 ml śmietany 30%, żółtka suszone 50g, łyżeczka dżemu i trochę prochu serwatkowego
Po treningu... Miało być solidnie i z podkładem pod następny trening. I było. Dwa jajka, 1/3 kostki smalcu, 2 ziemniaki, 50 g boczku i jeden gofr od Młodego do wytarcia smalcu z talerza. Była moc - była siła. Tak będę jadł w obliczu wyzwań.
W drodze z kettli: mozzarella mini, banan i 250 ml śmietany 30%
Dobranoc.
===
Średnio wychodzi mi chodzenie
Apetyt za to dopisuje. Natury nie oszukasz
Zmieniony przez - MaGor w dniu 2015-09-10 07:21:23