Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3

Jajecznica na boczku - część białek masz dla psiaków bo to by było zbyt dużo, a tak to smaczne i wedle założeń. 100g boczku - 470 kalorii.

To na kolacje i ew. sniadanie, oczywiście to dla mnie podstawa. Jednak jeszcze cos jednogarnkowego na 3 posilki w pracy potrzebuje, tylko do odgrzania w piecu ;)

Xzaar - parowki/kielbasa smazone na plastrach boczku ew. zawiniete w boczek a na wierzch tlusty zolty ser. Duzo sera. Wegle z keczupu. Robisz kilka sztuk i masz dzien z glowy. Przetestowane. Dobre. :)

xzaar77

Potrzebuje zjesc od poniedzialku do czwartku po 3500 - 4400 kcal dziennie z zerowym udzialem wegli. Zerowym w cudzyslowiu, co wpadnie 2 gramy przy okazji produktu jakiegos to sie przezyje.. I jeszcze jakbym bez masla dal rade.. Masz Maciej pomysl ? Najlepiej cos jednogarkowego co moge jesc caly dzien... ciezka sprawa, bo w zasadzie nawet warzyw nie powinienem ladowac..

Dobry pasztet byś sobie upiekł / kupił. Tłuste mięso, chude mięso i podroby. Salceson byłby idealnym patentem do tego. Miałbyś wszystko.

"Pasztet" - podsmaż i zmiel mięso (góra 100 g podrobów dziennie), wbij kilka jaj, wymieszaj i włóż do naczynia żaroodpornego i piecz w niedużej temperaturze. Fajnie jakby się w składzie znalazło mięso poprzerastane powięzią i tłuszczem (np. karkówka, podgardla, boczek z skórami). Do tego trochę chudego mięsa i odrobina jakiegoś tłuszczu. Pieczesz tyle godzin ile waży masa mięsna na 140-180 stopni, albo 90 minut na 200 (trzeba sprawdzać i najlepiej zostawić na noc do ostygnięcia w piekarniku). No i baza jest taka, że wchodzi na ciepło, na zimno, na stojąco, przy stole itp. Można odsmażać, można smarować masłem jak chleb. Kiedyś mi Lady piekła z dziczyzny takie cuda. A przepis pierwszy z brzegu, bez bułki tartej i innych wypełniaczy. Tu akurat drobiowy. Pasztet to idealne rozwiązanie dla zabieganych.
http://smaczne-zdrowe.blogspot.com/2015/04/pasztet-drobiowy-pieczony-bezglutenowy.html

Na to pewnie nie masz czasu, a ja już nie będę robił. Miałem zabrać do Łagowa na obóz, ale domki będziemy mieli z kuchnią to będę pichcił.
"Pemikan" - kroisz wołowinę na drobne paski i suszysz w piekarniku. Po ususzeniu mielesz w młynku do kawy i mieszasz z tłuszczem. 1:3 (mięso:tluszcz). Ajron miał testować, nie wiem jak mu poszło. To jest konkretne jedzenie. Jak nie musi wytrzymać miesięcy to nie trzeba dodawać soli.

Ale przed takim wysiłkiem to - niezależnie od innych składników diety - nagotowałbym gar wywaru na grubych kościach wołowych i pił przy każdej okazji na ciepło. Zaczynam wierzyć w teorie, że życiodajna siła w organizmie tkwi w szpiku i podrobach. Jak ja mogłem tyle lat nie jeść wątróbek drobiowych? Serce mi się kraje.

Wczoraj się zasuplementowałem cynkiem na noc. Zincas Forte. Jedna pigułka. Spałem dość dobrze. Rano posmak metaliczny w ustach i inne objawy zdradzające regenerację. Na wszelki wypadek ograniczę dawkę.

Mam swoją rozkminę na miskę, ale to po Łagowie. Kości, podroby, jaja, a nawet łój wołowy (tu chyba bez wódki nie pójdzie).

Trening z grupą. Ostatni przed Łagowem. Siła.
Rozgrzewka:
TGU KB32 - kilka razy. Bez emocji i bez wzruszeń.
Hollow Body - Plank - na zmianę po 10 s. Szczypało.

I potem drabiny Double Press 1-2-3. Po każdym szczeblu jeden Double Front Sq.
No... 1- powtórzenie: 2 x 28. Coś malizną zaleciało.
2 - powtórzenia: 2 x 32. I to już było czuć.
Wróciłem do 2 x 28. 1 i 2 robiłem z 2KB32, a trójki z 2KB28
Bardzo jestem zadowolony.
Potem trochę wiosłowania i znowu TGU, ale już na lekko KB28

Po treningu zostaliśmy w węższym gronie powalczyć z maksami. KB36 - luz. KB40 - skrzywiłem się, ale spokojnie. KB44 - wszedł i zaliczam jako press, ale oszukany. Poszło lekko z biodra.

Idę spać.

MaGor

a nawet łój wołowy

Rzygnę

W lesie byłem. Z Bestią na spacerze. Nawet zadowolona.
Trochę swingów (odważyłem się z flipem), trochę oszukanych clean'ów, trochę push-press.
I tyle.




Spadam. Jutro kończę malowanie.

48kg kula w twoich rekach wydaje się lekka jak piórko. za kilka miesięcy powinna pójść do wyciśnięcia. A jak z wydolnością w rwaniach?

godula

48kg kula w twoich rekach wydaje się lekka jak piórko. za kilka miesięcy powinna pójść do wyciśnięcia. A jak z wydolnością w rwaniach?

Ostatnio sprawdzałem to setkę rwań z kulą 24 zrobiłem w 8'20" Męczące to było, ale do opuszczenia strefy komfortu jeszcze kawałek.

Do tego czasu się będę odnosił. Jeszcze tylko zmierzę sobie czas maksymalnej pracy ciągłej w rwaniu KB24. I potem osobno dla każdej ręki. Kula 48 kg już lekko oswojona. Na początku był cykor. A flipy chciały mnie przewracać. Może dlatego, że nie miałem siły wyrzucić jej wyżej i łapałem za nisko. Zobaczy się. Z tym wyciśnięciem to może tak prosto nie pójść. To już jednak swoją masę ma.

MaGor

W lesie byłem. Z Bestią na spacerze. Nawet zadowolona.
Trochę swingów (odważyłem się z flipem), trochę oszukanych clean'ów, trochę push-press.
I tyle.

Fajnie to wygląda Moc widać, zwłaszcza w tych flipach.